Właśnie tego się boję...

2.5K 159 53
                                    

Czas płynął nieubłaganie. Jeszcze trochę, a wyjadę z tego miasta i zostanę studentem. Będę musiał zostawić wszystko za sobą, znajomych, rodzinę no i jego. No właśnie, Shiro. Siedziałem u niego na kanapie, czekając aż wróci ze sklepu. Poszedł po jakieś piwo i przekąski, bo mieliśmy oglądać film. Zaprosił mnie do siebie, co było jedynie pretekstem do tego, żebyśmy mogli spędzić razem trochę czasu. On również zdawał sobie sprawę, że za chwilę wyjadę. Wydawał się być tym nieco przejęty, jednak udawał, że tak naprawdę niezbyt go to interesuje. Wiedziałem jednak, że czekał na to, żebym zmienił zdanie i poprosił go o to, żeby ze mną wyjechał. Ja jednak nadal sądzę tak samo jak wcześniej - wyjeżdżam sam. Nie chcę go ze sobą ciągać. Z resztą i tak będę mieszkał w akademiku, więc już mam z głowy zakwaterowanie. On natomiast musiałby szukać sobie mieszkania. Teoretycznie moglibyśmy zamieszkać razem, jednak to wiązałoby się z łączeniem pracy ze studiami, a tego na razie nie chcę. Chcę zobaczyć jak wygląda studenckie życie, jak wygląda studiowanie, chcę zwiedzać nowe miasto i poznawać nowych ludzi. Mając u boku moją niańkę w postaci Shiro, jestem pewien, że zaraz po zajęciach musiałbym się u niego meldować i spędzać z nim czas. Nie to, że przeszkadza mi siedzenie z nim, ale od czasu do czasu wrażenie, że przepaść pomiędzy nami jest nie do wypełnienia. Mam na myśli różnicę lat. On jest ode mnie starszy o kilka lat i dosyć często da się to odczuć. Nie to, że czuję się przy nim jak jakiś dzieciak, bo tak absolutnie nie jest. Po prostu nie "nadajemy na tych samych falach". Czy mi to przeszkadza? W sumie to niezbyt, ale po prostu ta różnica czasami mnie przeraża...

- Już jestem! - usłyszałem trzask zamykanych drzwi i do pokoju wtoczył się Shiro obładowany siatkami z jedzeniem. - Nie mogłem się zdecydować i chyba trochę przesadziłem. - uśmiechnął się szeroko i wręczył mi jedną z toreb po brzegi wypełnioną przekąskami.

- Nie no, na serio przegiąłeś! - chciało mi się śmiać, bo wiedziałem, że chyba chciał mi dogodzić i w sumie nie wiedział, co dokładnie ma wziąć, więc rzeczywiście kupił wszystkiego po trochę.

- Wybrałeś coś do oglądania? - zapytał mężczyzna, zdejmując bluzę i rzucając ją na wolne krzesło. 

- Nie, w końcu to Ty mnie tutaj zaprosiłeś, więc to Ty powinieneś wybrać film. - wyjąłem pierwsze lepsze chrupki ziemniaczane i zacząłem siłować się z paczką, która nie chciała się otworzyć. Shiro w międzyczasie sięgnął po pilota i zaczął przeglądać tytuły dostępne do obejrzenia.

- Wiesz co, to ja Ci daję wolną rękę... - mruczał, przeskakując z obrazka na obrazek. Po kilku chwilach, już widocznie zirytowany, zamknął oczy, nacisnął kilka strzałek i wybrał przypadkowy film. Zaczęła lecieć jakaś stara komedia z Jackiem Chanem.

- Ale żeś wybrał... - byłem nieco zawiedziony, ponieważ miałem nadzieję, że wybierze coś ciekawszego.

- Ej, ale te komedie wcale nie są takie złe. Z resztą lubię tego aktora. - wskazał na ekran paluszkiem wyciągniętym z opakowania. Wzruszyłem tylko ramionami i zabrałem się za jedzenie chrupków. Shiro dosiadł się do mnie i wręczył mi piwo. Było dosyć dobrze schłodzone, więc zacząłem je powoli sączyć. Niezbyt chciało mi się oglądać ten film. Dosyć szybko się wyłączyłem i wróciłem  do wcześniejszych rozmyślań. Jednak nie dane mi było całkowicie pogrążyć się w myślach, ponieważ mężczyzna złapał mnie za dłoń i zaczął gładzić jej wierzch kciukiem. Szczerze mówiąc, to nie spodziewałem się tego.

- O co Ci chodzi? - uniosłem brwi i ze zdumieniem patrzyłem na niego. 

- Nie tego chciałeś? Romantyczny wieczór przy filmie i te sprawy... - Shiro wydawał się być zdziwiony, że mi się to nie podoba. - No co, nigdzie razem nie wychodzimy, to pomyślałem, że tak będzie ok. - objął mnie ramieniem i wrócił do oglądania. Halo, co tu się wyprawia?! O co mu może chodzić?

- Shiro... - zacząłem, jednak w sumie nie wiedziałem, co mam mu powiedzieć. Z jednej strony rozumiałem jego chęci, bo rzeczywiście ostatnio mu wygarnąłem, że nie możemy spędzać ze sobą czasu jak "normalna" para, tylko musimy się gdzieś chować po kątach. Ale z drugiej strony, czy ja chciałem takich pseudo-romantycznych schadzek w domowy zaciszu, które mają być rekompensatą za to, czego nie możemy mieć? Ja chyba sam nie wiem, czego chcę. Dlatego muszę wyjechać, pobyć sam, bez rodziny, bez Shiro, najzwyczajniej w świecie sam ze sobą.

- Coś nie tak? - mężczyzna wydawał się być zmartwiony, że wymyślona przez niego randka nie idzie tak jak powinna. - Wiem, że to nie jest kino, ale... - przerwał nagle i zatrzymał film. 

- Co się stało? - jakoś nie spodziewałem się po nim tego, że aż tak bardzo przejmie się moim zdaniem.

- Tak ostatnio myślałem... Czy rzeczywiście to jest jedyne rozwiązanie? No wiesz, ten Twój wyjazd. Może gdyby... - nie chciałem, żeby kontynuował. 

- Shiro, proszę przestań. - wiem, że on się z tym nie zgadza. Wiem, że chce znaleźć inne wyjście z rej całej sytuacji. I jestem pewien, że jest całkowicie inne rozwiązanie, takie które będzie kompromisem. Jednak ja nie chcę. Potrzebuję tego. Pewnego rodzaju nowego startu. To nie tak, że wyrzucam Shiro ze swojego życia, absolutnie nie! Ale chcę się przekonać, czy moje uczucia co do niego są rzeczywiste. A nie uda mi się to, kiedy on jest w pobliżu. Jak mam mu powiedzieć coś takiego, bez ranienia jego uczuć?  Spojrzałem na niego. Tyle niewiadomych mnie czeka. Może okazać się, że jednak nie...

- Wybacz. Nie chciałem. - powiedział cicho. To moja wina. Powinienem mu to wszystko opowiedzieć, przynajmniej spróbować wyjaśnić. Wiem to doskonale. Ale czy to coś zmieni? Czy sama wiedza o tym pomoże, czy raczej zaszkodzi? Chciałem mu to jakoś wynagrodzić. Jednak jedyne co mi przychodziło do głowy to seks z nim. Ten związek na serio przerodził się w spotkania dla seksu. I to nie jest wina Shiro. Za każdym razem, kiedy nie chcę, żeby było mu przykro, zaczynam się z nim kochać. Jednak po wszystkim problem wcale nie znika. Oboje o tym wiemy. 

Shiro nachylił się do pocałunku. On też próbował coś zrobić, jakoś załagodzić sytuację. Problem jednak jest taki, że nie znamy się na tyle dobrze, żeby móc normalnie porozmawiać i spróbować się dogadać. Obaj boimy się konsekwencji tego co powiemy lub zrobimy. Odsunąłem się od niego. To nie jest rozwiązanie. On także się odsunął. 

- Musimy w końcu porozmawiać, wiesz o tym, prawda? - tylko czy potrafię przeprowadzić tę rozmowę w taki sposób, żeby nie zepsuć niczego pomiędzy nami?

- Wiem. I właśnie tego się boję... - ścisnął mocniej moją dłoń, której jak do tej pory nie wypuścił. Jego ręka była ciepła. Zbyt ciepła. Denerwował się, czułem to. Ja również ścisnąłem jego dłoń. Gdybym mógł rozwiązać to pójściem do łóżka, z pewnością bym to zrobił, ale tym razem nie obejdzie się bez poważnej rozmowy. Obaj doskonale o tym wiemy. Tylko dlaczego mam wrażenie, że znowu złamię mu serce? 

You have no idea (BL)Where stories live. Discover now