Dark Side || J.B

By one_m4q

7.2K 450 90

Ciemna strona mojej duszy. Budzisz się sam w pustym pomieszczeniu,bez niczego. Nie wiesz kim jesteś i co cię... More

01. Who I am
02. Sorry I disappointed you
03.What should I do?
04. Last shot
05. Who's first
06. I know who you are
07. He did that
08. You have to be emotionless
09.I want to know what is going on
10. They forgot that I'm only human
11. So close to catch us
12. One, two, three you will be dead
13. New belle among us
14. Word which I didn't remember
15. That was your destiny
16. I felt a sense of guilt and I didn't like it
17. Time of changes
18. I'm guessing it's not just my bad day
20. Sorry
21. I want this so badly
22. Trouble
23. Party
24. Why you did that to me?
25. Truth
26. My home, sweet home
27. Something is wrong
28
29. A little bit more problems
30. I don't want that
31. I won't let that happen
32. Evrything's gonna be alright

19. Crazy day without him

176 10 1
By one_m4q

Siedziałam w kuchni, tępo wpatrując się w ścianę. Nie wiedziałam co mam uczynić z informacją, która dostała się w moje dłonie. Ktoś mnie szukał a ja może i miałam możliwość być odnaleziona, wystarczyło dobrze pokierować ludźmi z którymi przebywam. Justin krzątał się po salonie w poszukiwaniu resztek towaru, którego jeszcze nie sprzedali, Ethan przeglądał coś w telefonie i dyskutował z Tylerem, a Stella siedziała na kanapie w salonie. Nie miałam ochoty przebywać z chłopakami poza domem sam na sam, a z dziewczyną i tak chciałam porozmawiać. Bałam się trochę, szczególnie, że wiedziałam rzeczy, które pewnie chciała przede mną zataić.

-Stella masz może ochotę gdzieś wyjść?- pytam podchodząc do niej trochę bliżej.- Nie wychodziłyśmy tak na dobrą sprawę nigdzie razem.

Dziewczyna patrzy na mnie swoim przeszywającym spojrzeniem i najwidoczniej analizuje prawdziwość moich słów. Nie mogła mnie tym razem przyłapać na kłamstwie. Jeżeli gdzieś wychodziłam to zawsze w towarzystwie Justina.

-Gdzie niby?

-Może do jakiejś galerii? Nie byłam tam jeszcze- uśmiecham się zachęcająco. To chyba było odpowiednie miejsce na babski wypad.

-Uwierz mi, byłaś tam wielokrotnie- odpowiada sucho.

-Fajnie to wspominam- mówię z sarkazmem.- Nie masz ochoty gdzieś po prostu wyjść?

-Może mam, może nie.

Ściskam pięści żeby w nic nie uderzyć. Ta dziewczyna najnormalniej w świecie doprowadzała mnie do szału.

-Wychodzimy!- chwytam ją za koszule i podnoszę do góry.- Dalej!

Na tym się skończyło, zdała sobie chyba sprawę, że nie poddam się w przekonywaniu jej.


-Co powiesz na tą?- biorę w rękę wieszak z czerwoną, krótką sukienką. Odwieszam go jednak na poprzednie miejsce, kiedy widzę skwaszoną minę brunetki.

Obchodziłyśmy ten sklep chyba piąty raz i ciągle wychodziłyśmy z pustymi dłońmi. To miał być niewinny wypad a skończyło się na moim szale zakupów i poszukiwaniach dla mojej towarzyszki idealnego stroju na randkę. Sama się zdziwiłam, kiedy dziewczyna zaczęła ze mną rozmawiać i wyjawiła mi, czego tak naprawdę szuka. W mojej torebce wylądowały już skórzane spodnie, liczne kardigany, czarne koszulki i wyjątkowa sukienka z wyciętym dekoltem.

-W takim razie nie mam pojęcia, co mogłabyś założyć- opieram się znudzona o ścianę.

-Nie pomagasz- odpowiada sucho.

Trudne było dogadać się z nią, kiedy wiedziałam, że muszę się odważyć wykonać kilka ruchów na przód naraz. Zawsze nasze rozmowy były bez zobowiązań i zwierzeń, a dzisiaj chciałam z nią przeprowadzić poważną konwersacje.

-Może w ramach odpoczynku pójdziemy na kawę?- pytam z nadzieją na upragnioną chwilę odetchnienia od dudniącej muzyki i szmat wypełniających każdy butik.

Stella obojętnie unosi ramiona i wychodzi ze sklepu. Nie pozostaje mi nic innego jak podążać za nią.

Mój plan wydawał się prosty: zaciągnąć ją w spokojne i ciche miejsce a potem rozpocząć zbieranie informacji. Czułam się jak niewykwalikowany szpieg. Przecież dziewczyna odebrała nie jedno życie i była o wiele bardziej doświadczona oraz czujna.

Po kilkuminutowej drodze w końcu mogę zobaczyć w oddali małą kawiarenkę. To było zaskakujące jak ulokowali to wszystko blisko siebie, a najbardziej upragnione miejsce znajdywało się najdalej. Mogli przynajmniej umieścić kilka kanap pomiędzy sklepami zamiast różnorodnych stoisk.

Miejsce wydawało się przyjemne, a jaskrawa zieleń stolików dodawała trochę życia do ponurej i naburmuszonej mimiki kelnerek. Rozsiadłyśmy się wygodniej, wybierając najbardziej osamotnione miejsce. Złożyłyśmy zamówienia a w końcu trzymając upragnioną kawę postanowiłam rozpocząć rozmowę.

-Wiesz już gdzie się jutro wybieracie?- zagaduję.

-Nie do końca. Wiem tylko, że muszę założyć sukienkę.

-Niech zgadnę! Zabiera cię do jakiejś restauracji!- próbuję nie wyglądać na za bardzo podekscytowaną ale na tyle wesołą, by mogła uwierzyć w szczere zamiary mojej pomocnej dłoni.

-Możliwe, ale raczej Ethan nie jest typem romantyka- poszło o wiele łatwiej niż się spodziewałam.

Oczekiwałam raczej długiej rozmowy o pierścionkach zaręczynowych, zanim Stella zdecydowałaby się powiedzieć mi o jego charakterze.

-Może i nie jest ale ty na pewno potrafisz wpłynąć na jego wrażliwą stronę- uśmiecham się najmilej jak potrafię.

-To zupełnie jak ty.

Zszokowana wpatruję się w nią, zanim moje usta zamykają się całkowicie. Zupełnie jak ja? Moje myśli w tej chwili są całkowicie poplątane.

-Nie mogę się z tym raczej zgodzić- nerwowo kręcę się pod jej spojrzeniem.- To coś innego niż ty i Ethan. Ja zostałam porwana a wy się w sobie zakochaliście. My nie czujemy do siebie nic poza nienawiścią.

Czuję niemożliwe skrępowania wypowiadając te słowa. Nigdy nie oczekiwałam poruszenie tematu mnie i Justina. To było nieodpowiednie i obrzydliwe. Musiałabym całkowicie upaść na głowę zakochując się w takim typie człowieka. Poniżał mnie, bił. Tego nie można było wybaczyć a nie zanosiło się nawet na przeprosiny.

-Mów za siebie. Przecież możesz uciec, nikt cię tu nie trzyma.

Głośno przełykam gulę w moim gardle. Miała rację. Tylko czy ucieczka to było to samo co wolność? Byłam przecież przekonana, że jeżeli Justin dowiedziałby się o moim zniknięciu, poruszyłby całe niebo i ziemie byle tylko bym była dalej przy jego boku. Przerażało mnie to.

-Nigdy byś mi na to nie pozwoliła, Justin by cię zabił- próbuję patrzeć jej prosto w oczy, kiedy upijam łyk gorzkiego płynu.

-Czy to nie jest ciekawe, że nie skazał cię jeszcze na śmierć? Nie mogę zrozumieć jaki mamy z ciebie pożytek, swoją drogą nie jesteś przecież święta. Po tym wszystkim, co przez nas przeszłaś, potrafisz siedzieć ze mną przy jednym stole pijąc kawę. Jak bardzo to jest popierdolone, że wychodzisz i normalnie rozmawiasz z Justinem? Nie wzbudza to w tobie żadnej ciekawości? Obydwie dobrze wiemy, że nie przyszłyśmy tutaj tylko na zakupy. Nie musisz dłużej udawać, porostu mnie zapytaj.

Stella zakłada pojedynczy kosmyk włosów za ucho, dumna ze swojej wypowiedzi. Byłam pod wrażeniem tego jak wszystko rozpracowała, chociaż przecież nie afiszowałam się z tym aż tak bardzo. Zasadziła we mnie jednak ziarenko niepokoju, które czułam, że niedługo rozrośnie się coraz bardziej. Musiałam przyznać jej rację, a to samo w sobie wkurzało mnie niemiłosiernie. Czułam się jak marionetka, która robi dokładnie to, co ktoś inny pragnie.

Nie potrafiłam odpowiedzieć na jej pytania. To było popierdolone ale czułam się komfortowo w jego towarzystwie. Nie bałam się otoczenia dookoła mnie. Bałam się jego, pełnego dominacji i agresji. Pozwalało mi to koncentrować się tylko na badaniu jego zachowania i oczekiwania na najgorsze, zamiast obawiania się czy ktokolwiek inny nie będzie chciał mnie skrzywdzić. Wiedziałam, że jedyną osobą, która będzie miała prawo mnie skatować to Justin.

-Kochasz go?

Stella opiera twarz na dłoni i usadawia się trochę wygodniej. Przez chwilę wpatruje się we mnie zanim otwiera usta i postanawia odpowiedzieć na moje pytanie.

-Liczyłam na bardziej wymyślne pytania- podnosi lekko kąciki swoich ust.- Ale tak, kocham go.

-Opowiedz mi o nim. Przedstaw mi go tak, jak byś nie darzyła go żadnym uczuciem.

Przez chwilę żałuję, że nie mogę cofnąć czasu i wcale nie zadać tego pytania. Jak mogłam w ogóle liczyć na szczerą odpowiedź z jej strony. Kiedy jesteś zakochany nie widzisz tych wszystkich wad i rzeczy, których normalnie nie tolerowałbyś w drugim człowieku.

Ku mojemu zaskoczeniu, otrzymuję normlaną odpowiedź.

-Pójdziemy na umowę, jeżeli chcesz żebym powiedziała ci prawdę- na te słowa, omal nie wylewam ciągle gorącej kawy.- Powiem to, co będę chciała ale ty też mnie doinformujesz. Co ty na to?

Nie zastanawiam się czego tak naprawdę może ode mnie chcieć, i tak nie posiadam żadnych wartościowych informacji, więc bez zastanowienia kiwam twierdząco głową.

-Sama wiesz, że jest impulsywny i bywa agresywny, to nic nowego w naszym świecie. Tak, uderzył mnie. Tak, to on mnie postrzelił. Ale wiesz co? Kocham go cholernie mocno a on kocha mnie. Jestem w stanie wybaczyć mu wszystko i chcę żebyś o tym pamiętała. Cokolwiek planujesz, nie zniszczysz tego co jest pomiędzy nami.

-Nigdy nie miałam takiego zamiaru- mówię szczerze.- Ale do cholery nie powinnaś dawać się poniżać!

Stella otwiera usta a po chwili znowu je zamyka. Jakby szukała dobrej wymówki byle tylko usprawiedliwić Ethana.

-Nie znasz go, nie wiesz jak się zachowuje!- uderza dłonią o stolik, przewracając łokciem kawę i wylewając jej zawartość na siebie.- On tylko, to moja wina! Mogłam mu nic nie mówić...

Trzęsącymi rękoma próbuje zetrzeć ciecz z granatowej koszuli. Siedzę tam, naprzeciwko, patrząc na całą sytuację zszokowana. Rozglądam i upewniam się, że nikt nie zwrócił na nas uwagi a w końcu wstaję i próbuję ją uspokoić.

-Hej, Stella- odsuwam jej dłonie, którymi zakryła swoją twarz.- Spokojnie, nic się nie stało. Wierzę ci.

Kiedy nie otrzymuję od niej żadnego odzewu, kontynuuje próbę wyczyszczenia jej ubrań.

-Zostaw- słyszę jej cichy szept.- Sama sobie poradzę.

Jej głos nie był ostry lecz delikatny i brzmiał jakby zaraz miała się rozpaść. Spoglądam na jej twarz by zobaczyć spuchnięte oczy i mokre policzki ale szybko odwracam głowę by nie denerwować jej jeszcze bardziej.

Postanawiam darować sobie pomoc i zajmuję się uporządkowaniem stolika. Na szczęście porcelanowy kubek był w całości.

-Wiem co sobie o mnie myślisz- mówi po długiej ciszy.- Że jestem kompletną idiotką, która postradała swoje zmysły.

-Myślę, że jesteś naprawdę silna- uśmiecham się do niej ale Stella nie ma zamiaru tego odwzajemnić.

-Nie kłam, jesteś taka jak Justin. Chcesz coś i zrobisz wszystko by to osiągnąć. Nie wiecie jak to jest, kiedy nikt was nigdy nie kochał. Moi rodzice nigdy nie pytali jak się czuję, co lubię a czego nie. Nawet nie zadawali głupiego, prostego pytania: jak było w szkole?- niekomfortowe uczucie przebiega wzdłuż mojego ciała, czuję się jakbym naruszyła cząstkę jej prywatności.- A kiedy w końcu znalazłam kogoś, kogo by to wszystko interesowało, postanawiacie mi to odebrać.

Nie chciałam jej nikogo odbierać, nie przeszło mi to przez myśl. Pragnęłam czegoś innego- wiedzy. Im więcej jej miałam tym bliżej byłam zorganizowania mojego małego planu.

-Zaufaj mi, nie chcemy ci go zabierać. My się po prostu o ciebie martwimy.

-Niepotrzebnie.

To chyba był jakiś żart! Koleś postrzelił ją i na dodatek uderzył kilka razy a to nie było nic takiego. Stella była wrażliwa i zakochana po uszy, zniszczyło to jej wizerunek w moich oczach. Sądziłam że jest silna i niezależna a okazuje się, że jest całkiem inaczej.

-Stella?- zwracam jej uwagę na moją osobę.- Mogę z tobą porozmawiać o jeszcze jednej rzeczy?

Jak za każdym razem, wpatruje się we mnie, zanim kiwa twierdząco głową. Nie mogę tego spieprzyć. Nie mogę jej zdenerwować.

-Kiedy byłam u ciebie w pokoju, do rąk wpadł mi jeden dokument.- mówię niepewnie.- Chciałabym porozmawiać o tym najpierw z tobą zamiast roztrzepywać to z kimś innym.

Nie mogę jej powiedzieć, że już wszystko wiem od Justina. Nie wiem czy mogę mu zaufać, a jeżeli tak, to upewnienie się niczemu nie szkodzi.

Dziewczyna marszy brwi jakby nie wiedząc o co mi chodzi. Ile dziwnych papierów musiała mieć w takim razie u siebie?

-Mówię o dokumentach ze szpitala...- jej ciało zastyga.- Ze szpitala psychiatrycznego.

W tym momencie powinnam przestać. Powinnam przeprosić i poprosić o powrót do domu z powodu złego samopoczucia ale nie byłabym sobą. Musiałam drążyć temat do końca.

-Nic z nich nie rozumiem, wyglądasz na całkowicie zdrową- z uśmiechem wskazuję na nią dłonią i udaję głupią.

Stella wpatruje się we mnie cała czerwona z ognikami w oczach i mogę wyczuć, że zaraz wybuchnie.

-Chcesz powiedzieć, że przez przypadek wyszperałaś w moich rzeczach te papiery?!- nie była zła, była wściekła.- Myślałam że jesteś chociaż trochę mądrzejsza!

Gwałtownie wstaje i wylewa na mnie resztki kawy z mojego kubka. Nie jestem w stanie się ruszyć.

-Jesteś zwykłą, bezczelną suką! Przekroczyłaś właśnie granicę!

Po tych słowach prawie, że wybiega z kawiarenki po drodze przewracając przy okazji krzesełko. Wszystkie oczy skierowane są teraz w moją stronę a to wbija mnie jeszcze bardziej w ziemię. Dopiero po chwili mój mózg przytomnieje i orientuję się, że muszę jak najszybciej odnaleźć Stelle.

-Kurwa- pierwsze słowa jakie wydobyły się z moich ust, kiedy przebiegłam wzrokiem po otaczającym mnie buszu ludzi.

Było ich pełno, wypełniali każdy metr kwadratowy tej cholernej galerii. Byłam tu po raz pierwszy, nic dziwnego więc, że nie wiedziałam nawet gdzie jest wyjście. Liczyłam, że Stella pokaże się zaraz obok mnie i będę mogła spokojnie wrócić z nią do Justina. W głębi duszy wiedziałam jednak, że pewnie już dawno siedzi w swoim czerwonym porsche.

Dokąd miałam się udać i co miałam zrobić? Jedyne co mogłam teraz zrobić to spróbować jak najszybciej się stąd wydostać. Poczułam się przez chwilę jak dziecko, które zgubiło opiekuna i nie podobało mi się to. Powoli przemieszczałam się w kierunku sklepu, w którym byłyśmy po raz ostatni. Szło mi to strasznie mozolnie bo ciągle na kogoś wpadałam. Nie chciałam wiedzieć co myśleli ludzie mijając moją osobę, obracającą się dokoła własnej osi kolejny raz.

W końcu znajduję się przed wystawą sklepową i nachodzą mnie kolejny raz wątpliwości. Jestem bez pieniędzy, telefonu i orientacji w terenie, jestem bezbronna. Kiedy dostrzegam tablicę informacyjną, opanowuje mnie uczucie ulgi i nadzieja na polepszenie mojej sytuacji. Powoli podchodzę i próbuję zorientować się, w którym miejscu obecnie jestem. Wszystko wskazuje na to, że muszę przejść całą galerie by dojść do wyjścia. Moją uwagę przykuwa jednak wielki, czerwony napis OCHRONA. Bicie mojego serca przyśpiesza i rozpoczynam walkę sama ze sobą.

Z jednej strony byli ci wszyscy ludzie, którzy prawdopodobni próbowali mnie znaleźć i w jakiś sposób byli mi bliscy. Pewnie ich kochałam a oni mnie. Może miałam rodzeństwo i dwójkę kochających rodziców a nawet przyjaciół i chłopaka, który za mną tęsknił. Marzyłam o spokojnym i cichym pokoju, w którym mogłam położyć się i odpoczywać. Co jeżeli tęsknili za mną tak bardzo jak ja tęskniłam by poznać ich bliżej. Było tylko jedno ,,ale'': nie pamiętałam ich i byli mi obcy, a to były tylko moje marzenia.

Drugą stroną medalu było niebezpieczne życie, jedyne jakie znałam. Dziwne relacje z moim oprawcą i dwójką psychopatów. Na pierwszy rzut oka nie stanowiło to przecież konkurencji dla pierwszego wyboru, jednak pod tym kryło się znacznie więcej. Oprawcą był Justin i chcąc nie chcąc czułam do niego przywiązanie i respekt. Oczywiście, nienawidziłam go i ranił mi za każdym razem ale zaczynałam się przyzwyczajać i nie wyobrażam sobie życia bez jego osoby. Psychopatami byli Stella, Ethan a nawet Tyler i James, którzy wydawali się całkiem normalni. Ale to oni byli jedyną rzeczą jaką znałam.

Mimo że nie podjęłam jeszcze decyzji, moje nogi same niosły mnie w odpowiednim kierunku. Czułam, że ogarną mnie wyrzuty sumienia, nie ważne jakiego wyboru dokonam. Byłam między młotem a kowadłem. Między dobrem i złem. Sama nie wiedziałam do czego było mi bliżej, nie byłam przecież dobrą osobą. Zabiłam człowieka z powodu moich własnych pobudek.

Stojąc przed pomieszczeniem, w którym byli ludzie z ochrony, chłodziło moje serca tak samo jak wyjście na zewnątrz w listopadowy mróz. Bo przecież co miałam im powiedzieć?

,,Zostałam porwana i jestem przetrzymywana. Jedna z moich porywaczek zostawiła mnie na pastwę losu i czuję się zagubiona. Proszę o pomoc.''

Brzmiało to bezsensownie i szczerze wątpiłam w to, że uwierzą w chociaż w jedno moje słowo. Przetarłam twarz mokrymi chusteczkami znajdującymi się w malutkiej torebce. Całkowicie zapomniałam o reklamówce, zwisającej z mojego nadgarstka. Świetnie! Przecież każdy porywacz kupuje ci ciuchy!

-Mogę w czymś pomóc?- z moich myśli wyrywa mnie uprzejmy głos dorosłego mężczyzny.

Spoglądam na niego i jednocześnie przechodzą mnie dreszcze. Miał na sobie granatową kamizelkę, koszulę i w takim samym kolorze spodnie. Dodatkowo do paska przypięta została krótkofalówka. To musiał być ktoś z ochrony.

-Właściwie to tak- wyduszam z siebie.


*Justin*

Nerwowo uderzam palcami w blat stołu czekając na jakiekolwiek wieści od dziewczyn. Nie było ich już kilka godzin i zaczynałem się denerwować, nigdy nie wiadomo co mogły wymyślić. Moje myśli zaśmiecają dodatkowo dwie osoby, które już dawno powinny znaleźć się za drzwiami.

-Powiedziałem już, że macie spierdalać- rzucam zniesmaczone spojrzenie rudowłosej a potem spoglądam na blondynkę.

-A my powiedziałyśmy już, że nie wyjdziemy dopóki jej nie zobaczymy- prycha Holland.

Nie mogłem zrozumieć po co im to było, a właściwie wydawało mi się że doskonale znam ich zamiary. Chciały by Char poznała całą prawdę- tego oczekiwała Holland, chociaż mam nadzieję że nie liczyła na jakiekolwiek bliskie relacje.

-Wiecie przecież, że nie mam zamiaru pozwolić wam rozmawiać- wstaję i nerwowo przeczesuje włosy. Nie było ich zdecydowanie za długo.

-Chcę tylko ją zobaczyć!- piszczy Megan.- Obiecałeś mi! To miała być moja pierwsza zapłata!

-Twoja pierwsza zapłata wyglądała całkowicie inaczej, zapomniałaś?

Dziewczyna spuszcza głowę. Mam nadzieję, że nie ma zamiaru teraz beczeć. Musiałem się ich jak najszybciej pozbyć, powinny być tu lada moment a ja nie dopuszczę by te dwie idiotki znalazł się blisko Charlotte. Mój plan legł by wtedy w gruzach.

Słyszę odgłos przekręcanych drzwi i moje ciało sztywnieje.

-Wypierdalać w tej chwili! Do pokoju!- wyciągam i celuję w nie bronią.

Przerażone szybko wstają i wybiegają z salonu. Łatwo poszło. Spokój nie mógł mi towarzyszyć jednak cały czas. Kiedy widzę Stelle wchodzącą SAMĄ do pokoju moje serce się zatrzymuje.

-Gdzie Charlotte?

Continue Reading

You'll Also Like

4.3K 574 24
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
70.8K 2.2K 132
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
10.5K 597 34
Tony Monet, chłopak pełen życia, przyjaciół i szczęśliwych chwil. Chłopak, który od kilku tygodni zaczyna przygaszać a przy tym całe jego otoczenie...
134K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...