Dark Side || J.B

By one_m4q

7.2K 450 90

Ciemna strona mojej duszy. Budzisz się sam w pustym pomieszczeniu,bez niczego. Nie wiesz kim jesteś i co cię... More

01. Who I am
02. Sorry I disappointed you
04. Last shot
05. Who's first
06. I know who you are
07. He did that
08. You have to be emotionless
09.I want to know what is going on
10. They forgot that I'm only human
11. So close to catch us
12. One, two, three you will be dead
13. New belle among us
14. Word which I didn't remember
15. That was your destiny
16. I felt a sense of guilt and I didn't like it
17. Time of changes
18. I'm guessing it's not just my bad day
19. Crazy day without him
20. Sorry
21. I want this so badly
22. Trouble
23. Party
24. Why you did that to me?
25. Truth
26. My home, sweet home
27. Something is wrong
28
29. A little bit more problems
30. I don't want that
31. I won't let that happen
32. Evrything's gonna be alright

03.What should I do?

345 19 1
By one_m4q



-Tak przyślij mi tego tak dużo jak możesz- mówię zirytowany do telefonu.- Zapłacę przy odbiorze chuju.

Rzucam tym gównem o ścianę. Musi się wszystko jebać, będę musiał zrobić coś czego nie planowałem. Nawet jak na mnie wydaje się to dość podłe. Nie chodzi o to, że nie mam żadnych pieniędzy, bo mam ich wystarczająco dużo, pytanie brzmi czy chce je na to wydawać.

Odkąd pamiętam zajmowałem się nielegalnym handlem narkotyków. Czasami trzeba było poświęcić czyjeś życie żeby zdobyć więcej. Czy mnie to obchodziło? Na początku owszem, chociaż może zawsze byłem typem socjopaty? Miewałem koszmary i nie mogłem spojrzeć sobie w oczy, nie mogłem poznać mojego odbicia ale to wszystko minęło z czasem, kiedy zrozumiałem, że ludzie to szmaty i im więcej się ich pozbędę tym lepiej będzie.

Z zamyślenia wyrywa mnie cichy odgłos kroków. Nie trzeba być Sherlock'iem żeby wiedzieć do kogo należą. Wzdycham głęboko, jest taka naiwna.

***

Cholernie się bałam wchodząc po dziwnych schodach do góry. Nie wpadłabym na to, że taki człowiek jak Justin ma wielką piwnice, w której uwięziona jest jakaś dziewczyna. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie i dam radę uciec, mogłabym się odnaleźć w terenie. Był tylko jeden drobny szczegół na który nie mogłam wypłynąć, nie mam pojęcia gdzie mieszkam.

Wychodzę zza rogu i próbuję odnaleźć chłopaka wzrokiem- nie ma go. Całe piętro jest otwartą przestrzenią więc spokojnie mogę kontrolować co się dzieje. Na prawo jest salon z ogromną plazmą, dwoma kanapami i fotelem a z boku tli się ogień w marmurowym kominku. Wchodzę trochę dalej żeby przyjrzeć się lepiej białej kuchni, wyglądała zwyczajnie, lodówka, blaty, kuchenka i wysepka.Podłogi wyłożone są szarymi kafelkami tak jak ściany, które mają trochę ciemniejszy odcień i są bardziej połyskujące. Wszystko jest pełne klasy, można powiedzieć, że ten dom był moim małym marzeniem. Szkoda, że byłam w nim uwieziona.

Daję sobie w twarz za tracenie czasu i ruszam jak najszybciej potrafię w kierunku pierwszych drzwi jakie zobaczę. Nie powinnam być zdziwiona, kiedy okazało się, że zamiast na dwór prowadzą do prawdopodobnie miejsca przeznaczonego na imprezy. Zaciekawiona wchodzę kawałek dalej i od razu tego żałuję.

Czuję przeszywający ból w głowie, nie mogę zapanować nad chwilowym krzykiem przerażenia i zaskoczenia za co dostaje kolejny raz w twarz. Upadam na kolana i spoglądam na sprawcę całego zdarzenia, o dziwno nie jest to Justin.

-Co jest z Tobą nie tak?!- pochyla się i łapie końcówki moich włosów. Posłusznie wstaję i postanawiam się nie odzywać.

-Kiedy Cię pierwszy raz zobaczyłam myślałam, że posłusznie będziesz siedzieć w celi – spoglądam na nią kątem oka. Dziewczyna jest trochę niższa ode mnie, z łatwością mogłabym jej się wyrwać.- A tu proszę, taka nieposłuszna. Chyba nie wiesz co mogło się z tobą stać gdyby nie Justin.

-Co może być gorsze od tego miejsca- podnoszę gwałtownie głowę i rozglądam się dookoła.

Nie odpowiada mi i jedyne co mogę od niej otrzymać to chytry uśmiech.Muszę wiedzieć.

-Powiedz mi.

Odważam się spojrzeć prosto w jej duże, przerażające oczy, sama dziwiąc się jak szybko potrafię zmienić nastawienie. 

-Co w zamian za to mogę dostać?- przejeżdża palcami po moim ramieniu i odsuwa się kilka kroków.-Co ty możesz mi dać?

-Nic, ale skoro nic dla ciebie nie znaczę to co ci to szkodzi?

Wyraźnie zainteresowana unosi brew i chichocze.

-Powiedz mi! Co może być gorsze?-łzy niebezpiecznie balansują w kącikach moich oczu.

-Oh no nie wiem pewnie szybko ktoś chciałby cię odkupić- gorąca fala przechodzi po mnie, kiedy docierają do mnie jej słowa. Sprzedać? – Jesteś całkiem zgrabna i masz twarz niczego sobie, poszłabyś za tysiące.

-Nie jestem przedmiotem żeby mnie sprzedawać- mówię ze złością, Justin nie mógłby mnie sprzedać.

-Słońce nie uważasz chyba, że coś dla niego znaczysz- ma rację, moja samoocena umiera na myśl o byciu jakąś szmatą, którą można sprzedać i kupić.- Dlatego powinnaś się cieszyć, że jesteś właśnie tutaj.

Ciągnie mnie za rękę w kierunku kuchni i popycha na jedno z krzeseł. Uważnie obserwuję jak wyciąga z lodówki jakieś jedzenie. Cholera mam nadzieję, że uszykuje coś dla mnie. Przyglądam się jeszcze raz jej długim, ciemnym włosom i bladej cerze. Ma lekko zaróżowione policzki ale nic więcej nie wskazuje na emocje, które miały by jej towarzyszyć. Ma wielkie zielone oczy i okrągły nosek, jest naprawdę ładna. Szkoda, że jest wplątana w cały syf otaczający również mnie.

-Coś nie tak?- wzdrygam się wyrwana z moich myśli i trochę pewniej patrzę na nią- Mam na imię Stella skoro jesteś mną taka zainteresowana.

-Umm ty już pewnie wiesz jak się nazywam- spuszczam wzrok i bawię się moim długimi palcami.

-Właściwie to nie.- uśmiecha się do mnie lekko, czego nie odwzajemniam.- Posłuchaj mnie uważnie.

Siada naprzeciwko mnie wręczając ogromną kanapkę z warzywami i jakąś wędliną.

-Jesteś tutaj i będziesz dopóki nam pasujesz, jeżeli wywiniesz jakiś numer to już wiesz co może cię czekać- przerywa i wlewa do szklanki pomarańczowego soku.- Nie zostaniemy przyjaciółkami, znalazłam cię przypadkiem i nakarmiłam to na tyle.

-Zapomniałaś chyba o momencie w którym mnie uderzyłaś- drwię z niej, zrobiłam się zbyt pewna siebie.- Jestem Charlotte.

Stella gwałtownie wstaje i zrzuca mnie na podłogę powodując wielki ból w łokci. Próbuję go zignorować i wstać ale dziewczyna mi na to nie pozwala.

-Suko mogę z tobą zrobić co chce!- zamachuje się i kiedy ma mnie już uderzyć, znikąd pojawia się Justin. Chyba nigdy nie będę tak wdzięczna za jego obecność, kiedy łapię ją za nadgarstek i odpycha.

-Zostaw ją Stella- ma obojętny wyraz twarzy, kiedy wpatruję się w dziewczynę znikającą za rogiem. Daję jej ostatni zwycięski uśmiech i się podnoszę.- Nie mam zamiaru nawet pytać dlaczego tutaj jesteś.

A ja nie mam zamiaru odpowiadać.

Spoglądam na niego, ma rozwścieczoną twarz i niewyobrażalnie wielkie źrenice. Rozum każe odwrócić mi wzrok, co w końcu robię. W głowie kłębi mi się pełno myśli, jak to wszystko obróciło się o 180 stopni. Wczoraj upadłam i chciałam się poddać a dzisiaj stoję w tym miejscu i dowiedziałam się co może mnie czekać. Nie warto walczyć.

-Czas wrócić skąd przyszłaś- na chwilę w moich oczach rozbłyska nadzieja, czy on mówi poważnie?- Mam na myśli do twojego pokoju, chyba nie myślałaś że cię wypuszczę?

-Nie.. Ja po prostu.- chłopak podnosi brew i popycha w kierunku schodów.

-Co ci powiedziała?- zamieram, powinnam mu to mówić? Nie chcę go rozzłościć jeszcze bardziej.- Masz mi zamiar odpowiedzieć?!

Przyciska mnie do ściany tak mocno, że tracę całe powietrze z płuc i omal nie upadam. Całe ciało trzęsie się i nawet nie wiem, kiedy łzy zaczynają kapać mi z brody. Co mam robić? Nie mam siły walczyć, ale nie mogę pokazać, że jestem taka słaba. Nie tym razem.

-Powiedziała tylko, że jeżeli nie będę posłuszna- przerywam żeby wolną ręką zetrzeć resztki łez.- Możecie mnie sprzedać.

-To powinno dać ci do myślenia- obojętnie mija mnie i pociąga za rękę.- Jutro musimy porozmawiać. Dzisiaj już lepiej nic nie kombinuj, bo może spotkać cię za to kara.

Wyglądam jak jakiś worek treningowy? Cokolwiek innego niż leżenie w tym stęchłym pomieszczeniu równa się z maltretowaniem mojego ciała.

Stajemy przed drzwiami do mojego ,,pokoju'' o ile tak na to można powiedzieć i niepewnie wchodzę w całkowity mrok.

-Nie mogłabym dostać chociaż jakiejś lampki?- pytam zirytowana.

-Widzisz tu gdzieś gniazdko?-przewraca oczami i wychodzi.– Oh i Charlotte uważaj dzisiaj w nocy.

Podbiegam do metalowych drzwi z kratą i próbuję cokolwiek zobaczyć,  szczerze mówiąc czuję się jak w więzieniu. Nie żebym była w ogóle wolna, ale wszystko dopełnia się w przerażający całokształt. Nie mam pojęcia, kiedy zdążył je zamknąć i co miał na myśli mówiąc o dzisiejszej nocy. Co mogło mnie tu złego czekać?

Kolejny koszmar wybudza mnie ze snu. Spoglądam na zegarek który zdążyłam ukraść wcześniej i próbuję odczytać godzinę. Zapewne ciągle jest jeszcze ciemno na zewnątrz, bo światło nie wpada przez małą szczelinę w cegłach. Mój brzuch skręca się z głodu a ja ciągle nerwowo zmieniam pozycja leżenia. Panuje totalna cisza, którą przerywa jedynie mój nierówny oddech.

W mojej głowie panuje totalny chaos jednak jedna myśl jest szczególnie wyrazista. Myśl, która tak bardzo mnie niepokoiła i nie chciałam dopuścić jej bliżej. Mózg wysuwał mi najbardziej irracjonalny pomysł spowodowany najprawdopodobniej niebezpieczeństwem jakie mi groziło. Przecież jak mogłam dogadać się z zabójcą i handlerem ludźmi? Co mogłam mu zaproponować w zamian za informacje? Zabić na jego zlecenie?




Continue Reading

You'll Also Like

77.9K 3K 53
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
33.2K 2.1K 72
"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odet...
25.2K 1K 25
„ink brought us together"
17K 4K 131
Przed rozpoczęciem pracy na lodowisku nikt nie powiedział Sunoo, że tuż przed zamknięciem ktoś na nim trenuje. instagram!au; pobocznie: wonki, heeja...