ONE LAST CALL | Call Me #5

By niccellee

85.1K 8.6K 503

Piąta część serii „Call Me" "Dzwonię do ciebie ostatni raz. [...] Kończę z tobą, Maisie. Nie mam zamiaru dłuż... More

One Last Call
Ostrzeżenie
Rozdział 1. Niespełnione obietnice.
Rozdział 2. Francuskie popołudnie.
Rozdział 3. Popsute relacje rodzinne.
Rozdział 4. Przyłapana na gorącym uczynku.
Rozdział 5. Zastęca kapitana.
Rozdział 6. Ostatni telefon.
Rozdział 7. Kłamstwo powtwórzone tysiąc razy staje się prawdą.
Rozdział 8. Pomyłka.
Rozdział 9. Instagramowa znajomość.
Rozdział 10. Dom jest tam, gdzie jest twoje serce.
Rozdział 11. Jak wyleczyć się z miłości?
Rozdział 12. Bolesne wyjaśnienia.
Rozdział 13. Nieplanowana randka.
Rozdział 14. Pierwszy krok.
Rozdział 15. Drobne gesty.
Rozdział 16. Podsłuchana rozmowa.
Rozdział 17. Zrozum swoje uczucia.
Rozdział 18. Serce skradzione dziecięcym pocałunkiem.
Rozdział 19. Malinowy zawrót głowy.
Rozdział 20. Dwójka małych hokeistów.
Rozdział 21. Sesja fotograficzna.
Rozdział 22. Piękno tkwi w prostocie.
Rozdział 24. Wygrana w konkursie.
Rozdział 25. Lodowa bójka.
Rozdział 26. Czasami trzeba utrzeć komuś nosa.
Rozdział 27. Jestem tu, Hunter.
Rozdział 28. Dedykacja.
Rozdział 29. Spódniczka.
Rozdział 30. Musiałem mu pokazać, gdzie jest jego miejsce.
Rozdział 31. Pierwsze zniszczenia.
Rozdział 32. Skutki uboczne.
Rozdział 33. Nic nie uspokaja mnie tak bardzo jak ty i lód.
Rozdział 34. Nagrana rozmowa.
Rozdział 35. Oficjalne wyjaśnienia.
Rozdział 36. Spełnię wszystkie twoje marzenia.
Rozdział 37. Paryska noc.
Epilog. Rodzinna impreza.
CALL ME BACK | CALL ME #6

Rozdział 23. Obraz na żywym płótnie.

2K 239 11
By niccellee

Dzisiejszy rozdział jest 🔥🔥

***
CODY

Wsuwam dłoń w jej włosy i lekko zaciskam na nich palce, po czym przyciągam jej twarz jeszcze bliżej siebie. Z mojego gardła wydobywa się jęk, kiedy przesuwa językiem po mojej dolnej wardze, jakby prosząc mnie o pozwolenie. Bez wahania rozchylam usta i jeszcze bardziej pogłębiam pocałunek.

Mam gdzieś to, że jesteśmy na parkingu przed naleśnikarnią i nie powinniśmy robić czegoś takiego. Mam gdzieś to, że postanowiliśmy się nie śpieszyć.

Odkąd pierwszy raz po tak długiej przerwie poczułem na sobie jej wargi, ciągle pragnę więcej. Wyrzucam z głowy to całe gówno pomiędzy nami i zapominam o nim w sekundę. Nic innego się teraz nie liczy.

– Cody – jęczy cicho, ciągnąc mnie mocniej w dół. – Czy my nie mieliśmy iść coś zjeść?

– Mhm – mruczę, przenosząc się wargami na jej żuchwę. – Za chwilę.

Znowu dopadam do jej ust, złakniony bliskości. Tym razem przenoszę dłoń na jej policzek i pocieram go pieszczotliwie kciukiem. Maisie mruczy pod nosem jak kotka, ocierając się przy okazji o moje ciało.

Odrywam się od niej gwałtownie, gdy słyszę charakterystyczny dźwięk robionego zdjęcia. Dysząc ciężko, spoglądam w prawo i za krzakami dostrzegam faceta niewiele starszego ode mnie z aparatem w dłoni.

– Ja cię kojarzę – rzucam w jego stronę, nadal ciasno obejmując Maisie. Dziewczyna chowa twarz w mojej piersi, chcąc się w ten sposób ukryć. Może na zdjęciach nie będzie widać dokładnie jej twarzy. – Naprawdę nie masz nic ciekawszego do roboty niż śledzenie mnie?

– Taka moja praca – odpowiada ze wzruszeniem ramion. Na moment zerka na swój aparat, pewnie przeglądając zdjęcia, które zrobił, a następnie unosi głowę i posyła mi dumny uśmieszek. – Jaki powinienem dać nagłówek? „Cody Ward zmienia dziewczyny jak rękawiczki"? Niedawno byłeś na randce z jakąś brunetką, a tu już masz inną. Prasa uwielbia takie tematy.

Zaciskam mocno zęby.

– Ile chcesz? – syczę. Facet unosi brew, zaskoczony. – Ile chcesz, żebyś trzymał dziób na kłódkę?

Paparazzi śmieje się głośno.

– Naprawdę sądzisz, że wolę twoje pieniądze niż to, co dostanę za ten artykuł? Dobre sobie.

Już chcę do niego podejść i zetrzeć z jego twarzy ten zadufany uśmieszek, kiedy Maisie mocno zaciska palce na moim przedramieniu i mnie od tego powstrzymuje. Spoglądam na nią, kipiąc ze złości, ale od razu się uspokajam, gdy dostrzegam jej spojrzenie.

– Daj temu spokój, Cody – mamrocze. – Niech sobie pisze co chce. Chcesz, żeby cię posądził o napaść?

Przejeżdżam językiem po przednich zębach i kiwam głową. Maise ma rację, narobię sobie tylko niepotrzebnych problemów.

– Chodź, wracamy do domu – mówi, ciągnąc lekko za moją rękę.

– A co z tymi naleśnikami? – pytam, marszcząc brwi. – Mam iść zamówić na wynos?

Tak jak mówię, tak robię, a pół godziny później siedzimy na pustym parkingu niedaleko parku i zajadamy się naleśnikami. Może po całej tej akcji z paparazzi nie mam ochoty nic jeść, ale za dwie godziny zaczynam trening, więc muszę mieć na niego siły.

– W przyszłą sobotę odbywa się gala na rozpoczęcie sezonu – odzywam się. – Chcesz... mi towarzyszyć?

Maisie uśmiecha się lekko i przekręca się w moją stronę, opierając się głową o zagłówek.

– Z chęcią – odpiera wesoło.

Oblizuję usta i śledzę jej ruchy, kiedy sięga po moją rękę i kładzie nasze splecione dłonie na swoich kolanach. Nie mogąc się powstrzymać, unoszę je do ust i całuję każdą z jej kostek.

– Dziękuję ci, Cody – szepcze, patrząc na mnie intensywnie. – Dziękuję ci, że dałeś nam ostatnią szansę.

Unoszę kącik ust do góry.

– Teraz jest jakoś inaczej, prawda? – rzucam. – Mam na myśli... Wcześniej kłóciliśmy się o byle bzdety, a teraz... Tego nie ma.

– To naprawdę dobrze nam zrobiło – odpowiada cicho, ciągle przesuwając palcami po mojej dłoni. – Pokazało nam, co tak naprawdę do siebie czujemy, i że pomimo wszystko, nie potrafimy bez siebie żyć. No i może... trochę dorośliśmy? Bardziej dojrzale spojrzeliśmy na tą sytuację?

– Próbowałem o tobie zapomnieć, w końcu sam z siebie napisałem do Octavii naiwnie sądząc, że to w jakikolwiek sposób pomoże. – Śmieję się pod nosem i kręcę głową. – A to mi tylko pokazało, że nigdy nie będę widział w innej dziewczynie tego, co widzę w tobie.

Moje serce zaczyna wybijać szalony rytm, gdy wypowiadam te słowa na głos.

– Chcę, żebyś wiedział, że cholernie żałuję moich decyzji i tego, co zrobiłam – duka z głosem zdławionym płaczem. – Nigdy nie powinnam stawiać sztuki wyżej niż ciebie. Ale teraz wiem, że jeżeli uczucie jest prawdziwe, to przetrwa wszystko.

Pochylam się nad skrzynią biegów i dociskam czoło do jej czoła, przymykając przy tym powieki.

– Zapomnijmy o przeszłości, okej? W zamian za to, skupmy się na przyszłości. Naszej przyszłości, Maise.

Dziewczyna kiwa głową i lekko muska moje usta.

Ta rozmowa jest w pewnym sensie zobowiązaniem, że już nigdy nie popełnimy ponownie naszch błędów. I w pełni skupimy się na tym, aby odbudować to, co utraciliśmy.

***

Wchodząc na lodowisko mam dziwne przeczucie, że coś jest nie tak. Wyciągam telefon i sprawdzam godzinę, ale do rozpoczęcia treningu zostało dwadzieścia minut, więc nie chodzi tutaj o spóźnienie.

W szatni jest już większość drużyny, a wszyscy nagle cichną, gdy przekraczam próg. Marszczę brwi i ruszam do swojej szafki, gdzie zrzucam torbę na ziemię, po czym zerkam na Hunta, który dziwnie unika mojego wzroku.

– O co wam wszystkim chodzi, co? – pytam w końcu.

Miles, wczuwając się w rolę kapitana, chrząka i robi krok do przodu z założonymi rękami na piersi.

– Pamiętasz co nam obiecałeś? – Unosi brew. – Koniec z przypadkowymi laskami, imprezami i wszystkim tym podobne...

Bez słowa patrzę na niego jak na idiotę, nie mając bladego pojęcia, o czym on do mnie mówi.

– Można jaśniej? – sarkam.

Miles wzdycha i wyciąga telefon, po czym przekręca go w moją stronę, ukazując artykuł zatytułowany „Upadek Cody'ego Warda".

Och, wow... Szybki jest.

– Opisują tutaj, że szlajasz się po klubach, skaczesz z kwiatka na kwiatek, olewając tym samym treningi i NHL – streszcza Miles. – W dodatku dodano zdjęcia ciebie z dwoma innymi laskami. Z jedną całujesz się na jakimś parkingu, a z drugą w samochodzie. Stary... Co z tobą?

Mocno ściągam brwi i prawie wyrywam telefon z dłoni przyjaciela.

Przygryzam dolną wargę i ignorując ich wywód, przeglądam zdjęcia. Byłem przekonany, że facet z aparatem wspominał o Octavii, ale on za każdym razem mówił o Maisie. Pewnie przez deszcz i zaparowane szyby nie widział do końca jej twarzy, więc nie zorientował się, że dwa razy zrobił nam zdjęcie. Pewnie myślał, że się wycwanił i przyłapał mnie z dwoma innymi laskami.

– To jest... To jest Maisie – bąkam cicho. – Na obu zdjęciach.

– Co? – dziwi się Hunter. Gdy na niego zerkam, widzę błąkający się na jego twarzy uśmieszek.

Przewracam oczami i powiększam zdjęcie z parkingu.

– Nie kręcę z żadnymi innymi laskami – dodaję dobitnie. – Mówiłem prawdę, kiedy obiecałem sobie i Maise, że skupiam się teraz na niej. Jak się przyjrzycie, widać ten jej obraz na tylnych siedzeniach. Te zdjęcia było zrobione kilka godzin temu.

Hunt nie może się już dłużej powstrzymywać i uśmiecha się szeroko.

– Wróciliście do siebie? – docieka.

– Jeszcze nie – mamroczę. – Pracujemy nad tym.

– Całując się przy okazji – sarka, na co zarabia ode mnie kuksańca w ramię. – Wiesz, że Octavia będzie wściekła, gdy to zobaczy? Ta laska mnie trochę przeraża i kto wie, co sobie tam wymyśli...

Parskam śmiechem.

– Naprawdę sądzisz, że obchodzi mnie co pomyśli sobie Octavia?

Kuzyn śmieje się głośno, po czym klepie mnie po ramieniu i kończy się przebierać.

Trening mija nam dość szybko. Jak tylko wyszedłem z szatni, drogę zastawił mi tata i przystawił pod nos telefon, ale raz dwa wyjaśniłem sprawę. Później skupiłem się na grze, choć co jakiś czas do moich myśli powracał pocałunek z Maisie i jej słodkie, malinowe wargi.

To szalone, że nawet po takim czasie, ona nadal używa tych samym perfum i pomadki ochronnej do ust.

– Cody, mogę cię o coś prosić? – woła mnie ojciec.

– Teraz, czy jak się przebiorę? – pytam go, obierając się o kij.

Tata odkrzykuje, że potem, wiec ruszam do szatni i od razu wskakuję pod prysznic. Gorąca woda koi moje zmęczone ciało, więc przymykam powieki i unoszę głowę, pozwalając aby woda uderzała w moją twarz. Później dociskam czoło do kafelek, a przed oczami na nowo pojawia się Maisie, gdy z desperacją wiła się na moich kolanach.

Klnę pod nosem i szybko wyłączam wodę, bo jeszcze chwila i paradowałbym przed kumplami ze wzwodem.

Przebieram się w dres, zbieram swoje rzeczy i z torbą na ramieniu, ruszam do gabinetu ojca. Zamieram gwałtownie w progu, cudem uchylając się przed lecącą teczką.

– Czy z wami wszystko gra? – pytam, niepewnie zamykając za sobą drzwi. Przeskakuję spojrzeniem od ojca do wujka, który na twarzy mają niewinną minę.

– Jak najbardziej – odpiera wujek, śmiejąc się pod nosem. – Przepraszam, młody. To miło uderzyć twojego ojca, nie ciebie.

– Domyśliłem się – burczę i przenoszę spojrzenie na uradowanego tatę. – Czy chcę wiedzieć, o co poszło?

– Niekoniecznie – mamrocze, a następnie bierze wdech, podnosi się do góry i podnosi teczkę, którą przed chwilą rzucił wujek. – Mogę cię prosić, żebyś zawiózł to do Isaaca?

– Co to jest? – pytam, biorąc do ręki teczkę.

–Mówiłeś, żebyśmy załatwili kogoś do nauki waszych dzieciaków, kiedy wy nie bylibyście w stanie przyjść na ich trening, nie? – Kiwam głową. – Isaac powiedział, że się tym zajmie. Tutaj ma całą rozpiskę.

Otwieram teczkę i przeglądam papiery, na których są podstawowe dane dzieciaków i rozkład treningów oraz plany lekcji w szkole. Naprawdę nie chcę z Huntem ich porzucać, ale my zwyczajnie nie mamy teraz na to czasu. Treningi tutaj, mecze plus studia to naprawdę dużo i o ile w wakacje mieliśmy dużo czasu na trenowania dzieci, to teraz się to zmieniło. Ale nie zamierzamy zrezygnować z weekendowych treningów.

Chwilę później opuszczam lodowisko i jadę prosto do domu Maisie. Cholera, przed jej wyjazdem mieszkała z nami, a teraz znowu wylądowała u rodziców. Jakaś część mnie chce już jej powrotu, ale wiem, że jest jeszcze na to trochę za wcześnie.

Zabieram ze sobą teczkę i ruszam do drzwi. Czekając na to, aby ktoś mi otworzył, dzwonię do Lacey i proszę ją, aby wyprowadziła Goldie na spacer.

W końcu wchodzę do środka ich domu i od razu podaję Isaacowi teczkę.

– Dzięki, że chcesz z nimi trenować – mówię, wyciągając w jego stronę rękę.

– Nie ma sprawy – odpiera wesoło. – I tak nie mam tu nic ciekawego do roboty. A tak, trochę wam pomogę.

Kiwam głową z uśmiechem i przestępuję z nogi na nogę. Zerkam na schody, a następnie na Isaaca, niemo pytając go, czy jego córka jest w domu. Ten z śmiechem potwierdza i znika w kuchni.

Szybko pokonuję schody, jakbym nie mógł się doczekać, aby ponownie ją zobaczyć. Już w połowie drogi słyszę głośną muzykę, więc wnioskuję, że Maisie właśnie maluje. Uchylam lekko drzwi i wlepiam w nią spojrzenie.

Coś wewnątrz mnie się rozpala, gdy widzę jak siedzi na ziemi, a wokół niej walają się farby, pędzle i inne przybory. Uwielbiałem patrzeć na nią umorusaną w farbie, nadal to uwielbiam. Dopiero teraz dociera do mnie, jak bardzo brakowało mi tego widoku.

Robię kilka kroków do przodu i kucam tuż za jej plecami. Jest tak pochłoniętą pracą nad obrazem, że nawet nie czuje mojej obecności. Zaciskam wargi i czekam na odpowiedni moment, aż oderwie pędzel od płótna, abym mógł się zdradzić. Nie chcę, żeby przez przypadek sobie go zniszczyła.

– Jestem pewny, że to wygrasz – chrypię do jej ucha.

Maisie piszczy zaskoczona i gwałtownie się obraca, przy okazji uderzając mnie pędzlem w twarz. Krzywię się lekko i ścieram niebieską farbę z policzka.

– Czyś ty zwariował?! – krzyczy, wyrzucając w górę ręce. – Mogłam zniszczyć obraz!

– Ale tego nie zrobiłaś, bo czekałem aż się odsuniesz. – Jej spojrzenie nagle mięknie.

Chichocze pod nosem i pomaga mi zetrzeć resztki farby ze skóry.

– Swoją drogą, jest zajebisty – mówię, wskazując palcem na płótno. – Mam nadzieję, że zabierzesz mnie ze sobą na tą wystawę.

– Na tą, na której wygram? – Trzepocze rzęsami.

– No a jak? – śmieję się.

Maisie spogląda na mnie z dołu, a ja nie czekam ani chwili, tylko opadam wargami na jej. Napieram na jej ciało, zmuszając ją, aby położyła się na folii rozłożonej na ziemi. Chcę odgarnąć jej włosy z twarzy, a przez przypadek wsadzam palec do jakieś farby. Stękam pod nosem i już chcę ją wytrzeć o gazetę, ale coś mnie popycha, żebym przejechał palcem po dekolcie Maisie. Nasze oddechy stają się cięższe, kiedy kończę malować linię pomiędzy jej piersiami.

Przesuwam ustami po jej szyi, składając na niej drobne pocałunki, aż nagle do głowy wpada mi dość szalony pomysł.

– Ufasz mi? – pytam, unosząc głowę.

– Wiesz, że tak – szepcze.

Oblizuję wargi i szarpię na rąbek jej poplamionej koszulki, po czym unoszę ją do góry. Maisie niepewnie unosi ręce, ale bez słowa pozwala mi zdjąć z siebie ubranie. Przełykam ciężko ślinę, gdy mój wzrok pada na jej koronkowy stanik.

Otrząsam się z myśli i chwytam za czysty pędzel. Poprawiam swoje ułożenie, choć Maise na pewno czuje, jak cholernie podoba mi się sytuacja, w której się znaleźliśmy.

– Będziesz mnie malował? – pyta podekscytowana.

– Miejmy nadzieję, że twój ojciec tu nie wejdzie – mamroczę i maczam pędzel w różowej farbie.

Sam nie wiem, co maluję, bo kompletnie nie mam do tego talentu. Po prostu przesuwam pędzlem po jej ciele, kreśląc różne wzory. Maise oddycha niespokojnie, a jej oczy nie spuszczają ze mnie spojrzenia. Unosi dłoń i wplątuje mi ją we włosy, lekko pociągając za kosmyki, gdy wsuwam pędzel w rowek między jej piersiami.

Jestem w nią tak wpatrzony, że bez zająknięcia pozwalam jej na zmianę naszych pozycji. Jednym ruchem ściąga ze mnie bluzę i popycha w dół. Jęczę, gdy powoli zmienia swoje położenie tak, aby usiąść mi na brzuchu, ocierając się o wybrzuszenie w moich spodniach.

– Doprowadzasz mnie do szaleństwa – stękam, zaciskając palce na jej nagich udach.

– Nie będziemy uprawiać seksu, dopóki wszystko nie będzie dopięte na ostatni guzik – mruczy, przesuwając dłonią po mojej piersi. – To nie ma być rozwiązanie problemów.

– O jakich problemach ty mówisz? – dyszę. – Wszystko jest już wyjaśnione, prawda?

Maisie przewraca na mnie oczami.

– Czy nie możemy cieszyć się chwilą? – pyta, pochylając się nade mną. – To jest nawet lepsze wiesz? Ta bliskość, którą okazujemy sobie trochę inaczej niż przedtem.

Całkowicie się z nią zgadzam i poddaję się jej bez słowa. Już i tak poddała się z tym całym niecałowaniem się i powolnymi krokami. W naszym przypadku to po prostu nie zadziała.

Maisie wczuwa się w swoją pracę, jak zawsze, gdy ma w ręku pędzel. Nie widzę dokładnie co maluje, po nie pozwala mi patrzeć. Czuję tylko jak paćka mnie w okolicach barków, a później coś rozmazuje.

– Ten typ wrzucił już nas do sieci – mówię, chcąc skupić się na czymś innym niż jej skóra stykająca się z moją. Jednak nie potrafię przestać przesuwać dłońmi po jej udach. – Chłopaki w szatni myśleli, że nadal kręcę z innymi laskami. Byś widziała ich minę, gdy powiedziałem, że na każdym byłaś ty.

– Każdym? – powtarza, nie przerywając swojej pracy.

– Yhym – mamroczę. – Zrobił nam zdjęcie, gdy byliśmy w samochodzie. Ale dużo ludzi pisało w komentarzach, że to na tych zdjęciach jest jedna i ta sama osoba. Myślałem, żeby...

Wciągam gwałtownie powietrze bo ust, gdy Maisie udem znowu się o mnie ociera.

– Och, przepraszam – chichocze. – Co myślałeś?

– Żebym wstawił nasze zdjęcie na Instagrama i uciął te wszystkie cholerne plotki – dukam. Biorę też kilka uspokajających wdechów. – Ale najpierw muszę to przegadać z agentem, no i też chcę znać twoje zdanie.

Maise odrywa pędzel od mojego brzucha i posyła mi uśmiech pełen radości. Dzięki temu zdjęciu pokażę wszystkim, że jest moja. I żadnemu z nas to nie przeszkadza.

Następne minuty spędzamy w ciszy, zakłóconej przyciszoną muzyką płynącą z głośników. Maisie całkowicie skupia się na obrazie, malowanego na moim ciele, a ja z kolei przymykam oczy i pozwalam się sobie zrelaksować.

– Ten pędzel... – zaczyna cicho. Czuję jej palec na moim bicepsie.

– Tak – wtrącam. – Symbolizuje ciebie. Zrobiłem go jakiś miesiąc po twoim wyjeździe.

Gdy słyszę jej ciche westchnienie, otwieram oczy i napotykam wzrok pełen miłości. Serce zaczyna walić mi jak oszalałe, a gdy po jej policzku spływa łza, mam wrażenie, że zaraz wypadnie mi z piersi.

– Nie płacz – szepczę, ocierając łzę. – To już za nami, tak?

Kiwa głową, a ja przyciągam ją do siebie i mocno przytulam. Maisie ma gdzieś to, że zniszczy swój obraz, tylko mocno wtula się w moją pierś. Przekręcam głowę i przyciskam usta do jej skroni, składając tam kilka pocałunków.

Już nigdy nie pozwolę jej ponownie odejść.

Continue Reading

You'll Also Like

200K 9.7K 57
Kontynuacja książki "Others" przedstawiająca dalsze losy rodziny Parkerów. W głównej mierze książka będzie skierowana na światopogląd starszych dziec...
265K 7.1K 51
Opowieść o młodych tancerzach, którzy nie darzą się sympatią. Są zmuszeni przebywać w swoim towarzystwie od lat. Dwa mocne charaktery. Jedno, robi n...
42.4K 1.2K 53
Ethan Evans- 19 latek, który zaraz po swoich osiemnastych urodzinach stracił ojca, w wyniku zawału. Mia Parkinson- 19 latka, która w wyniku niefortun...
264K 7K 46
Aurora Freeman, obiecująca lekkoatletka, za sprawą stypendium zyskuje możliwość wkroczenia w mury nowego liceum. Z pozoru całkiem normalna sprawa, je...