You Can Be The Boss 2

By -Wiktoriaa-

81.6K 4.5K 571

Kontynuacja książki ,, You Can Be The Boss ". More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Ogłoszenie 💗
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14 (18+)
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19 (18+)
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27 (18+)
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31 (18+)
1 ROK YOU CAN BE THE BOSS!!
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40 (18+)
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55 (18+)
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63 (18+)
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74

Rozdział 66

568 37 7
By -Wiktoriaa-

Carmen POV:

Ciężko było mi cokolwiek zrozumieć. Wszystko działo się tak szybko.. Zbyt szybko, abym mogła nadążyć. Ciągle dopytywałam, lecz nie dostawałam żadnej odpowiedzi. Ashton był tak zestresowany, że w pewnym momencie aż podniósł na mnie głos. Wtedy przestałam, to było bezcelowe.. Milczał, nie powiedział ani słowa. Jechał ekstremalnie szybko, ciągle się rozglądał. To sprawiło, że również wpadłam w panikę.

Zatrzymał się przed naszym domem. Zmarszczyłam brwi, widząc przed nim trzy dodatkowe samochody.

Wysiedliśmy, zaczęliśmy kierować się w jego stronę. Objął mnie, tak jak wcześniej rozglądając się dookoła. Przeszliśmy przez bramę, dokładnie ją za nami zamknął. Otworzył drzwi, po czym weszliśmy wgłąb domu. W salonie znajdowało się trzech nieznanych mi mężczyzn oraz Nate i Logan. Zaskoczyło mnie to.. Dookoła panowała nerwowa atmosfera. Wszyscy spojrzeli w naszą stronę, a ja poczułam dreszcz. Mam złe przeczucia..

Ashton stanął przede mną i złapał mnie za ramiona. Spojrzał mi głęboko w oczy. W jego wzroku kryło się mnóstwo przerażenia i niepewności.

-Posłuchaj, Carmen.. -zaczął, a ja wzięłam wdech.
-Nie będę ukrywał, nie chcę Cię okłamywać. Sytuacja jest trudna, ale wszystko będzie w porządku. Po prostu daj mi trochę czasu..

-Co się dzieje?.. -mój głos zaczął się załamywać. Był to monent, w którym stres zamienił się w czystą panikę.

-Zrobię wszystko, żebyś była bezpieczna. -po raz kolejny uciekł od mojego pytania.

-Powiedz. Boję się.. -przyznałam ze łzami w oczach.

-Gdzie jest zapas broni? -zapytał jeden z mężczyzn. To pytanie wzbudziło we mnie ogromny lęk.

-U mnie, nie mamy dużo czasu. -odpowiedział Nate. Po tym większość skierowała się do wyjścia. Został tylko Logan i jeden mężczyzna, którego nigdy wcześniej nie widziałam.

-Muszę wyjść. -te dwa słowa sprawiły, że coś we mnie pękło. Łzy spłynęły mi po policzkach, ręce zaczęły drzeć.

-Nie.. -przerażona pokiwałam głową, nie mogąc w to uwierzyć.
-Nie! -powtórzyłam, mocno się w niego wtulając. Zaczęłam łkać, ściskając go. A co, jeśli przytulam go ostatni raz?..

-Nie zostaniesz sama. Nic się nie stanie, po prostu bądź grzeczna, dobrze? Nie sprawiaj problemów, słuchaj się Joseph'a. -rozkazał. Zachowywał spokój, lecz był to tylko pozór. Zdradzało go jego szybko bijące serce. Wsłuchałam się w nie, przytulając go jeszcze mocniej. Zupełnie tak, jakby miał uciec na zawsze.

-Nie odchodź.. Proszę Cię, nie zostawiaj mnie tu! -wybełkotałam zalana łzami.

-Muszę. Niedługo wrócę.. -odsunął mnie od siebie i ponownie spojrzał mi w oczy.
-Kocham Cię. Nie bój się.. Nie analizuj, nie płacz. Jest późno, połóż się spać. Rano będę przy Tobie, wszystko będzie jak wcześniej. -obiecał, zakładając mi włosy za ucho. Nie wiem, czy mogę mu w to uwierzyć.

Czule mnie pocałował, po czym delikatnie pogładził mój brzuch. Puściłam jego bluzę, którą wcześniej kurczowo trzymałam. To na nic, nie powstrzymam go.. Odszedł. Gdy był blisko drzwi, z bólem zerknął na mnie po raz ostatni. Ciężko było mu patrzeć na mnie w takim stanie..

Starłam łzy z policzków, ale było to bezcelowe. Już po chwili pojawiły się następne.. Po prostu stałam zaplakana, patrząc jak przechodzi przez próg. Zniknął.. Odczułam niewyobrażalną pustkę.

Dostrzegłam światła reflektorów samochodu przedostające się przez fragment niezasłonionego okna. To oznacza, że odjechał..

Nie wytrzymałam, zaczęłam płakać. Wybuchłam całym tym strachem i smutkiem. Cofnęłam się, przez co uderzyłam plecami o ścianę. Zsunęłam się po niej, nie mogąc poradzić sobie z tym wszystkim. Zignorowałam obecność mężczyzn, po prostu bezradnie zanosiłam się płaczem. Już za nim tęsknię.. Chcę, żeby wrócił do domu, chcę spokojnie zasnąć wtulona w niego.. Nie chcę przeżywać tego piekła.

Miałam nadzieje, że nic takiego się nie wydarzy.. Że to zostanie w myślach, czarnych scenariuszach, które tworzyłam w głowie, jak zwykle analizując i zamartwiając się. A jednak.. Rzeczywistość jest znacznie bardziej okrutna.

-Wstań, Carmen.. -nagle usłyszałam głos Logana. Odsłoniłam twarz, którą wcześniej zakrywałam dłońmi.

Podał mi rękę. Spojrzałam na niego z dołu, przełykając łzy. Przez chwilę zastanawiałam się, ale ostatecznie złapałam za nią i podniosłam się z podłogi.

-Spokojnie, oddychaj. -poradził, gdy nie mogłam złapać oddechu.

Pomógł mi przejść do salonu. Usiadłam na kanapie, nadal łkając. Przede mną znajdował się wysoki, umięśniony mężczyzna. Wpatrywał się we mnie zimnym jak lód wzrokiem..

-Kurwa, przestań już ryczeć! Nie jesteś dzieckiem! -ryknął na mnie, przez co aż podskoczyłam ze strachu.

-Gdzie on jest?.. -wybełkotałam.

-Nie rozumiem co tam miałczysz, wyraźniej.

Wzięłam kilka głębokich wdechów, próbując się uspokoić.

-Ash.. -G-Gdzie jest Ashton? -zająknęłam się przez stres.

-Nie interesuj się. Gdyby chciał, żebyś wiedziała, sam by Ci powiedział.

-Nie powiesz mi? -odważyłam się i spojrzałam mu w oczy.

-Nie mam zamiaru. -odpowiedział. W takim razie sama znajdę go znajdę.. Nie mam innego wyjścia. Każda sekunda bez niego pogłębia ranę w sercu.

Szybko wstałam z zamiarem wyjścia. Ten znalazł się przede mną w ciągu sekundy.

-Przepuść mnie! -próbowałam go odepchnąć.

-Siadaj. -rozkazał stanonowczo. Nie posłuchałam go, nadal starałam się wydostać. Mimo zmęczenia uderzałam pięściami w jego klatkę piersiową. Na nic, nawet nie drgnął..

Nagle mocno złapał mnie i popchnął, przez co opadłam na kanapę. Załkałam, łapiąc za bolący nadgarstek.

-Ona jest w ciąży, opanuj się! -wtrącił się Logan.

-Mogła się nie rzucać. -również usiadł.
-Jeszcze raz wstaniesz bez mojej zgody i przestanę być miły. -zagroził, patrząc na mnie w przerażający sposób.

-Ashton rozwaliłby Ci łeb, gdyby zobaczył jak traktujesz jego narzeczoną. -stanął w mojej obronie.

-Myślisz, że bycie dla niej miłym jakoś Cię uratuje? To wszystko przez Ciebie, jesteś już jebanym trupem. Módl się, żeby Ashton się nad Tobą zlitował. -wycedził, a tamten przełknął ślinę.

-Sam nie wiem jak to się stało.. -próbował się z czegoś tłumaczyć.

-To Ty przyjmowałeś zlecenie!, idioto!

-Nie zrobiłem tego celowo, to była chwila nieuwagi. Byłem zmęczony i.. -przerwał mu.

-Jeszcze jedno słowo i sam Cię rozpierdolę, nie będę czekał na resztę. -ostrzegł. Jego obecność sprawia, że jeszcze bardziej chce mi się płakać. Nie mogę tego znieść..

Położyłam rękę na swoim brzuchu i zaczęłam delikatnie go gładzić. Muszę jakoś uspokoić się dla tej małej istoty.. Tym stresem wyrządzam jej krzywdę. Potrzebuje spokoju, powinnam zapewnić go mimo wszystko..

-Mogę wyjść do sypialni? -zapytałam niepewnie po dłuższej chwili. Bałam się odezwać, wahałam się..

-Idź z nią. -zwrócił się do Logana.

-Daj jej trochę prywatności, jest jej wystarczająco trudno. -westchnął.

-Wypierdalaj, nie mogę na Ciebie patrzeć! -wrzasnął, a ja aż zadrżałam.

Wstaliśmy. Przez emocje i zmęczenie ciężko było mi się utrzymać na nogach.. Mój krok był chwiejny, nogi uginały się pode mną.
Weszliśmy na piętro i skierowaliśmy się do sypialni.

Usiadłam na łóżku i pusto wpatrzyłam się w podłogę. Milczałam, choć miałam ochotę wrzeszczeć z bólu. Moje myśli skupione były tylko i wyłącznie na nim. Ta cisza jest bolesna, to wtedy pojmuję jak bezradna jestem..

-Pozytywne myślenie jest trudne, szczególnie gdy jesteś w niewiedzy i strachu, ale.. Ta sprawa nie jest aż tak trudna, jak Ci się wydaje. -próbował mnie pocieszyć.

-Jest trudna, i to cholernie. Wizja stracenia go sprawia, że pęka mi serce. -wyznałam z bólem.

-Nie stracisz go. To przecież Ashton, da sobie radę w każdej sytuacji. Poza tym nie jest sam.. Nie powinnaś tak bardzo się zamartwiać. -odpowiedział, siadając obok mnie.

-Jest dla mnie wszystkim. To brzmi jak pusty tekst wyjęty z komedii romantycznej, ale on naprawdę jest całym moim światem. Nie ma mnie bez niego. Jestem nikim, kiedy nie ma go w pobliżu. Nie da się kochać bardziej. Moja miłość do niego jest tak ogromna, że oddałabym za niego życie. -przyznałam załamującym się głosem. Zrobiłabym wszystko, aby w tej chwili wrócił i powiedział, że jest już w porządku.

Sięgnęłam po jego poduszkę i przytuliłam ją. Miała na sobie zapach jego perfum.. Zaciągnęłam się nim, przymykając powieki. Moje łzy spłynęły po policzkach i skapnęły na materiał poszewki.

-Połóż się.. Ledwo siedzisz, potrzebujesz snu.

-Nie, dopóki nie usłyszę jego głosu. -odmówiłam.

♡♡♡

Continue Reading

You'll Also Like

11.9K 269 21
Mia mieszka sama ze swoim starszym bratem Matim. Ma 16 lat i właśnie zaczyna liceum, tam poznaje kolegów brata w tym jednego, któremu wpadła w oko, j...
215K 6.9K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...
25.6K 509 7
Trzydziestojedno letni Eithan posiadający własną firmę z sztukami walki, Pewnego dnia po przespanej nie pamiętliwej nocy z dziewiętnasto letnią Eliza...
36.1K 810 26
Noami nie potrafi poradzić sobie ze wspomnieniami dotyczącymi wydarzań sprzed kilku miesięcy.Każdy dotyk obcego chłopaka wywołuje u niej atak paniki...