Siedmiu grzesznych facetów (1...

By nadiaintheclouds

15.2K 1K 470

- Dziewczyno, nie zajmuję się wprowadzaniem dziewic w życie. - Dlatego powinnam już iść. - Powinnaś. Aroganc... More

Od autorki
TOM PIERWSZY. Pycha, część 1. Paweł
Pycha, część 2. Paweł
Pycha, część 3. Paweł
Chciwość, część 4. Cyryl
Chciwość, część 5. Cyryl
Chciwość, część 6. Cyryl
Chciwość, część 7. Cyryl
Chciwość, część 8. Cyryl
Nieumiarkowanie, część 9. Napoleon
Nieumiarkowanie, część 10. Napoleon
Nieumiarkowanie, część 11. Napoleon
Nieumiarkowanie, część 12. Napoleon
Nieczystość, część 13. Nikodem
Nieczystość, część 14. Nikodem
Nieczystość, część 15. Nikodem
Nieczystość, część 16. Nikodem
Gniew, część 17. Gutek
Gniew, część 18. Gutek
Gniew, część 19. Gutek
Gniew, część 20. Gutek
Gniew, część 21. Gutek
Gniew, część 22. Gutek
TOM DRUGI. Lenistwo, część 23. Lucas
Lenistwo, część 24. Lucas
Lenistwo, część 25. Lucas
Lenistwo, część 26. Lucas
Lenistwo, część 27. Lucas
Lenistwo, część 28. Lucas
Lenistwo, część 29. Lucas
Lenistwo, część 30, Lucas
Zazdrość, część 31. Zuza & Pan Z
Zazdrość, część 32. Zuza & Pan Z
Zazdrość, część 33. Zuza & Pan Z
Zazdrość, część 34. Zuza & Pan Z
Zazdrość, część 35. Zuza & Pan Z
Mały komentarz do Siedmiu Grzesznych Facetów
Zmiana okładki :-)
NA ZACHĘTĘ: Ciekawość, część 38. Angelika
Ciekawość, część 39. Paweł
Ciekawość, część 40. Cyryl
Ciekawość, część 41. Angelika
Ciekawość, część 42. Paweł
Ciekawość, część 43, Angelika & Paweł
Ciekawość, część 44. Paweł
Ciekawość, część 45. Napoleon & Niko
Ciekawość, część 46. Paweł
Ciekawość, część 47. Paweł, Nikodem, Angelika
Ciekawość, część 48. Paweł
Ciekawość, część 50. Paweł & Angelika
Ciekawość, część 51. Angelika & Paweł
Ciekawość, część 52. Paweł
Ciekawość, część 53. Angelika & Paweł
Ciekawość, część 54. Paweł & Angelika
Ciekawość, część 55. Paweł & Angelika
EPILOG NR JEDEN

Ciekawość, część 49. Angelika & Paweł

171 17 4
By nadiaintheclouds


ANGELIKA

„Gdynia jest miastem spełnionych marzeń. Wiedziałem to już jako dziecko, a teraz tu stoję i mogę potwierdzić, że to całkowita prawda."

Nie znałam Pawła od tej strony. Nigdy nie widziałam go w publicznej sytuacji, ani podczas przemawiania, ani zabawiania gości. Zachowywał się jak ktoś zupełnie inny.

Większość klientów Seduce Space bardzo dobrze go znała. Zdążył podejść do każdego i poświęcić chociaż chwilę. Ustaliliśmy, że zaproszę najemców i partnerów biznesowych z całej Polski. Pojawili się też pracownicy firmy z innych miast, których w większości znałam, chociaż nieosobiście.

Szefowa oddziału z Lazurowego Wybrzeża, z którą dotychczas pisałam maile albo rozmawiałam przez telefon, okazała się tą samą dziewczyną, która kilka lat temu wysłała do mnie paczkę z prezentem od Pawła. Odeszłyśmy na bok i oplotkowałyśmy Guillaume'a Raphaela.

Później Manon potwierdziła, że w ogólnym odbiorze poślubienie Lucasa to moja życiowa wygrana.

– Przedstawię was sobie. – Chciałam już iść do innych gości.

– Och. Nie musisz. My się już znamy.

– Mam na myśli mojego męża.

– Ja też.

Patrzyłam na nią z konsternacją, a ona – z rosnącym zrozumieniem, że prawdopodobnie wygadała jakiś sekret.

Ach, ten Lucas. Był taki niekonsekwentny. Najpierw mieliśmy mówić sobie o wszystkim, ale szybko tego zaniechał. Zapowiedział również, że nie będzie naciskał i da mi czas, a jednak opędzałam się od niego przez cały pobyt w Maroku.

Jednak nie potrafiłam się zbyt długo na niego gniewać. Prawdopodobnie byłam od niego mentalnie starsza nie o trzy lata, tylko jakieś dziesięć.

Tak jak Manon, zresztą.

Podprowadziłam ją do bardzo fajnych ludzi, z którymi mogła miło spędzić czas. Sprawdziłam, czy potrawy rozstawione na szwedzkim stole wciąż ładnie się prezentują i czy niczego nie brak. Dwójka barmanów stojąca za tymczasowym barem potwierdziła, że goście sporo wypili.

Znienacka ktoś objął mnie w pasie.

– Aniołeczku...

– Napoleon?

– Zgaduj dalej.

– Nikodem?

– Jeśli chcesz się przekonać, musimy znaleźć jakiś odpowiednio dyskretny zakątek – odparł jeden z braci Nowackich.

Wysunęłam się z jego objęć i stanęliśmy oko w oko.

– Gdzie jest twoja druga wersja?

– Nie przyszedł. Jestem tylko ja. A może, aż ja.

– Czyli Napoleon?

– Aniołeczku, to jest tak naprawdę obojętne. Możemy się umówić na tego z nas, którego chcesz.

– Niko przyszedł do mnie ostatnio sam.

– Hmm... Na nagranie w twoim domu.

– Właśnie.

Poczułam spojrzenie na swoich plecach, ale zanim zdążyłam się odwrócić, wrażenie znikło.

– A może to byłem ja?

Zaśmiałam się i złapałam kieliszek z prosecco. – To na pewno byłeś ty, o ile tam byłeś.

– Twoja błyskotliwa główka mnie zachwyca.

Odebrał mi kieliszek i nadpił bardzo niewiele. – Całkiem niezłe prosecco. Nutka pomarańczy. Minimum goryczy. Ciekawe.

– Jeśli mi udowodnisz, którym z was jesteś, będę czuła się o wiele pewniej – powiedziałam w końcu, bo ogarnęło mnie znużenie.

– Nie da rady, chyba że gdzieś się ze mną zamkniesz. Pokażę ci wtedy, czy mam znamię, czy nie. Ale jak wiesz, muszę w tym celu zdjąć spodnie.

Zniechęcona oddałam kelnerowi kieliszek bez kosztowania prosecco.

– Angelika. Tu jesteś.

Paweł nie bawił się w podchody. Stanął tuż przede mną, zmuszając Nikodema, czy też, Napoleona, do wycofania się.

– Chodź. Chcę cię przedstawić najważniejszym klientom. To moi przyjaciele z dawnych albo niedawnych czasów.

– To konieczne?

– Tak, bo im obiecałem, że będą mogli ci osobiście pogratulować.

– Okej.

Paweł dotknął mojego ramienia i nakierował tak, żebyśmy nie obijali się co chwilę o kogoś. Zobaczyłam grupę mężczyzn w jego wieku. Doskonale ubranych, z czymś do picia w dłoni, zagadanych i zrelaksowanych.

– Weź się w garść – powiedział półgłosem. – Nie idziesz na ścięcie.

Nie wyglądałam dzisiaj dobrze. Prawie nie spałam przed tą imprezą. Tyle spraw mogło nie wypalić. Podkrążone oczy i zmęczoną cerę zamaskowałam makijażem.

– Wystarczy zatrudnić odpowiednią osobę na odpowiednie miejsce. Gratulacje, pani Raphael. Angeliko? Mogę tak mówić? – zapytał jeden z VIP-ów.

– Proszę. W Seduce Space dystans skracamy od razu.

– Kto by pomyślał, że można być tak uroczą istotą i tak skutecznym sprawcą wszelkich rzeczy?

Przez jakieś pół minuty rozważałam, czy sformułowanie „sprawca wszelkich rzeczy" zdradza humanistyczny profil wykształcenia, czy tylko pretensjonalny styl podrywania kobiet.

– Nie było tu aż tylu „rzeczy" – uśmiechnęłam się oficjalnie.

– A jednak. Powiedzcie mi, czy postawienie budynku praktycznie na fundamentach starego...

Wyłączyłam się, bo temat znałam na pamięć. Dookoła tej decyzji Pawła powstała absurdalna ilość problemów, zaczynając od parkingu, kończąc na drodze przeciwpożarowej. Nie chciało mi się już o tym kolejny raz...

– Angelika – odezwał się Paweł. – Odpowiesz?

Odzyskałam orientację, gdzie się znajduję i z kim rozmawiam.

– Niestety nie – odparłam bez skrupułów, ale znowu dodałam do tego uśmiech. – Nie skupiłam się zupełnie. Przepraszam, możesz powtórzyć?

– Urocza bezpośredniość – skomentował przyjaciel Pawła. – I wybaczam. Przecież dzisiaj bawisz się tak, jak wszyscy. Twój szef twierdzi, że w pełni na to zasłużyłaś.

– Och – odezwałam się. – Dziękuję, panie Pancer.

Drgnął mu kącik ust, bo to pokazywało, że nas ta bezpośredniość wcale nie dotyczy, albo wprost przeciwnie – że jest z mojej strony przesadna, skoro pozwalam sobie na ironię.

– Angelika Raphael. Masz na nazwisko Rafael? – dopytał jego znajomy, bo fonetycznie można było się pomylić.

Przeliterowałam, a mężczyzna wyciągnął z kieszeni marynarki pugilaresik z wizytówkami. – Eryk Tryblewski. Gdybyś szukała innych zleceń, dzwoń.

– Też otwierasz nowe biuro? – zapytał Paweł.

– Nie, ale podobno media społecznościowe też ogarniasz, Angeliko?

Popatrzyłam na prostokątną sztywną karteczkę, a potem po nią sięgnęłam. Opuściłam rękę. Paweł złapał moje palce.

Pokazał Erykowi wizytówkę, którą mi odebrał.

– Angelika pracuje na wyłączność. Tylko ze mną.

Eryk spojrzał zza okularów. Nie był to mój typ mężczyzny, ale nawet nie o to chodziło. Miał w oczach coś nieprzyjemnego. A ja skończyłam z facetami, którzy nie potrafią być zwyczajnie mili.

– Jak wyceniasz jej pracę? Na godziny? Od konkretnego zadania?

Paweł znowu spojrzał tak, jakby przekazał mi udzielenie odpowiedzi. Najbardziej adekwatna nie wchodziła w grę. Miałam ochotę kopnąć tego człowieka gdzieś, gdzie na pewno by go zabolało.

– Ryczałt miesięczny.

– Dużo? Na pewno jestem w stanie to przebić.

– Eryk – rzucił Paweł, chociaż nadal zrobił to uprzejmie, zwłaszcza jak na niego. – Jeśli potrzebujesz pomocy, bo nie umiesz sam zatrudnić odpowiednich ludzi, mogę dać ci kilka sugestii.

– Ale mnie się podoba Angelika. Dogadamy się chyba? Jak dżentelmeni.

„Albo bywalcy Gentle Club w Sopocie", pomyślałam.

Nachyliłam się do Eryka dając mu możliwość spojrzenia mi w oczy, bo nie w dekolt. Założyłam sukienkę, która zakrywała mnie aż po szyję. Jej atutem był elegancki krój i fantastyczny, intensywnie kobaltowy kolor.

– Muszę się już pożegnać – powiedziałam nie udając, że żałuję, ale nadal starając się być grzeczna. – Dopóki Paweł albo ja nie zakończymy tej współpracy, muszę przestrzegać zakazu konkurencji. Chociaż ty też mi się podobasz. Powiedziałeś kilka zdań, które na pewno zapamiętam.

Wyciągnęłam rękę, a on niestety jej nie uścisnął, tylko mnie w nią pocałował. Pożegnałam się i poszłam do łazienki.

Napiłam się wody z kranu. Miałam spieczone usta, ale postanowiłam zająć się tym później. Najpierw umyłam ręce zmywając ślinę tego faceta z prawej dłoni i dopiero wtedy poprawiłam wygląd moich warg, używając bezbarwnej, a potem intensywnie malinowej szminki.

Po wyjściu z łazienki wpadłam na grupkę recepcjonistek ze wszystkich oddziałów.

– Jak się bawicie?

Dziewczyny wyraziły zachwyt z powodu widoku na zatokę i na Hel.

– Ale muzyka słaba – powiedziała jedna z nich wystawiając język.

Zaśmiałyśmy się.

– Podejdź do DJ–a i powiedz, że przysyła cię Angelika. Niech zmieni muzykę. Albo – nachyliłam się – przemęczcie się jeszcze przez godzinę i wyskoczcie do Sopotu na after party. Tylko trzymajcie się razem i pilnujcie drinków, okej?

Bolała mnie głowa, dlatego przemknęłam się między ludźmi, otworzyłam gabinet dzielony z Pawłem i weszłam do środka. Bez zapalania światła, bo wystarczyło to, które wpadało przez okna.

Rozejrzałam się szukając miejsca, gdzie mogłabym jeszcze zrobić porządek i schowałam tylko swoją kamerę do szuflady. Rano nagrywałam przygotowania do imprezy, żeby utrwalić ten moment. Wyciągnęłam z torebki pigułki antykoncepcyjne. Potem wzięłam lek na ból głowy. Dobrze, że została tu zapasowa buteleczka wody.

Marzyłam o tym, żeby się położyć, ale było oczywiste, że zostanę, dopóki wszyscy sobie nie pójdą.

Stanęłam nad biurkiem Pawła i zapatrzyłam się na jego prezesowski fotel.

Usłyszałam serię cichych piknięć. Kolejna osoba użyła kodu, żeby otworzyć to samo pomieszczenie. To mógł być tylko ktoś, kto też go znał.

Paweł wszedł do środka. Włączyłam lampkę w stylu vintage. Zamówiłam ją dla siebie, ale bardzo mu się spodobała, więc mu ją oddałam.

– Historia się powtarza? – zaczął. – Znowu się spotykamy w miejscu, gdzie pracuję.

Potwierdziłam ruchem głowy.

– Co mu powiedziałeś, Paweł?

– Masz na myśli Eryka?

– Tak. Eryka. Twojego kolegę, z którymi dogadujesz się w różnych sprawach jak dżentelmen.

Paweł przeszedł obok mnie i stanął pod oknem. Patrzył przez ramię na Tawernę, która wciąż była otwarta, chociaż zbliżała się północ.

Zsunęłam szpilki i poruszyłam palcami najpierw jednej, potem drugiej stopy.

– A myślisz, że co mu powiedziałem, Angelika?

– Że ze mną spałeś? Że potrzebuję „ukojenia w czyimś łóżku"?

– Przestaniesz w końcu?

Zacisnęłam pięść.

– Dlaczego mam „przestać"?

– Bo nic mu nie powiedziałem. Nie musiałem. Jesteś piękną dziewczyną i po prostu dał ci to do zrozumienia.

– Nie czuję się tak. Jestem wykończona. Zostawiłeś mnie tu samą na cały tydzień przed takim wydarzeniem. Nie odpisywałeś na wiadomości. Wiesz, że dwa dni temu pękła ta ogromna szklana ściana na parterze? Że w ostatniej chwili to naprawiono?

– Możesz na drugi raz dzwonić. Nie miałem czasu czytać, co piszesz, ale odebrałbym od ciebie telefon.

Szkoda było strzępić sobie języka.

Położyłam dłonie na blacie jego biurka. Nie zdążyłam pomalować paznokci, ani odwiedzić salonu z manicure, więc tylko je spiłowałam, ale za to założyłam bransoletkę od Lucasa, którą dał mi po urodzeniu córki. Miałam nadzieję, że biżuteria odwróci uwagę od rąk.

– Potrzebujesz czegoś ode mnie? Czy mam cię tu zostawić, bo chcesz... Nie wiem, zadzwonić? – Nie potrafiłam wyrzucić sobie z głowy, że to jest jego teren, a nie mój.

– Nie wybaczysz mi, prawda? – zapytał.

Wciąż patrzyłam na swoje paznokcie.

– Wybaczyć ci? Ale po co? Nie mamy ze sobą nic wspólnego. – Podniosłam głowę.

Paweł oderwał plecy od szyby, jakby chciał do mnie podejść, ale coś w moim spojrzeniu najwyraźniej go ostrzegło, że nie warto się zbliżać.

– Mamy ze sobą bardzo dużo wspólnego – powiedział.

Rozejrzałam się po gabinecie.

– Tak. Pracuję dla ciebie, robię to, co każesz.

– Nie mówię tylko o tym, chociaż już ci mówiłem, jak wysoko cenię twój wkład w Seduce Space.

Uśmiechnęłam się sztywno.

– Doceniam w takim razie, że go doceniasz.

Paweł żachnął się.

– Musisz być taka?

Podeszłam bliżej. Jego oczy były ciemnografitowe i skupione.

– Nie mam ci nic do wybaczania, ty mi też nie. Traktujesz mnie od początku jak obiekt seksualny. Kawałek ciała do rżnięcia. O to toczy się ta gra między nami. Chętnie byś mnie kolejny raz przeleciał, a ja nie zgadzam się na twoje warunki. To wszystko.

Paweł zrobił głośny poirytowany wydech, ale byłam już do tego przyzwyczajona.

– I jak skończy się ta gra, Ika?

– Nijak.

Rozpiął guzik marynarki i włożył ręce w kieszenie.

– Chcesz odejść?

Odchyliłam trochę głowę, żeby lepiej go widzieć.

– A co, zostawiłam wypowiedzenie w drukarce? – zapytałam chłodno.

Oboje wiedzieliśmy, że żadnego dokumentu jeszcze nie napisałam, bo gdyby taki powstał, musiałabym przekazać mu swoją nieodwołalną decyzję. W normalnej sytuacji – absurdalną, skoro dopiero zaczęliśmy współpracę.

Spędziłam w Seduce Space trzy miesiące. Właśnie otworzyliśmy nową, piękną siedzibę. Chciałam zobaczyć, jak zacznie rozkwitać, jak wypełnia się ludźmi. Zadawałam sobie tylko pytanie, czy koszt, który płacę, nie staje się za duży.

– Miałem bardzo zajęty tydzień, ale zdaję sobie sprawę, że zostawiłem cię samą w najgorszym okresie.

„Przepraszam cię" wciąż nie przechodziło mu przez gardło. I nawet nie chciałam słyszeć tych słów, skoro on nie miał odruchu, żeby je powiedzieć.

– Wyglądasz na spełnioną. Nie powinnaś... Dlaczego rozważasz odejście? Czy coś, co zrobiłem albo powiedziałem, to był ten „brak szacunku", o którym mówiłaś wcześniej?

– Ty jesteś przepełniony brakiem szacunku do kobiet. Oddychasz tym.

– Stąpasz po bardzo cienkim lodzie, Angelika.

– Zadałeś pytanie. Miej odwagę usłyszeć odpowiedź. Tak cię widzę.

Wyciągnął lewą rękę z kieszeni i objął palcami moje ramię.

– Jestem gruboskórny, ale brak szacunku okazałem ci raz. Wtedy, dziesięć lat temu. Gdybym mógł, cofnąłbym to.

– Nawet ty nie masz mocy zawrócenia wehikułem czasu.

Poruszyłam ramieniem, którego dotykał. Zsunął palce w dół. Chwycił mój nadgarstek tuż nad bransoletką.

– Nie wybaczysz mi? – powtórzył.

– Paweł, ty chcesz rżnięcia, a nie przebaczenia. Gdybym powiedziała, że tu na ciebie poczekam, aż pożegnasz swoich gości, i że możesz wrócić, żeby mnie wziąć na biurku, uznałbyś to za właściwe z mojej strony zachowanie. Bo jesteś tak wspaniały, że to byłby zaszczyt.

Splótł moje palce ze swoimi, przyłożył te połączone dłonie do swoich warg.

– Proszę. Zróbmy tak, Ika. Poczekaj tutaj, aż wrócę.

Jednak udało mu się mnie zaskoczyć.

– Potrzebuję cię – powiedział z naciskiem.

Wypuściłam z ust drżący śmiech, który zmienił się w żachnięcie pełne niedowierzania.

– A czy to, czego ja potrzebuję, ma tu jakiekolwiek znaczenie?

Uwolniłam rękę i wyprostowałam usztywnione ramiona. Skrzyżowałam ręce za plecami. Teraz ja splotłam swoje palce. Ręka, którą trzymał Paweł przed chwilą, ciągle była cieplejsza.

– Jestem dla ciebie równie cenna, jak lalka wyprodukowana do włożenia w nią kutasa. Dlatego ciągle słyszysz „nie".

Zrobiłam krok w tył. Paweł nie spuszczał ze mnie rozgniewanego spojrzenia.

– Kurwa, Angelika! – Oderwał się od szyby, złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. – Nie myśl tak o sobie.

– Paweł, ja tak o sobie nie myślę. To ty mnie tak traktujesz. Cieszę się, że mnie potrzebujesz. Wiem o tym. Jestem potrzebna tutaj, żeby Seduce Space działało, kiedy zajmujesz się dziesiątkami innych spraw, i pewnie widziałbyś zalety w bzykaniu kogoś, kogo masz pod ręką. To są twoje założenia.

– Nie masz pojęcia, jakie mam założenia. Mogłem cię wziąć do łóżka, kiedy do mnie przyszłaś i nie zrobiłem tego.

Moja reakcja w niemym kinie pokazywałaby zapewne coś takiego: Ona jest zaskoczona. Roztrzęsiona. Wzburzona.

– Nie po to wtedy przyszłam.

– Więc po co?

Wciąż trzymałam ręce za plecami i Paweł miał problem z koncentracją. Gapił się na moje piersi. Zdawałam sobie sprawę, że ta poza bardzo je eksponuje. Może nawet robiłam to specjalnie.

– Po co wtedy przyszłaś?

– Porozmawiać. Spędzić czas. Zobaczyć, jaki jesteś, poza biurem i jakimś hotelem, czy innym... obcym miejscem. Po prostu byłam ciekawa twojej osoby. Nic więcej.

Mogłam wyjść. Uwolnić się z jego objęć i ulotnić się stąd.

Prawdopodobnie nie chciałam tego zrobić, żeby ta sekwencja zdarzeń rozegrała się do samego końca. Nie umiałam przestać, bo wygrywała właśnie ta chęć. Z tej samej przyczyny pozwoliłam mu dawno temu pozbawić mnie dziewictwa. Mogłam wyjść z jego pokoju hotelowego – a jednak tam zostałam.

Paweł oparł skroń o moją głowę.

– Czyli – zaczął ściszonym głosem – znowu wracasz do tego, że mam przed tobą klękać?

– Jezu, Paweł. Serio?

– Lubię się z tobą kłócić. Nawet to mnie kręci.

– Czuję, wyobraź sobie.

Przytulił mnie mocniej, żebym na pewno pozbyła się jakichkolwiek wątpliwości. Czułam jego erekcję i napięcie w całym ciele.

– Sypiasz z jakimś innym facetem?

– To nie twoja sprawa.

– Spotkałaś się w końcu z Kissą?

– Nie, ale rozmawialiśmy przez telefon.

Jego mięśnie stały się twardsze, a uścisk silniejszy, jakby poczuł się sprowokowany do walki.

– O czym?

– Zapytaj byłeś żony. Sporo łączy cię raczej z nią. Kilka razy dzwoniła w ciągu tego tygodnia na mój służbowy telefon i kazała ci przekazywać różne rzeczy. Ona mnie uważa za twoją sekretarkę, prawda?

– Poczuła się dotknięta, bo powiedziałaś jej, że w innym układzie mogłybyście zostać przyjaciółkami.

– A jednak ci powtórzyła – odparłam ze zdumieniem.

Jeden rzut oka na Pawła wystarczał, żeby mieć jasność, że temu facetowi nie można pochlebiać ani się podporządkować. Tracił zainteresowanie, kiedy wyzwanie było zbyt łatwe.

– Lidia zawsze wszystko mi mówiła i robi to nadal. – Paweł potwierdził moje rozważania. – Uważa twoje słowa za bezczelne.

– Powiedziałam tylko, że obie mamy skłonność do niewłaściwych facetów i dlatego nie mogłybyśmy się zaprzyjaźnić. Nie potrafiłybyśmy sobie pomóc.

– Lidia źle znosi krytykę.

– Wiem. Patrzyła na mnie jak na śmieci na podłodze. – Wysunęłam się z jego ramion. – Musimy wracać do gości.

– Idź pierwsza.

Nie oglądając się za siebie wyszłam zostawiając go samego. Znowu oddałam się swoim obowiązkom.

Pół godziny później dostałam wiadomość od Gustawa Kissy.

Doleciałem na miejsce. Dziękuję za wczorajszą rozmowę. Dla mnie też nie była łatwa.


VIP – (ang.) Very Important Person, bardzo ważna osoba, tutaj: ważny gość.

Continue Reading

You'll Also Like

150K 4.7K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...
265K 7.1K 51
Opowieść o młodych tancerzach, którzy nie darzą się sympatią. Są zmuszeni przebywać w swoim towarzystwie od lat. Dwa mocne charaktery. Jedno, robi n...
61.2K 1.3K 20
Pierwsza część Skrytej Mafii. Dziewczyna, która musi zmierzyć się z demonami przeszłości by uratować osobę, która zaplanowała od samego początku jej...
162K 9.3K 36
Druga część serii „Call Me" Wystarczył jeden telefon, aby znalazł się obok niej w kilka chwil. Frost Ward po ciężkim zerwaniu obiecuje sobie, że już...