You Can Be The Boss 2

By -Wiktoriaa-

92.7K 4.8K 619

Kontynuacja książki ,, You Can Be The Boss ". More

Prolog
Rozdział 2
Ogłoszenie 💗
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14 (18+)
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19 (18+)
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27 (18+)
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31 (18+)
1 ROK YOU CAN BE THE BOSS!!
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40 (18+)
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55 (18+)
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63 (18+)
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77 (18+)
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82

Rozdział 1

2.3K 88 6
By -Wiktoriaa-

Carmen POV:

Obudziłam się dość późno. Nie było przy mnie Ashtona, co bardzo mnie zdziwiło. Nie zostawił żadnej wiadomości.. Po prostu znikł.

Kończyłam robić makijaż, gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi.
Zaraz po tym wszedł do łazienki. Nie odezwał się, za to szybko podszedł i przytulił mnie od tyłu. Uśmiechnęłam się, kontynuując malowanie ust. Tak jak zwykle, nie malowałam się zbyt mocno. Od zawsze uważam, że delikatny makijaż wygląda najlepiej.

-Gdzie byłeś? -zapytałam, patrząc na niego w odbiciu lustra.

-Zabrałem rzeczy. -odpowiedział, a ja zmarszczyłam brwi.

-Pojechałeś do domu? -zamknęłam pomadkę i odwróciłam się w jego stronę.

-Tak. Wiedziałem, że nikogo tam nie ma. To jedyny moment, musiałem się pospieszyć.

-Co z psami? Kochałeś je. -przypomniałam sobie o nich.

-Ciebie kocham bardziej. Cole się nimi zajmie. -założył mi włosy za ucho. -Zbieraj się, wyjeżdżamy.

-Gdzie? -dopytałam zaciekawiona.

-Do Rockwell. Mam tam część rodziny, miasto jest ładne. Jest dużo wzgórz, spodoba Ci się.. -oznajmił, a ja wtuliłam się w jego tors.

-Daleko, ale to dobrze. Myślałam o tym przez całą noc, chyba jestem gotowa. -przyznałam.

-Zabrałem tą teczkę, którą odebraliśmy ze szkoły. -wspomniał.

-Cholera, szkoła.. Totalnie o tym zapomniałam. -westchnęłam, odklejając się od niego.

-Jaki masz plan? -spojrzał mi w oczy. Chyba zauważył w nich przerażenie.. Boję się, nie mam zamiaru tego ukrywać. Ostatni miesiąc zleciał mi tak szybko, że zgubiłam poczucie czasu. Rzeczywiście, niedługo wrzesień.

-Został mi ostatni rok liceum, muszę je skończyć. Dlaczego to pierdolone lato nie może trwać wiecznie? -mruknęłam. Chciałabym stworzyć wehikuł czasu i stale przenosić się do lipca. Czuć promienie słońca, zamiast zmartwień..

-Nic nie jest wieczne, Car.. Dasz sobie radę. Jestem pewny, że to będzie najlepszy rok. Poznasz nowych ludzi, znajdziesz przyjaciół.. -próbował jakoś mnie pocieszyć.

-Ojciec mówił tak samo. Jedyne, co znalazłam, to zaburzenia emocjonalne. -parsknęłam.

-Teraz będzie inaczej. -dotknął mojego policzka, głęboko patrząc mi w oczy. -Jesteś mądra, zabawna i miła. Ciebie nie da się nie lubić. Po prostu musisz w to uwierzyć.

-Mam ochotę to wszystko rzucić.. -westchnęłam po raz kolejny.

-Nie możesz się poddać, nie pozwolę Ci na to. Przeszłaś zbyt dużo, żeby to olać. -znów mnie do siebie przytulił. Nie potrafię opisać słowami tego, jak bardzo jest dla mnie ważny. Jest jak promyk słońca, który wspiera mnie w każdej sytuacji. Podnosi za każdym razem, gdy upadnę..

-Dziękuję.. Chodźmy stąd. Jestem gotowa. -delikatnie go pocałowałam, po czym odsunęłam się i zaczęłam zbierać kosmetyki

Wyszliśmy z łazienki. Szybko upewniłam się, że niczego nie zostawiliśmy, a następnie zabraliśmy walizki i opuściliśmy pokój.

Zanieśliśmy klucz do recepcji. Wydostaliśmy się z hotelu, a ja od razu wyjęłam paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego i odpaliłam.

Ashton odblokował samochód kluczykiem, więc wsiadłam do środka. Uchyliłam szybę i zaczęłam się zaciągać.

Włożył walizki do bagażnika, po czym zajął miejsce obok. Również poczęstował się papierosem i ruszyliśmy. Automatycznie włączyło się radio, ale ku mojemu zdziwieniu, muzyka w nim była dobra. Zazwyczaj nie da się jej słuchać.
Teraz leciała Alexandra Savior.

Wpatrywałam się w mijające drzewa i ulice, intensywnie myśląc. Jestem pewna tego, co robimy, ale mimo to, czuję jakiś rodzaj tęsknoty. Nie tylko za ojcem, a za całym tym miejscem. Za niektórymi ludźmi. Już nigdy nie zobaczę Lizzy.. Nie poplotkuję z nią i nie wyżalę się jej, gdy poczuję się niepewnie. Nie zjem śniadania z Colem i Thonym.. Polubiłam ich, chociaż czasami mnie denerwowali.

-Wszystko w porządku? -zapytał Ash.

-Tak. -słabo się uśmiechnęłam.  -Znowu zatrzymamy się w hotelu? -zapytałam, przenosząc na niego wzrok.

-Nie, zostaniemy na kilka dni u mojego kuzyna. -odpowiedział. Trochę mnie tym zaskoczył..

-Czemu mówisz mi o tym tak późno? Nie chcę nikomu się narzucać..

-Sam to zaproponował. To tylko parę dni, nie musisz się przejmować. Wiedziałem, że będziesz się martwić.. Zupełnie niepotrzebnie. -ściągnął dłoń z kierownicy i położył ją na moim kolanie.

-Nieważne.. Jestem zmęczona, nie spałam prawie całą noc. -mruknęłam, gdy zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle.

-Połóż się, przed nami jeszcze kilka godzin jazdy. -zaproponował.

-Dobry pomysł. -zgodziłam się. Jeden z niewielu.. Nie podoba mi się to, że sam za nas zadecydował. Nie chcę mieszkać z obcym facetem, pewnie będę czuć się niezręcznie.

Rozłożył mój fotel, aby było mi wygodniej. Ściszył radio, a ja odpięłam pas i powoli się położyłam.

Zamknęłam oczy. Nie musiałem długo czekać na sen. Byłam wyczerpana.

♡♡♡

Otworzyłam oczy i dostrzegłam, że jesteśmy na stacji benzynowej. Ash prawdopodobnie poszedł zapłacić za paliwo. Zrobiło się już ciemno, a ja czułam na sobie chłód. W powietrzu da się wyczuć zbliżający się wrzesień..

Wysiadłam z samochodu i rozprostowałam nogi. Podeszłam do bagażnika, po czym go otworzyłam. Muszę wyjąć jakąś bluzę, bo zamarznę.

Sięgnęłam do dużej sportowej torby Ashtona. Rozsunęłam ją i doznałam szoku. Znajdowały się w niej pieniądze. Dużo pieniędzy.. Banknoty zebrane były w pliki, ich ilość była nie do zliczenia.

Szybko zamknęłam bagażnik i wróciłam na miejsce. Nie wiedziałam co robić.. Postanowiłam udać, że tego nie widziałam. Bluza przestała być mi potrzebna, automatycznie zrobiło mi się gorąco.
Już po chwili zobaczyłam chłopaka kierującego się w moją stronę. Wsiadł do auta, po czym odłożył portfel do schowka.

-O, wstałaś.. Chyba się wyspałaś, nie? -podał mi batonika, którego właśnie kupił.

-Mhm.. -mruknęłam, odwracając od niego wzrok. Ciężko było udawać, że nie jestem zszokowana. Skąd wziął tyle pieniędzy?.. Domyślam się, że nie zdobył ich w legalny sposób.

Chwyciłam za baton, a następnie odwróciłam go, aby przeczytać kaloryczność i skład. Zabrał mi go z rąk, po czym otworzył i zgniótł papierek.

-To nieistotne. -znów mi go wręczył, tym razem bez opakowania.

♡♡♡

Continue Reading

You'll Also Like

6.2K 194 8
Jennifer Moore to zdaniem innych idealna, ułożona dziewczyna z perfekcyjną rodziną, jednak czy aby napewno tak jest? Wszyscy sądzą, że jedyne co prze...
191K 34.2K 63
Josephine „Josie" Maxwell-Spencer to prawdziwe słoneczko: dziewczyna, który patrzy na świat przez różowe okulary, chce we wszystkich widzieć dobro i...
194M 4.6M 100
[COMPLETE][EDITING] Ace Hernandez, the Mafia King, known as the Devil. Sofia Diaz, known as an angel. The two are arranged to be married, forced by...
788K 35.2K 54
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...