Chapter 16

249 11 3
                                    

*Percy POV*

Oparłem się łokciami o stół, starając się opanować złość. Delikatna dłoń dziewczyny potarła moje plecy, pomagając mi się rozluźnić.
- Ann... Pamiętasz, jak tam było. A Nico... Trafił tam już drugi raz.
- Ale teraz nie jest sam. Razem dadzą sobie radę. I doskonale o tym wiesz. - Położyła dłonie na moich ramionach i przyłożyła policzek do mojej skroni. - Poza tym, nie wiemy, czy na pewno tam są.
Zapadła między nami cisza.
- Percy. Pamiętasz tą przepowiednię? O utraconym królestwie i demonie?
- Tak! Nie mogę sobie przypomnieć jak brzmiała. Dziwne, przecież zapamiętywanie przepowiedni nigdy nie idzie nam źle!
- Wstyd przyznać, ale też nie pamiętam.
Ale dokładnie potrafię powiedzieć o czym była... Caroline ma kłopoty. - Mruknęła. - Na razie odpocznij. A gdy tylko Chejron wróci, porozmawiamy z nim o tym.

~~

*Caroline POV*

Podróż przez Tartar była zdecydowanie najdłuższym spacerem w moim życiu. Mimo to, nie czułam aż takiego zmęczenia w nogach. Za to moje płuca kompletnie wysiadały. Trudno było stwierdzić ile jeszcze zdołają pomieścić trujących oparów, czy parzącej przełyk wody rzeki. Jedynym jej plusem było to, że dodawała siły. Nie tylko zapach, czy dźwięki wokół niej od niej odpychały, ale sam wygląd i przytłaczająca atmosfera.
Dalej szliśmy wzdłuż rzeki. Nie wiem ile przeszliśmy, czy jak dużo dni minęło. Ale przestało mi to przeszkadzać. Zrobiłam obrót nad krawędzią rzeki, tracąc przy tym równowagę, przez co zaczęłam się śmiać. Nico idący obok mnie spoglądał na mnie z delikatnym uśmiechem. Wiedziałam, że coś mu chodzi po głowie.
- Nico. - Stanęłam przed nim i położyłam dłonie na jego ramionach. Przechyliła głowę w bok, wpatrując się w jego twarz z ciekawskim wzrokiem. - Powiedz mi co strasznego o naszej podróży jeszcze wiesz.
Spojrzał przed siebie. Odwróciłam się szukając czegoś, co widział jego wzrok. Jednak widziałam tylko ten sam krajobraz co przez ostatni długi czas.
- Jesteśmy co raz bliżej. Z jednej strony to dobrze. Przejście go oznacza wejście do królestwa. Z drugiej. Źle. Bardo źle, ponieważ będzie to zadanie, z którym trudno nam będzie się uporać.
Ruszył przed siebie, a ja w lekkim szoku ruszyłam za nim. Poczułam dziwne uczucie. Sięgnęłam po sztylet przy moim pasie i rzuciłam się na chłopaka. Ten w ostatniej chwili zdążył odskoczyć. Nie chciałam tego robić, nie wiedziała dlaczego to robiłam, ale nie mogłam zatrzymać moich ruchów. Nie panowałam nad własnym ciałem.
- Co ty wyprawiasz?! - Warknął sięgając po miecz. Nie odpowiedziałam, tylko znowu na niego natarłam. Chciałam mu powiedzieć, że to nie ja, ale żaden dźwięk nie wydobył się z moich ust. Zablokował mój atak i odepchnął. Rzuciłam ostrzem, które drasnęło jego ramię. Zaczęłam cofać się. „Dziewczyna umrze, a ja przejmę jego królestwo" - Usłyszałam głos połączony z szyderczym śmiechem. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Wchodziłam do wody. „Nie mam pojęcia na ile może być niebezpieczna, więc nie pijmy jej za dużo i unikajmy wchodzenia do niej. - Słowa Nico odbiły się echem po mojej głowie. Widziałam przerażenie w jego oczach. Zastanawiało mnie, czy to co widzę jest tylko iluzją, czy na prawdę się dzieję. Ale nawet jeśli to jest tylko iluzja nie powinnam wchodzić do rzeki. Zaczęłam walczyć sama ze sobą i próbując stawiać kroki do przodu.
- Zostaw ją w spokoju! - Krzyknął chłopak łapiąc mnie za rękę i próbując wyciągnąć z wody. Weź się w garść, Caroline! Zacisnęłam mocno oczy, powoli przywracając kontrolę nad ciałem. Razem z pomocą Nico wyszłam z wody, upadając na ziemię. Spojrzałam z przerażeniem na niego, ciężko oddychając. Jego oczy były bez wyrazu. Nie potrafiłam odczytać żadnych emocji. Odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.
- Nico! - Wstałam biegnąc za nim. - Wiesz, że to nie moja wina! Przestań! - Moje oczy zaszkliły się. Chłopak zatrzymał się w pół kroku.
- Tak. Ale jeżeli mam cię doprowadzić do domu, nie mogę dać się zabić. - Odparł ponuro i dalej szedł przed siebie. Stałam w miejscu wpatrując się w jego plecy. Jedna łza spłynęła po moim policzku. Chciałam zacząć krzyczeć, ale słowa Nico pojawiły się w mojej głowie, dając mi znak, że to zły pomysł. Dlaczego nagle poczułam się samotna? Dlaczego wcześniej pobyt w tak okropnym miejscu nie był aż taki zły? Dlaczego nie przeszkadzała mi jego ciągła obecność? I dlaczego teraz czuję dziwną pustkę...? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?!
Upadłam na kolana, zdzierając je o twardą, suchą ziemię. Krzyki potępionych dusz nasiliły się, męcząc moją głowę, a mieszając się razem z myślami, przez co miałam wrażenie, że moja głowa zaraz wybuchnie. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Nie chciała ściągać na niego większego niebezpieczeństwa, niż ja sama byłam. Dlatego podniosłam się i poszłam dalej za nim, ignorując ból w środku. Nie mogę go za to winić. Przecież miał rację. Jeżeli mamy wrócić, to oboje żywi. Dogoniłam go, cały czas idąc dwa kroki za nim. Resztę drogi spędziliśmy w zupełnej ciszy.

~~

wiem, że krótkie ale jutro SZKOŁA

powodzenia

Kiss me//Nico di AngeloWhere stories live. Discover now