11

345 25 43
                                    

Zgodnie z obietnicą oto specjalny rozdział. Postanowiłem zrobić go o przeszłości Theo. Napisany jest z narracji trzecioosobowej po to, aby wyróżniał się spośród zwykłych rozdziałów i dlatego iż chcę trochę poeksperymentować. No i żeby zdecydować w jakiej narracji czuję się lepiej. Mam nadzieję, że jakoś mi to wyszło i zapraszam do czytania!

Budzik rozbrzmiał powiadamiając Theo o tym, że pora do szkoły. Słysząc melodię niezmienną od 10 lat błyskawicznie podniósł się z łóżka, pościelił je i z uśmiechem na twarzy udał się do łazienki, załatwić poranną toaletę.

Wybrał tą na dole, bo była największa i bardzo ją lubił. Za każdym razem napawała go wspomnieniami z przeszłości. Gdy to za dzieciaka kąpał się ze swoim bratem w czerwonej wannie stojącej w tej łazience, a obok mama cała roześmiana przyglądała się jak rodzeństwo rozpycha się w nadziei, że będą mieli wtedy więcej miejsca dla siebie.

Często przypominając sobie takie wydarzenia, Theo zyskiwał nową dawkę nadziei, że uda mu się przywrócić czasy gdy spędzał każdą chwilę z rodziną.

Nie był jeszcze świadom, że nigdy mu się to już nie uda...

Przygotował śniadanie dla domowników, którzy jeszcze spali i wyszedł z domu, kierując się do nowego auta, które sprawił sobie na szesnaste urodziny. Mimo iż marzył o tym, żeby dostać taki prezent od rodziców, nie narzekał.

Nadal bił od niego optymizm i nadzieja, że to tylko chwilowy kryzys i niedługo wszystko wróci do normalności.

Odpalił samochód i ruszył na jezdnie, jadąc samochodem w stronę liceum.

Lada moment spotka się ze swoją paczką znajomych.

Dotarwszy na miejsce, wysiadł z auta i ruszył w kierunku budynku szkoły, wesoło pogwizdując jakąś melodię, którą usłyszał w radiu i wpadła mu w ucho. Po niecałej minucie odszukał wzrokiem swoich przyjaciół i do nich podszedł.

Przywitał się ze wszystkimi i rozpoczął jak zwykle swoją gadkę o tym, że dzisiejszy dzień będzie wyjątkowy i wszystko się zmieni.

Jego znajomi nie byli takimi entuzjastami jak on, jednak ani trochę mu to nie przeszkadzało.

Rozpoczął dzisiejszy dzień szkolny od lekcji wiedzy o społeczeństwie. Jak zwykle ochoczo zgłaszał się i udzielał prawidłowych odpowiedzi na pytania, za co dostawał pochwały od nauczycieli.

Raeken na ogół był bardzo lubiany. Jak i przez nauczycieli tak i przez uczniów. Pełen życia, energiczny, przyjacielski pomocny nastolatek. Jak można było go nie lubić?

***

W trakcie jednej z przerw nasz bohater postanowił odwiedzić Stilesa, swojego najlepszego przyjaciela.

Zszedł schodami piętro niżej, uprzednio spoglądając na plan Stilinskiego, aby mieć pewność gdzie iść i skierował się do sali od angielskiego, w której powinien siedzieć teraz jego przyjaciel.

Rzeczywiście, znajdował się tam, ponadto zajęty podrywaniem Lydii Martin, najpopularniejszej dziewczyny w szkole. Theodore stanął w miejscu i uśmiechnął się sam do siebie, widząc nieudolną próbę zbajerowania rudowłosej szesnastolatki. Postanowił jednak poczekać aż jego przyjaciel skończy.

Cały czas obserwował przebieg zdarzeń i otworzył usta pełen podziwu gdy dostrzegł, jak Lydia podaje brunetowi swój numer telefonu.

Gdy tylko dziewczyna odeszła dostatecznie daleko, Theo od razu podbiegł do Stilesa.

- Gratulacje stary! Z Lydią Martin? – prawie krzyknął zielonooki, zszokowany cała sytuacją, która przed chwilą miała miejsce.

Stojąca najbliżej nich osoba dziwnie się na nich spojrzała, jednak oboje to zignorowali.

Eclipse | raeken x dunbar [AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz