Obiad (+18 Rey x Niko)

1.8K 115 48
                                    


Gdy Nikodem otworzył oczy, jego alfy już nie było. Tylko karteczka z podpisem, że ma załatwić coś ważnego. Cóż, cały Rey. W takim razie postanowił na spokojnie się ogarnąć. Zaplanował sobie, że zrobi zakupy i przygotuje najlepszy obiad jaki może mu wyjść. Chciał zrobić posiłek wielodaniowy. Jeszcze nie wiedział co dokładnie zrobi, ale miał parę koncepcji. Kiedy wykąpany i ogarnięty wysuszył włosy udał się do sklepu. Pomyślał, że zrobi pieczonego kurczaka z tłuczonymi ziemniakami i marchewka z groszkiem. Do tego jakiś deser lodowy i może...ciasto? Tak, to zdecydowanie to. Zakupił potrzebne produkty i wrócił do domu. Podczas przygotowywania obiadu zadzwonił do Olimpii. Myślał jak jej powiedzieć o tej sytuacji. Gdy tylko powiedział, że robi obiad dla przyjaciół zaoferowała od razu pomoc i to bezdyskusyjnie. Pojechała do Nikodema, ale on musiał ją wpuścić. Gdy wprowadził ją do mieszkania, dziewczyna zrobiła wielkie oczy.

- Wow, ale chawira. Zajebista ala kawalerka. - Spojrzała na niego. - Bogaty ten twój chłop. - Zaśmiała się.

- Powiedzmy. - Uśmiechnął się, a następnie udał do kuchni. 

- Właśnie, a gdzie twój luby? - Dołączyła do niego. Postanowiła zrobić ciasto, a Nikodem pilnował rosołu. 

- Nie wiem. Załatwia jakieś ważne sprawy. - Odpowiedział, choć wewnętrznie trochę go o bolało, ale cóż miał zrobić? 

- Nie dziwię się, że rzuciłeś pracę. Przy okazji wszystko po staremu, a nawet muszę przyznać, że nudno bez ciebie. Nie ma z kim słowa zamienić. - Zaczęła rozrabiać masę.

- Serio? A ta...no ta dziewczyna co czasami jest z tobą na zmianie. - Spytał.

- Odeszła na macierzyński. Młoda kobitka.

Na to nie odpowiedział. Później jeszcze zagadali o jakiś randomowy temat ale nic więcej. Gdy po kilku godzinach wszystko było gotowe odetchnął. Olimpia oznajmiła, że będzie się zbierać i mimo próśb Nikodema, nie została. Postanowił dać jej chociaż kawałek ciasta, które zrobiła. Został sam lecz nie an długo. Zaraz dostał SMS'a od Kaya, że już są pod budynkiem. Wprowadził ich do domu i poprosił by się rozgościli.

- Co tam u was? Nie miałem kiedy z wami słowa zamienić. - Powiedział Nikodem. Poszedł do kuchni i zaczął nalewać zupę. - Siadajcie do stołu.

- Nie można się już z tobą przywitać? - Spytał po czym objął przyjaciela. - Jak byś przybrał na masie? - Zaśmiał się. - Nie spodziewałem się tego po tobie.

- Kay, ostrożnie. Bo wyleję. - Upomniał go.

Kayato zabrał mu łychę i miskę po czym wziął na barana. 

- Nie będę jadł jeśli nie przywitam się odpowiednio z przyjacielem! - Zawołał.

- Haha! Kay! Puszczaj mnie! - Krzyknął na przyjaciela jednocześnie śmiejąc się.

Ten wskoczył na łóżko i zaczął go łaskotać. W tym czasie Iris z uśmiechem na twarzy zaczęła nalewać zupę dla wszystkich.

- Iris! Twój chłopak hahaha mnie gwałci! Przestań haha! - Śmiał się ciągle.

- Nie mój interes. Kay jest wolnym człowiekiem. - Powiedziała mając ciągle banana na ustach. 

- Co? - Zdziwił się. - Wy już nie..? -

- Nie no. - Przestał i usiadł obok Nikodema. - Powiedzmy, że wszystko dzieje się zbyt szybko. Iris prosiła by zwolnić. Jesteśmy razem, ale wiesz. Małe kroczki. - Wyjaśnił.

- Długo się klimatyzujesz. - Spojrzał na dziewczynę. - W końcu jestem omegą. Gdyby Kay był alfą wyglądało by to inaczej.

Nikkido pobladł, a jego wyraz twarzy zrobił się ponury.

Boy & Wolf IIWhere stories live. Discover now