Przeklęty przez los

1.3K 100 8
                                    

Gdy wrócili do domu Nikodem strasznie rozmyślał. Patrzył na miasto zza przeszklonej ściany. Nie wiedział jak ma to sobie po układać. Rey podszedł do niego, czując wręcz na odległość bijące napięcie.

- Chcesz o tym po gadać? - Spytał łagodnie.

- Czyli co...Przez to, że mamy podobną grupę krwi... Tak jak by zaraziłem się wilkołactwem? Wtedy gdy zlizałem krew z twojej rany... - Mówił strasznie zgaszony. - Teraz nie będzie odwrotu... Mogę tylko szybciej stać się w pełni wilkiem...

- Tak, to cholernie pokręcone, ale tak jest. - Przytaknął mu. - Wybacz...gdybym wiedział-

- Nie wiedziałeś...Nikt nie wiedział. - Założył dłonie na piersi i zbliżył do szyby. - Teraz mam drogę w jedną stronę...  

- Niko. - Podszedł do niego od tyłu i objął za brzuch. - Nie cofniemy tego co było te kilka dni temu. Nie chcę żebyś się tym martwił, ale z drugiej strony rozumiem twój ból.

- Możesz zrozumieć to, że tracę człowieczeństwo, kiedy ty nawet go nie miałeś? - Spytał spokojnym głosem.

Wilk westchnął cicho na te słowa. Odsunął się nie wiedząc co powiedzieć młodszemu.

- Trudno. Widocznie tak miało być. - Odwrócił się do Wilka, mówiąc to jak by było mu wszystko jedno. - Nie zmienimy tego. - Podszedł do blatu w kuchni i wziął swoją komórkę. - Zadzwonię do Kaya. - Oznajmił i poszedł do łazienki.

Rey w tym czasie stał w ciemności i rozmyślał. Zrobił mu nieświadomie świństwo. Odebrał człowieczeństwo, a on powiedział, że tak ma być z taką obojętnością? Nie chciało mu się zbytnio w to wierzyć. Dlaczego to dzieje się akurat z Nikodemem? Czy jego wpojenie w osobę ludzką miało większe znaczenie? Jedno z pytań w jego głowie nie daje mu spokoju. Czy Nikkido zmieni się w omegę? Może będzie betą? O zgrozo...co jeśli jego charakter się zmieni i zostanie alfą? Przez to naszły go wspomnienia z alfą, którą spotkał.

- Daj sobie pomóc...Naprawdę nie chcę źle. - Powoli podchodził do samicy, która drżała mając załzawione oczka i mokre białe futerko od łez.

Ta szczeknęła i zawarczała na czarnego wilka.

- To przez ciebie! Gdybyś się tu nie pojawił! Gdybyś nie opuścił swojego stada nie zmuszali by mnie do tego! - Krzyczała zdesperowana i gotowa do ataku.

- Kate...Proszę, nie jestem- - Próbował ciągle spokojnie jej wytłumaczyć, chciał ją uspokoić.

- Chciała bym byś nigdy się nie pojawił! NIGDY! Zagwarantowałeś mi podły los! To twoja wina! - Drżała i krzyczała na niego. 

Reymont nie miał do niej podejścia. Nie dała mu mówić, ani nie dała sobie pomóc. Przez cały dzień omijał ją szerokim łukiem. Gdy nastała noc, powoli podszedł do śpiącej wadery. Ta od razu przebudziła się i warknęła na niego.

- Kate słuchaj, jeśli będziesz się bronić będziesz cierpiała. Zrozum proszę, że moja obecność złagodzi ból. - Szeptał.

- Jasne, zgwałcisz mnie? Zabijesz? Jestem wysoko postawioną Alfą, nie dam się tak łatwo. Wojowniczka ma swój rozum. - Również szeptała, ale byłą gotowa do obrony.

- C-Co? Nigdy nie zrobił bym tego waderze. Rozumiem, w moim klanie też byli wojownicy. Też miałem nim być Kate. Jeśli chcesz mogę ci wszystko opowiedzieć. - Położył się. - Wystarczy, że wtulisz się w moje futro. Jeśli poczujesz się zagrożona, zabij mnie bez wahania. Nie stawię oporu. -  Chciał by kobieta w końcu zbliżyła się do niego. Poczuła na chwilę ukojenie. 

Boy & Wolf IIWhere stories live. Discover now