Wybaczone winy

1.1K 53 16
                                    

Czwarta wielka wojna Shinobi dobiegła końca zabierając ze sobą wielu wspaniałych ludzi. Wszystko powoli zaczynało wracać do normalności. Mijał dzień za dniem, a życie toczyło się powoli.

Dwie siedemnastoletnie dziewczyny z torbami pełnymi zakupów przemierzały ulice Konohy. Były nimi Hinata Hyuuga i Hanabi Uchiha. Zmierzając w stronę domu czarnowłosej wesoło rozmawiały.

- Słyszałaś że już jutro wraca? - niepewnie zapytała przyjaciółkę Hinata.

- To już jutro? - Hanabi próbowała udawać że ją na nie interesuje ale w środku była zdenerwowana.

- Podobno ma mieszkać niedaleko ciebie prawda? - potwierdziłam.

- Jest z klanu Uchiha wiec to logiczne ze będzie mieszkać w tej samej dzielnicy. - wytłumaczyłam.

- Ale chyba przez pewien czas będzie mieszkał z tobą? - Hanabi skineła głową potwierdzając jej słowa. Szybko jednak zmieniła temat.

- Jak ci się układa z Naruto? - Uchiha spojrzała na dziewczynę która na te słowa zarumieniła się.

- D-dobrze - powiedziała i odwróciła głowę. Mimo że była dziewczyną blondyna to nadal nie przywykła do tego. Hanabi zaśmiała się pod nosem i otworzyła kluczem drzwi do swojego domu. Znajdował się on w odbudowanej dzielnicy klanu i był jednak trochę za duży dla jednej osoby właśnie dlatego przez pewien czas będzie mieć lokatora.

Dziewczyny rozpakowały zakupy po czym Hinata musiała wracać. Neji poprosił ją w czymś o pomoc, a ona się zgodziła i nie chciała łamać danego słowa. Pożegnała się z granatowo-włosom i zaczęła sprzątać. Umyła naczynia, okna i podłogi. Sama nie wiedziała dlaczego to robi. Wczoraj przecież wszystko przygotowała. Chyba chciała się czymś zająć aby nie myśleć o tym co ma zdarzyć się jutro.

Prace domowe skończyła wraz z nadejściem wieczoru. Zmęczona postanowiła pójść na nocny spacer. Wskoczyła na dach domu i w ten sposób ruszyła na spacer po dachach Konohy. Dotarła do skały na których wyryte były twarze hokage. Aktualnie był nim jej dawny sensei - Kakashi.

Usiadła na głowie piątej i oglądała z tego miejsca wioskę. Jutro wraca.. Mieszkańcy wybaczyli mu i teraz może spokojnie tu zostać. Choć ujawniono powody działania Itachiego, on sam został zabity przez brata.

- Czyli zobaczę go jutro? - Powiedziałam sama do siebie. I choć z jednej strony tego nie chciałam to z drugiej cieszyłam się. Nie wiem czy wybaczyłam mu to że odszedł bez pożegnania i miałam lekkie wątpliwości do tego jak powinnam się przy mnie zachować.

Spotkałam go podczas jednej z misji. Cieszyłam się ze znowu go widzę po tak długim czasie. Jednym słowem miałam mieszane uczucia.

Wróciłam do domu. Zrobiłam sobie kolacje po czym weszłam pod prysznic i umyłam włosy. Odświeżona i ubrana w piżamę poszłam spać.

── ••• ──
Sasuke szedł ulicami Konohy. Czuł się trochę niepewnie. Po oficjalnym powitaniu przez hokage miał udać się do swojego tymczasowego domu. Podążał spokojnie za Hanabi która nie odezwała się do niego ani razu. Jej twarz była pozbawiona emocji jednak chłopak wiedział że to tylko maska która ukrywa prawdziwe emocje.

Po drodze spotkali Naruto który rzucił się z radością na Sasuke, Sakurę, która o dziwo bardzo spokojnie przywitała się z nimi.

Dotarli pod dom ciemnowłosej. Dzielnica klanu była odnowiona. Sam budynek był dość duży alby pomieścić dwie osoby.
Hanabi otworzyła drzwi i wyciągnęła z kieszeni drugą parę kluczy. Podała je chłopakowi nic nie mówiąc. Sasuke miał dość tego milczenia. Chwycił dziewczynę za ramiona.

- Masz zamiar nie odzywać się do mnie do końca życia? - zapytał złośliwie. Hanabi niechętnie spojrzała na niego i wtedy coś w niej pękło.

- Idioto! Jak mogłeś opuścić wioskę! Nie powiedziałeś nic! - dziewczyna płakała krzycząc. Zrobiło się jej jednak lżej że nie musi trzymać tego w sobie. Sasuke przytulił ją do siebie.

- Przepraszam. Naprawdę bardzo cie przepraszam. - próbował uspokoić ją.
W końcu wyczerpana płaczem zasnęła w jego ramionach. Chłopak wziął ją na ręce i nie wiedząc gdzie jest pokój Hanabi położył ją na kanapie w salonie. Przykrył kocem i usiadł obok. Pogłaskał delikatnie dziewczynę po głowie. Nie wiedział że aż tak bardzo to przeżywała. Nie chciał jej sprawić tyle bólu ale nie widział innego sposobu aby zrealizować swój cel.

Pomyślał o tych wszystkich osobach które dzisiaj ponownie spotkał. Sakura - dziwnie spokojna, nie rzuciła się na niego tak jakby zrobiła to dawniej. Naruto - podobno znalazł sobie dziewczynę ale nadal pozostał idiotą. Hanabi - Choć miała teraz dłuższe włosy nadal pozostała tą samą osobą.

Położył głowę na oparciu kanapy. Nie było go bardzo długo w wiosce i wiele się pozmieniało. Nie tylko budynki i miejsca ale i ludzie. Zamknął oczy i pogrążając się w swoich myślach zasnął.
──

- Wstawaj! - próbowałam obudzić Sasuke który zasnął na siedząco. Potrząsnęłam go za ramię i w końcu otworzył oczy.

- Śniadanie gotowe. Ale najpierw muszę Ci pokazać twój pokój. Nie masz zamiaru chyba codziennie tutaj spać. - oznajmiłam z uśmiechem. Kiedy wczoraj wyrzuciłam wszystko z siebie było mi lepiej. Chłopak podążał za mną na górę. Po drodze pokazałam mu gdzie jest łazienka i inne ważne pomieszczenia.

- Jak będziesz gotowy to zejdź na dół do kuchni. Tylko się pospiesz. - Sasuke spojrzał na mnie pytająco - Hokage chce nas widzieć za godzinę w jego biurze.

Zeszłam do kuchni i chwyciłam kubek z herbatą oraz kanapkę. Zastanawiałam się czego może od nas chcieć hokage. Czyżby chodziło o "tę" sprawę? Uśmiechnęłam się na myśl zbliżającego się wydarzenia.

Do kuchni wszedł Sasuke. Podałam mu jego herbatę oraz porcję kanapek.

- Wiesz dlaczego wzywa nas hokage? - zapytał mnie.

- Mam pewne przypuszczenia ale nie jestem pewna czy na pewno o to chodzi. - spojrzałam na ciemnowłosego. Właśnie kończył śniadanie. - Skoro już zjadłeś to chodźmy.

Zamknęłam drzwi za nami i ruszyliśmy. Po drodze spotkaliśmy Sakurę. Od kiedy Sasuke odszedł stała się naprawdę dobrą przyjaciółką. Przywitała się z nami i poszła w swoją stronę. Zauważyłam lekkie zdziwienie chłopaka na co uśmiechnęłam się lekko.

- Jesteś zdziwiony tym że nie rzuciła się na ciebie z krzykiem. - spojrzał na mnie prychając pod nosem - Spójrz na jej prawą rękę. - na palcu zielonookiej widniał pierścionek zaręczynowy.

- Czy ona ma...- zaczął Sasuke.

- Tak. Sakura ma nażyczonego. - Dokończyłam za chłopaka - I bardzo prawdopodobne że to właśnie z tego powodu wzywa nas hokage.

- Nie rozumiem. - na te słowa przewróciłam oczami.

- Wkrótce się dowiesz - rzuciłam tajemniczo.

Dotarliśmy pod siedzibę hokage. Otworzyłam drzwi poprzedzając te czynność pukaniem. Od razu po wejściu do pomieszczenia usłyszałam głos Kakashiego.

- Wysyłam was z misją do Suny. Zaniesiecie te dokumenty Kazekage - brzmiały jego słowa.

Moje przypuszczenia się sprawdziły. Teraz wiedziałam jaki jest cel naszej misji.

-----

1017 słów

Obiecałam że wstawię rozdział wiec oto jest.
W piątek albo czwartek pojawi się następny, a ja zabieram się za pisanie następnego.
Mam nadzieje że nie zrobiłam zbyt wiele błędów, jeżeli tak to gomen ale polski nie jest moją mocną stroną.

Tak więc oddaje w wasze ręce ten rozdział, a sama wracam do czytania "Opowieści Wigilijnej" na polski.

Himawari
P

S. Zapomniałam wspomnieć że w tym opowiadaniu Neji żyje. Mam nadzieje że wam to nie przeszkadza :3

✓ ||sᴀsᴜᴋᴇ x ᴏᴄ|| 𝐷𝑤𝑎 𝑆ℎ𝑎𝑟𝑖𝑛𝑔𝑎𝑛𝑦 [ 𝑍𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑜𝑛𝑒 ]Where stories live. Discover now