Kimono

606 34 5
                                    

Rozdział wyszedł trochę krótszy ale to przez egzaminy. Mam nadzieję że wybaczycie.
Nie przedłużając: Miłej lektury!
Himawari

*******

Przetarłam dłonią oczy, jednocześnie przeciągając się. Na dworze było jeszcze ciemno o czym świadczyła wczesna godzina. Mimo tego nie chciało mi się spać.
Otworzyłam okno pozwalając tym samym, by świerże i rześkie powietrze wpadło do pokoju. Wilgoć którą było czuć sugerowała że w nocy musiało padać.

Ściągnęłam piżamę zakładając na siebie tylko białe kimono z wyszytym na plecach herbem klanu Uchiha. Strój miał szerokie, długie rękawy i sięgał mi do kolan.
Niepewnie wyjrzałam zza drzwi. Nie było tu nikogo co w sumie nie było dziwne. Kto normalny wstaje o 5 rano?

Po cichu, tak aby nikogo nie obudzić, dotarłam do wyjścia. Pod stopami czułam mokrą trawę. Uwielbiałam chodzić boso. Mgła która unosiła się nad ziemią dodawała temu miejscu tajemniczości. Wzięłam głęboki wdech. Dookoła źródeł znajdował się stary las oraz ogród. To właśnie w tamtą stronę się skierowałam.

Nie przejmując się że kimono stanie się mokre, położyłam się na trawie. Zamknęłam oczy i najzwyczajniej w świecie zasnęłam.

*

Było tak cicho że bez problemu mogłam usłyszeć nawet trzepot motylich skrzydeł. Nic dziwnego że dźwięk łamanych gałęzi i szelest liści mnie obudził. Poza tym byłam shinobi - pozostawałam czujna w każdej okoliczności. Mimo tego nadal leżałam, nie otwierając oczów. Czekałam na rozwój sytuacji. Mogła być to przecież para, wynajmująca tu pokój, którą nabrało na czułości, a najlepszym miejscem na ich okazywanie jest po prostu las. Mogło być niezręcznie, dlatego pozostało mi udawać że śpię. Miałam nadzieję ze ktoś kto tu był nie uzna mnie za trupa i sam nie padnie na zawał. Po chwili znów zaległa cisza.

Leżałam dalej, chociaż było mi już nie wygodnie i zimno. Nagle otworzyłam oczy, aktywując sharingana, uniknęłam ciosu. Poderwałam się z ziemi. W miejscu gdzie leżała moja głowa, dość głęboko był wbity... duży, kuchenny nóż. Uniosłam zdziwiona brwi widząc postać która ośmieliła się mnie zaatakować.

- Kanon? Co ty robisz?

- Usiłuje pozbyć się konkurencji. - wyjęła nóż z ziemi i skierowała jego ostrze w moja stronę. - Sasuke będzie mój.

- Zwariowałaś? - Nie specjalnie przejęłam się jej "groźbą", chociaż takie zachowanie nie było normalne. Kolejny psychopata do kolekcji. - Rzucasz się na profesjonalnego shinobi z zastawą stołową.

Teraz chciało mi się śmiać. Ciekawe co powie pani Hatsume gdy Kanon wróci do domu z nienadającym się do użytku sztućcem. Dziewczyna nie przejmując się tymi słowami ani moim kpiącym uśmiechem rzuciła się na mnie. Poranną rozgrzewkę czas zacząć.

****

- Naprawdę chce wam się tam iść? - zapytałam dziewczyny zmęczona. Rano, po "walce" z napaloną fanką Uchihy nie miałam humoru. Co prawda Hatsume skończyła przywiązana do drzewa, grubym sznurem ale mimo to straciłam całą chęć do spędzania resztę dnia w sposób aktywny. Ewidentnie włączył mi się tryb Shikamaru, chociaż dzisiaj nawet on wykazywał jakiekolwiek chęci.

- Nie marudź Hanabi. Będzie fajnie. - Temari próbowała mnie przekonać. Spojrzałam na grupę przyjaciół, gotowych już do wyjścia. Wśród nich - NIESTETY - była Kanon.

- Ta. Z nią na pewno. - mruknęłam cicho, by nikt mnie nie usłyszał. - Przecież nie mam nawet kimona. - dodałam już głośniej.

- Trzeba było nie spać w nim na mokrej trawie. - westchnęła Ino. - Pożyczę ci jedno z swoich.

Skapitulowałam. Podniosłam się z materaca i ruszyłam za blondynką. Jak się okazało miała ona zapasowe kimono tak w razie wypadku. Obejrzałam strój dokładnie. Błękitny materiał, a do tego granatowy pas. Wszystko było by dobrze gdyby nie jeden szczegół. Dekolt.

- Kogo to kimono? Tsunadre? Przecież ten wielgaśny dekolt sięga mi do brzucha! - obejrzałam się w lustrze.

- Nie narzekaj, przecież jest dobrze. - Ino zawiązała mi mocniej pas, tym samym lekko zmniejszając objętość dekoltu. Mimo tego nadal był zdecydowanie za duży! - Nie ma już czasu. Idziemy.

- Czemu ja się na to zgodziłam? - lamentowałam. Reszta była już przebrana. Na widok ubioru Hatsume chciało mi się jednocześnie śmiać i płakać. Obcisłe kimono, ledwo chowało pod materiałem, jej szacowne cztery litery, a dekolt był z dziesięć razy większy od tego z kimona a' la Tsunadre. Mocno opinający jej ciało materiał, był tak rozciągnięty, że miało się wrażenie jakby miał on rozerwać się. Oczywiście zaciekle zabiegała o uwagę Sasuke, który skupiał ją obecnie na mnie. Bez skrępowania gapił się na mój zbyt skąpy strój. Posłałam mu groźne spojrzenie. Kiedy zrozumiał że zauważyłam, zarumieniony, odwrócił wzrok. Obserwująca tą scenę Hatsume, niezadowolona nadęła policzki i zaczęła jeszcze bardziej zabiegać o uwagę Sasuke. Zaśmiałam się w myślach, kiedy w mojej głowie pojawił się plan. Palcami przeczesałam włosy, poprawiłam strój. lekkim krokiem podeszłam do czarnookiego i chwyciłam go za dłoń.

- Idziemy? - Uśmiechnęłam się do chłopaka, który odwzajemnił uśmiech.

Wyszliśmy na zewnątrz. Na niebie pojawiły się ciemna chmury. W powietrzu unosił się charakterystyczny zapach, zapowiadający ulewę. Od czasu do czasu wiał chłodny wiatr.

Była to tak zwana cisza przed burzą.

---------
753 słów

✓ ||sᴀsᴜᴋᴇ x ᴏᴄ|| 𝐷𝑤𝑎 𝑆ℎ𝑎𝑟𝑖𝑛𝑔𝑎𝑛𝑦 [ 𝑍𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑜𝑛𝑒 ]Where stories live. Discover now