Tysiące swiateł

595 30 5
                                    

Rozdział nie wyszedł do końca tak jak chciałam. Pisałam i usuwałam go z dziesięć razy ale za każdym razem nie wydawał mi się wystarczająco dobry. Także prapraszam!

Himawari

*****
- Cholera! Czemu ja się na to zgodziłam? Mogłam zostać. Ale nie! - wkurzona kopnęłam przypadkowy kamyk, który na swoje nieszczęście leżał na mojej drodze. Jednocześnie syknęłam z bólu, który został spowodowany zbyt gwałtownym ruchem.

* 3 godziny wcześniej

- Wiec wybieramy się na festyn, tak? - pytanie skierowałam do pomysłodawców tej wyprawy - Naruto i Temari.

- Dokładnie. - Odpowiedziała blondynka.

- Wiecie chociaż gdzie ma się on odbyć? - przytuliłam się mocniej do ręki Sasuke. Cienkie kimono nie nadawało się na taką pogodę. Niby było ciepło. Ale to tylko pozory. Przedtem błękitne niebo, zostało zastąpione szarymi, burzowymi chmurami. Zimny i przenikliwy wiatr był idealną wymówką, dzięki której mogłam przytulać się do Uchihy. Naprawdę było mi zimno, a ciemnowłosy zastępował mi w tej chwili kaloryfer. Kolejny powiew wiatru. Znów przeszedł mnie dreszcz. - Mam wrażenie że chodzimy w kółko. To drzewo wygląda znajomo. Widzę je już piaty raz z rzędu. 

- Jestem pewnie że idziemy w dobrą stronę, dattebayo! - krzyknął pewnie Naruto. Nie wiadomo jakim cudem blondyn był naszym przewodnikiem. W dłoniach trzymał mapę ale pomimo tego pomocnego rekwizytu, miałam duże wątpliwości że zmierzamy w prawidłowym kierunku.
- Już niedaleko. - obrócił mapę w dłoniach, intensywnie się w nią wpatrując.

- Nie sądzę. - mruknął zirytowany już Sasuke. - Pokarz tą mapę. 

Nie zważając na protesty Naruto, wyrwał mu z rąk kartkę papieru i przyjrzał się jej dokładnie. Jako że nadal trzymałam się ręki chłopaka, również mogłam zobaczyć co się tam znajduje. Jak wielkie było moje zdziwienie gdy okazało się że gdy mapa nie była tak naprawdę mapą, a ulotką z prymitywnie narysowaną instrukcją dojścia do festynu. Sasuke obrzucił Uzumakiego gniewnym spojrzeniem. 

- To nie jest nawet prawdziwa mapa młotku! - zwinął ulotkę w rulon i uderzył nią blondyna w głowę. 

- Ał! - jęknął Naruto, łapiąc się za bolące miejsce. - Za co to?!

- Przez ciebie zgubiliśmy się. - Sasuke przyglądał się ulotce usiłując coś się z niej dowiedzieć.

- To nie jest powód żeby mnie bić.

- Według mnie tak. Jak ci się nie podoba mogę jeszcze raz cię walnąć. - Uchiha posłał mu kpiący uśmiech. Uzumaki odwrócił się obrażony.

- Pokaż. - wzięłam od ciemnowłosego kartkę i przyjrzałam się mapie. Chociaż ciężko to coś był nazwać mapą. Czerwona kreska, oznaczająca drogę i na jej końcu czerwony " X ". Czy to ma być jakaś mapa skarbów narysowana przez pięciolatka?! - I jak my mamy teraz wrócić? 

Nagle rozległ się głośny huk. 

- Cudownie! Jeszcze deszczu nam tu brakuje! - teraz to ja walnęłam Uzumaki'ego ulotką. 

Kolejny grzmot. Zaskoczona Hinata podskoczyła, niepewnie przytulając się do swojego chłopaka. Oddałam "mapę" Sasuke, który teraz próbował wyprowadzić nas z tego lasu. Musze przyznać, nie spodziewałam się że ten las jest taki duży. 

- Teraz jeszcze bardziej nie wiemy gdzie jesteśmy. - marudził Naruto, który nie był zadowolony z tego że zabrano mu funkcje przywódcy. Szedł teraz z Hinatą za rękę i przeklinał pod nosem na różne sposoby Uchihe.

Odwróciłam głowę, słysząc szelest. W tym samym momencie z krzaków wybiegły dzieci. Ubrane były w kolorowe kimona, a na twarzach miały maski. Przedstawiały one zwierzęta lub demony. Mogliśmy się ich spytać o drogę. Już miałam z radością oznajmić, że chyba zbliżamy się do jakieś cywilizacji, gdy rozległ się grzmot, niebo przeszyła błyskawica i pierwsze krople deszczu spadły na ziemie. Niewinna początkowo lekka mżawka, zamieniła się w ulewę z prawdziwego zdarzenia. W jednej chwili wszyscy byliśmy cali mokrzy.   

- Patrzcie! Tam jest jaskinia. Możemy się schować i przeczekać burze. - Temari musiała mówić naprawdę głośno przez huk błyskawic, który z czasem nasilał się.

Nie mając innych ciekawszych opcji, wszyscy skierowaliśmy się w tamtą stronę.
Jaskinia, początkowo wydawała się niewielka ale gdy weszliśmy do środka naszym oczom ukazał się długi i ciemny korytarz. 

- Kto idzie że mną sprawdzić co tam jest ? - Naruto wskazał palcem na wspomniany tunel. Jakoś nikt nie miał ochoty na takie ekspedycje.

- Ja pójdę. - stwierdziłam. Nie było tu nic innego do roboty wiec czemu nie?
Podpaliłam ogniem jeden z kawałków drewna, tworząc w ten sposób prowizoryczną latarkę. Szłam pierwsza, oświetlając drogę, a za mną Naruto. W pewnym momencie trafiliśmy na rozwidlenie dróg.

- Ja idę w lewo! - Uzumaki zabrał mi jedyne źródło światła i nie czekając na moją zgodę pobiegł we wspomnianym kierunku. W miarę jak się oddalał robiło się co raz ciemniej, aż w końcu zapanował kompletny mrok.

- Teraz przydałby mi się byakugan. - wyciągnęłam ręce przed siebie i po omacku zaczęłam szukać ściany. Trzymając się ściany skierowałam się z powrotem do reszty - przynajmniej miałam taką nadzieję.

- A! - krzyknęłam kiedy poczułam że tracę grunt pod nogami. Wysokość z której spadłam nie była duża ale nogą zawadziłam o wystającą skałę i teraz czułam niewielki ból w lewej nodze. Otrzepałam się z kurzu i pisaku. Wtedy zauważyłam że jest tu jaśniej niż na górze. Postawiłam krok, ale walnęłam głową w ścianę.

- Cholera! Czemu ja się na to zgodziłam? Mogłam zostać. Ale nie! - wkurzona kopnęłam przypadkowy kamyk, który na swoje nieszczęście leżał na mojej drodze. Jednocześnie syknęłam z bólu, który został spowodowany zbyt gwałtownym ruchem.

Mimo to skierowałam się w stronę skąd dochodziło światło. Na samym końcu korytarza musiałam zasłonić dłonią oczy, gdyż nie były one przyzwyczajona do takiej jasności. Wyszłam. To co ujrzałam na zewnątrz sprawiło że...

- Co wy tu robicie? - widząc wszystkich przyjaciół stanęłam zdziwiona. Znajdowaliśmy się na polanie. Zapadł już zmrok i w powietrzu unosiły się tysiące świateł. Świetliki!

- Zaprowadziły nas tu dzieci które spotkaliśmy na drodze. - Ino krytycznie spojrzała na moje-swoje kimono.
Było całe w błocie, co rzeczywiście nie prezentowało się dobrze.
Wróciłam do obserwowania przepięknego widoku. Było tu naprawdę pięknie, magicznie i tajemniczo. Jedna rzecz nie pozwalała mi w spokoju obserwować tego zjawiska.

- Jak wrócimy teraz do domu?

----
902 słowa

✓ ||sᴀsᴜᴋᴇ x ᴏᴄ|| 𝐷𝑤𝑎 𝑆ℎ𝑎𝑟𝑖𝑛𝑔𝑎𝑛𝑦 [ 𝑍𝑎𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑜𝑛𝑒 ]Where stories live. Discover now