Warszawa, 16.11.1943 r.
Postanowił zrobić sobie tego dnia wolne. Zaczął czytać fascynującą biografię Velazqueza, gdy w pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Przyszła tu, jakby nigdy nic. Stała tam, na progu. Nie zmieniła się w ogóle — była może tylko szczuplejsza i miała bardziej podkrążone oczy, ale w jej spojrzeniu zachowała się dawna pogoda ducha. Miała na sobie skromną, wypłowiałą sukienkę i kolorowy, połatany sweterek zapinany na guziki. Po latach dotrzymała swojej obietnicy. Sebastian był podekscytowany, a jednocześnie nie wiedział za bardzo, co ma zrobić z dawną miłością — czy na nią nawrzeszczeć, czy ucałować i nie wypuszczać z objęć.
— To niemożliwe... — Przetarł oczy, jakby z nadzieją, że to tylko sen. Że ona jest nic nieznaczącą wizją, omamem, który zaraz przeminie.
— Sebastian. — Uśmiechnęła się ciepło. — Jak się cieszę...
Miała zapadnięte policzki, a cera została pozbawiona blasku. Z długich, czarnych loków pozostały tylko krótkie postrzępione kosmyki.
— Anastasia. — Zrobił wielkie oczy. — Dobry Boże... Nie myślałem, że cię jeszcze kiedykolwiek zobaczę.
— Zimno trochę... Czy mogę wejść?
Nie miała na sobie płaszcza. Przyszła odziana jedynie w cienką sukienkę oraz sweterek, które nie mogły jej zapewnić komfortu w taką pogodę. Z każdym dniem coraz bardziej się ochładzało.
— Naturalnie, wejdź. — Rozejrzał się gorączkowo po ganku. — Nikt cię nie widział?
Anastasia obejmowała się ramionami, próbując zatrzymać uciekające ciepło.
— Nie, tak sądzę. Przeczekałam dzień w stajni.
Dostrzegł, że jej ubranie było brudne, a oczy miała opuchnięte, jakby nie spała już przez dłuższy czas.
— W stajni? Jezu. — Pokręcił głową. — Zaparzę nam herbatę, dobrze?
— Tak, proszę.
— Słodka zielona?
— Jak ty mnie dobrze znasz... — westchnęła.
Poszedł do kuchni i poczekał moment. Zalał herbatę wrzątkiem i przeszedł do salonu z dwoma białymi kubkami o kwiecistym szlaczku przy górze.
— Wciąż masz tę zastawę... — zdziwiła się.
— Jak mógłbym ją wyrzucić?
— Mógłbyś ją zniszczyć... Sama nie wiem. Oddać, cokolwiek... — Była roztrzęsiona.
— Anastasia, co się dzieje?
— Jak to, co się dzieje? — Zamrugała. — Ścigają mnie.
— Nie rozumiem. Co masz na myśli?
— Nie mówiłam ci? — Udawała zdziwioną. — Musiałam o tym zapomnieć w ferworze... W każdym razie...
— Nie mówiłaś czego? Zaczynam tracić cierpliwość.
— Sebastian, ja... Nie wiem... Naprawdę nie wiem, czy powinnam to mówić. — Odwróciła wzrok. — Ja jestem Żydówką.
Zapytana o swoją egzotyczną urodę, zdradziła mu kiedyś, że jej ojciec był Kazachem. Liczył się z tym, że mogła go okłamać w tej kwestii i starał się nie podejrzewać ją o złe zamiary, choć wszystko do niego krzyczało, że dziewczyna w istocie nie jest tym, za kogo się podaje. Od początku coś nie grało z jej zniknięciem i te dziwne słowa, które mu powiedziała: Niektóre podziały są ponad miłością. Pluł sobie w brodę, że nie domyślił się wcześniej. A może, od początku podświadomie wiedział, ale nie dopuszczał do siebie tej możliwości?
YOU ARE READING
Zaplecione serca
Historical FictionCo się dzieje z ciałem po śmierci? Wielokrotnie stawał się jej świadkiem, ale nie potrafił precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie. Nie był przecież biologiem, tylko żołnierzem. Niby szpiegiem, choć nie więcej niż zwykłym mordercą. Ciało puchnie i po...