8. Prawda wychodzi na jaw

179 33 65
                                    

30.04.1939

Tadeusz od samego rana siedział w fabryce, więc siostry miały dom dla siebie. I całe szczęście, bo Helena nie miała ochoty słuchać od wczesnego poranka narzekań gderliwego staruszka.

— Helu, a co z tym chłopcem? — zapytała Jadwiga ciekawskim tonem.

Choć miała już ponad trzydzieści lat, wciąż z chęcią słuchała o perypetiach młodszej siostry. Być może chciała w ten sposób nadrobić własną młodość, która bezpowrotnie się oddalała od niej z każdym rokiem.

Niedługo Tadeusz miał ją wprowadzić do zarządu firmy, co obiecywał już od dłuższego czasu, gdy tylko się okazało, że potrafi wcale nieźle liczyć i kierować zasobami. Jadwiga była doskonale wykształcona, dlatego też nie mogła się doczekać intelektualnego wyzwania, jakim, być może, miała okazać się praca w księgowości rodzinnej firmy.

— Jakim? — Helena zmarszczyła brwi, nie wiedząc, dokąd zmierza siostra. — Jeżeli mówisz o Krzyśku, to...

— Właśnie o nim, tylko nazwisko mi z głowy wyleciało! Ale ty dobrze wiesz, o kogo chodzi.

— To mój przyjaciel. — Wzruszyła ramionami. — Znamy się milion lat, a kolejny milion przed nami — dodała z lekkim uśmiechem.

Jadwiga podparła dłonią podbródek, a mysiobrązowy kosmyk wysunął się zza ucha, opadając łagodnie na miękko zarysowane ramię. Niedbałym ruchem zaczesała go z powrotem.

— Pamiętam, jak przyjechał do ciebie na rowerze z rana. Wtedy, gdy zmarła mama. To było takie...

— No jakie, Jadwigo? — Uśmiechnęła się.

— Kochane. — Spojrzała na nią poważnie. — Zależy mu na tobie. Jesteś pewna, że między wami jest tylko przyjaźń?

— Oczywiście, że tak. Co to w ogóle jest za pytanie? — fuknęła, wymachując nożem do masła.

— Jest naprawdę miły. Dobrze by było go mieć w rodzinie.

— Obiecuję ci Jadwigo, jeżeli poznam kogoś, komu chciałabym oddać swoje serce, dowiesz się pierwsza. Prawdopodobnie jeszcze przede mną — Przewróciła oczami — bo czytasz ze mnie jak z kart, ty cholero!

Jadwiga zaśmiała się tylko.

— Moje życie miłosne mamy omówione. — Helena spojrzała zagadkowo w jej stronę. — Ale ja o twoim nic nie wiem. Powiedz mi co nieco, Jadwigo.

— A co chcesz wiedzieć? — zapytała ostrożnie. Mina jej zrzedła i widać było, że nie chce rozmawiać na ten temat.

— Dlaczego wciąż jesteś sama? Sąsiadki ostatnio dużo gdaczą... — Przewróciła oczami. — Uwierz, że to nie było nic miłego. — Pokręciła głową. — Zastanawiają się, dlaczego jesteś starą panną...

— Starą panną?! — oburzyła się, a następnie pokiwała lekko głową. — W ich oczach rzeczywiście mogę nią być, ale...

Przez twarz Jadwigi przebiegło chwilowe zawahanie.

— Możesz? Ale tak naprawdę nie jesteś? — Helena ożywiła się. — Czyli jednak masz kogoś, tak?

— To skomplikowane — wymamrotała. — Nie chcę o tym mówić.

— Wiedziałam. — Uśmiechnęła się z wyższością. — Kto to taki?

— Nawet nie wiem, czy można to nazwać związkiem. — Utkwiła wzrok w rozlanym na talerzu jajku. Dając upust swojej frustracji, dźgnęła je widelcem. — Ale on jest... specyficzny.

Zaplecione sercaWhere stories live. Discover now