50🍫

9.3K 1.1K 1K
                                    

Urodziny Remusa były dziesiątego marca, więc przed tym dniem Ether pracowała szczególnie ciężko z McGonagall, by na tę okazję mieć dla niego możliwie największy prezent.

Ten piękny dzień wypadał w piątek, a huncwoci, Lily oraz Ether świętowali w pokoju wspólnym. Po wręczeniu Remusowi prezentów i wielkiego, czekoladowego tortu, bez którego przyjęcie nie mogło się obejść, głos zabrała Ether:

- Ja... Ja mam dla ciebie trochę inny prezent, Remus.

Syriusz i James niemal natychmiast zabuczeli, po czym wymienili znaczące spojrzenia, przyprawiając Lily oraz Ether o ogromne zirytowanie. Uszy Lupina zapłonęły czerwienią.

- Wszyscy powinniście to zobaczyć - powiedziała Ether głośno, odchrząknąwszy. - Chodźmy do tego waszego tajnego przejścia, proszę - dodała cicho.

- Ether, co ty chcesz nam pokazać? - zapytał Syriusz wymownie z perfidnym uśmiechem na twarzy, za co został zdzielony przez nią w głowę.

- Idziemy! - zawołała, ruszając pewnie w stronę wyjścia z pokoju wspólnego. Jej chłopak i przyjaciele prędko za nią podążyli.

Gdy cała szóstka znalazła się już w przejściu, z dala od oczu i uszu innych uczniów, Ether ustawiła się pośrodku niewielkiego pomieszczenia, otoczona z każdej strony przez przyjaciół. Dziewczyna wzięła głęboki wdech, trąc dłonią o dłoń.

- Dobra... Mam nadzieję, że się uda... - mówiła zestresowana Ether. Próbowała już wiele razy wcześniej i się udawało, ale obawiała się, że jak przyjdzie co do czego, to nic z tego nie wyjdzie. Ciągle powtarzała sobie, że nie mogła zawieść Remusa.

Lily uśmiechnęła się szeroko i aż klasnęła w ręce z radości, bo wiedziała, co się święciło. Lupin natomiast patrzył na swoją dziewczynę wielkimi oczami, zastanawiając się, czy to wszystko mu się nie śniło.

- Okej... No to... - Ether wzięła głęboki wdech, skupiając się. - Trzy, dwa, jeden...

I magia zadziałała. Już kilka sekund później w miejscu, w którym wcześniej stała dziewczyna z ciemnoblond włosami, pojawiła się niewielka, jasnobrązowa, z pomarańczowym dziobem i nóżkami...

Kaczka.

Zapadła sekunda ciszy, po czym całe pomieszczenie wypełnił głośny śmiech Syriusza. Black zaczął się śmiać tak bardzo, że brakowało mu powietrza.

- Kaczka! Nie mogę! - zawołał, a Jamesowi i Peterowi udzieliło się jego rozbawienie. Potter zakrył usta, by chociaż spróbować to ukryć.

Remusa wbiło w ziemię. Nie interesowała go sama kaczka - po prostu stał tam i nie wierzył własnym oczom, nie wierzył, że jego dziewczyna też stała się dla niego animagiem, też się dla niego poświęciła...

Wściekła Ether w swojej ptasiej formie rzuciła się na Syriusza, kwacząc głośno i próbując wydziobać mu włosy. Wtedy Black prędko sam zamienił się w psa, zaczął na nią szczekać, w końcu zamieniło się to w głośną, chaotyczną gonitwę.

- Przestańcie oboje! - krzyknęła Lily, ale jej nie posłuchali. Remus nawet nie próbował ich powstrzymywać, przecisnie, uśmiechnął się, myśląc o tym, że będzie się musiał do tego przyzwyczaić.

Czarny pies już prawie złapał kaczkę za kuper, gdy ptak nagle wzbił się w powietrze, po czym wylądował na ramieniu Remusa. Tam Syriusz już nie mógł jej dosięgnąć, więc zamienił się z powrotem w człowieka, oddychając ciężko.

- No masz ją, kaczka - powiedział wciąż ze śmiechem, kręcąc głową. Zdawał się w to wszystko wierzyć jeszcze mniej niż Lunatyk.

Ether, wciąż w swojej kaczej formie, wtuliła się w policzek Remusa, któremu zrobiło się cieplej. Po wszystkim chciała zlecieć z jego ramion, ale niestety skończyło się to na tym, że po prostu z niego spadła.

- Ether! - zawołał przerażony Remus do kaczki, która prędko przemieniła się z powrotem w dziewczynę.

- Ała... - jęknęła, rozmasowując swoją rękę. - No z lądowaniem mam jeszcze trochę problem...

- Wszystko w porządku? - zapytał Remus, wyciągając do niej rękę, by pomóc jej wstać. Ether popatrzyła na niego ze wzruszeniem.

- Chyba nigdy nie było bardziej w porządku - odparła, podnosząc się z jego pomocą. - Cieszysz się?

- Ja... Ja nie wiem co powiedzieć...

- Udało ci się! - zawołała Lily radośnie, a następnie przytuliła przyjaciółkę. - Wiedziałam, że ci się uda. Gratulacje!

- To wszystko dzięki McGonagall. Bez niej to trwałoby pewnie jeszcze wieki, czekanie na burzę i takie tam...

- Phi, a nam to nie chciała pomóc - powiedział obrażony Syriusz, zakładając ręce.

- Ja zarejestruję moje animagię. - Ether wlepiła morderczy wzrok w Blacka. - W przeciwieństwie do niektórych.

- Ale kaczka? Naprawdę? - Syriusz wciąż nie mógł powstrzymać chichotu.

- Zazdrościsz, bo mogę latać, pływać i biegać - odparła Ether dumnie. - A ty możesz najwyżej powarczeć.

- Ale tak na poważnie, Ether... Jak myślisz, czemu kaczka? - zapytał zaintrygowany James, na co Gryfonka wzruszyła ramionami.

- Nie byłam mniej zdziwiona niż wy - odparła. - Nie chcę sobie sama schlebiać, ale z tego, co wyczytałam kaczki symbolizują opiekuńczość, płodność i... - Ether odwróciła głowę, by spojrzeć na Remusa, a serce zabiło jej szybciej. - Poświęcenie dla bliskich.

- No to wszystko jasne - powiedziała Lily, patrząc na nich znacząco.

Lupinowi stanęła gula w gardle. Nie odezwał się, bo obawiał się, że się rozklei - Ether natomiast nie miała zamiaru ukrywać swoich emocji.

- Teraz już będę mogła z tobą być - szepnęła, rzucając się mu na szyję. - I będzie wszystko dobrze.

Lupin odwzajemnił uścisk, czując się tak szczęśliwym, że nie potrafił tego ubrać w słowa. Podobała mu się ta kacza forma tym bardziej, że wiedział, że nawet w razie wypadku będzie mogła odlecieć...

- Dziękuję - wydusił wreszcie. - Naprawdę... Nie wiem, co powiedzieć. Dziękuję, że jesteś. - Nie mógł dłużej już powstrzymywać płaczu i wtulił się w nią bardziej.

Pozostała czwórka obserwowała ich z rozczuleniem. Wszyscy byli szczęśliwi, że Remus wreszcie zaczynał w siebie wierzyć.

- Zostawimy was samych - powiedziała Lily.

- Zostawimy? - zapytał zdumiony Black.

- Tak, zostawimy - burknęła Lily i zagoniła troje huncwotów do wyjścia, a Remus z Ether nawet nie zauważyli, że ich przyjacielie ich opuścili.

Para trwała jeszcze długą chwilę w swoich objęciach, aż dziewczyna powoli się wycofała, kładąc mu dłonie na ramionach.

- Remus, tak w ogóle... Słyszałam twoją rozmowę z Jamesem, że zostajesz w Hogwarcie na Wielkanoc... A nie chciałbyś przyjechać do mnie?

Remus rozdziawił usta i prędko otarł łzy, które wcześniej stanęły mu w oczach.

- Jesteś pewna? A twoi rodzice? Co oni w ogóle na mnie powiedzą...?

- Jeśli tylko chcesz, to niczego im nie powiem - odparła Ether od razu. - Ale gwarantuję ci, że cię pokochają.

- Ale...

- Mojego brata możesz się tylko bać - powiedziała, na co Remus zbladł, a ona się roześmiała. - Żartuję, no. Po prostu wiesz, to mój starszy brat, myśli, że jestem malutka i za młoda na miłość... A w naszym wieku sam już miał dziewczynę.

- Nie jesteś malutka - stwierdził Remus z małym uśmiechem, kładąc jedną dłoń na jej policzku. - No, może jako kaczka...

- Hej! - zawołała oburzona Ether, chociaż wciąż się śmiała. - A w ogóle to jak? Spędzisz ze mną te święta?

Polowanie na czekoladę • Remus Lupinحيث تعيش القصص. اكتشف الآن