18🍫

13.3K 1.7K 604
                                    

Urodziny Ether wypadały w niedzielę, a Syriusza w poniedziałek, dlatego oboje zrobili wspólne przyjęcie w sobotę, by wszyscy mogli świętować do późna (a także w poniedziałek miała być pełnia, więc Black szczególnie nalegał, żeby zrobić wszystko wcześniej).

Wieczorem huncwoci, Ether i Lily zebrali się razem w kącie pokoju wspólnego, gdzie mieli zamiar wszyscy świętować. Dwoje solenizantów usadowiło się na największej kanapie, gdy Peter przyniósł wielki, czekoladowy tort z podwójnymi, zapalonymi świeczkami w kształcie siedemnastek. Postawił go na stole, a wtedy Syriusz objął Ether.

- Starość nie radość, co, Ether? - powiedział Łapa ze wzrokiem wlepionym w świeczki.

- Ano nie... - potwierdziła dziewczyna, również go obejmując i kiwając głową.

- Pomyślcie życzenie, zanim zdmuchniecie - poinstruowała Lily, na co Syriusz prychnął.

- Oj, mam tyle życzeń, że nie wiem, na co się zdecydować... Powinno być tyle życzeń, ile ma się lat.

Kiedy Lily próbowała mu wyjaśnić, że to tak nie działa, Ether uniosła wzrok znad tortu i spojrzała na Remusa, co go kompletnie skołowało. Ona doskonale znała swoje życzenie: chciała poznać jego sekret. Na niczym innym jej wtedy tak nie zależało, jak na tym...

Remus speszył się nieco jej nagłym spojrzeniem na niego, jednak gdy ona opuściła wzrok, on tego nie zrobił i wykorzystał okazję na przyjrzenie się jej.

Wyglądała naprawdę ładnie. Tamtego wieczoru inaczej spięła swoje włosy (złapała je z tyłu i jakby trochę pokręciła) i zrobiła lekki makijaż, czego nie miała w zwyczaju robić w normalne dni. Dodatkowo uśmiechała się szeroko prawie cały czas, a jej uśmiech - stwierdził Remus w duchu - był tamtego dnia jakiś... Inny, a przynajmniej tak mu się wydawało. Był naprawdę promienny. Podobał mu się.

Dopiero po chwili zadał sobie pytanie, dlaczego w ogóle o tym myślał.

- Ja już wiem - powiedziała w końcu Ether po dłuższej chwili.

- Ja chyba też - odparł Syriusz, westchnąwszy teatralnie.

- No to trzy, dwa, jeden... - odliczył James, a dwoje solenizantów zdmuchnęło świeczki. Przyjaciele odśpiewali im sto lat, a potem nadeszła, jak to ujął Syriusz, najprzyjemniejsza chwila: otwieranie prezentów.

Syriuszowi wszyscy wspólnie kupili słodycze, masę produktów ze sklepu Zonka i przede wszystkim... Gumowy gryzak dla psa w kształcie kości.

- No bardzo zabawni jesteście, bardzo - powiedział Łapa z sarkazmem, wyciągnąwszy swój nietypowy prezent, podczas gdy jego przyjaciele śmiali się z tego do rozpuku (musieli powiedzieć Lily, że ten prezent otrzymał tylko przez swoją ksywkę).

Ether dostała od Lily zestaw eksluzywnych piór do pisania i atramentu, o którym myślała już jakiś czas, od Syriusza i Petera sporo słodyczy i kilka eliksirów do włosów, o które zresztą prosiła, a od Jamesa...

- Sweter...? - powiedziała skołowana blondynka, rozkładając przed sobą to dziwne, beżowe coś, co znalazła w niebieskiej paczce. - Ojeju, taki wielki i ciepły! - wykrzyknęła radośnie, sprawdzając palcami, jak miękki i puchaty był materiał. - Dziękuję, James!

- Polecam się - okularnik zasalutował, szczerząc się.

Po tym uwaga zgromadzonych skupiła się głównie na Syriuszu, który demonstrował coś przy użyciu jednego ze swoich prezentów. Remus jednak nie odrywał oczu od Ether, unoszącej swój ostatni prezent, ten właśnie od niego: dosyć duży, owinięty starannie w żółty papier i miękki w dotyku.

- Rozumiem, że ten jest od ciebie? - zapytała Ether z uśmiechem, kładąc paczkę na swoich kolanach. Remus pokiwał głową niepewnie, tak jakby z pamięci już mu wyparował fakt, że kilka godzin wcześniej ostrożnie i dokładnie go pakował.

- Mam nadzieję, że ci się spodoba... - powiedział trochę niepewnie, zastanawiając się, czy na pewno dobrze wybrał.

- Na pewno - rzuciła Ether i rozerwała papier, odkrywając coś jeszcze bardziej puchatego niż sweter od Jamesa, w jej ulubionym, bordowym kolorze. - Hej, czy to... - tu zaczęła rozrywać dalej, aż w końcu zrozumiała, że trzyma złożony w kostkę, wyjątkowo gruby koc. Jej twarz rozjaśniła się na jego widok.

- Czytacie mi w myślach z tymi swetrami i kocami - powiedziała, ciesząc się jak małe dziecko.

Remus odetchnął z ulgą. Jej reakcja bardzo go satysfakcjonowała i dała zapomnieć o tych nieszczęsnych różach, które dotąd gdzieś błąkały mu się po myślach. Poczuł jednak wtedy coś takiego przyjemnego w piersi, że już kompletnie je zignorował.

- On zmienia temperaturę... W zależności od twojej temperatury ciała - wyjaśnił Remus, bo prezenty od niego zazwyczaj miały też praktyczny wymiar.

- Naprawdę? - zapytała zaintrygowana dziewczyna. - Czyli urocze i praktyczne. Cały ty. A co tu jeszcze... - Ether poczuła coś twardego, odchyliła więc koc i ujrzała... Okładkę książki.

- Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć? Och, chciałam tę książkę od dawna! - zawołała, po czym zdała sobie sprawę, że w środku tomu było coś jeszcze ukryte: czekolada. Ether nie posiadała się ze szczęścia.

- Remus, dziękuję, dziękuję bardzo - powiedziała, po czym odłożyła podarunki, podeszła do chłopaka i bez żadnego ostrzeżenia przytuliła go mocno.

Remus zamarł na moment, bo zdecydowanie się tego nie spodziewał. Jego nos wylądował na jej ramieniu - poczuł wtedy przyjemny zapach wanilii, który pochodził z jej balsamu. Cieszył się, cieszył się strasznie, że ona się cieszyła... Ale z szoku nie potrafił odwzajemnić uścisku. Zrobiło się nagle bardzo ciepło: Remus tłumaczył to tym, że sama Ether była rozgrzana z emocji.

- To dobrze, że ci się podoba - powiedział wciąż nieco speszony, gdy go puściła i usadowiła się już obok niego (reszta nadal zajęta była oglądaniem Syriusza). - A... Jesteś szczęśliwa? Tak ogólnie? - zapytał znikąd, jakby chcąc się upewnić, że jej entuzjazm był prawdziwy.

- No tak... Tak, jestem, bardzo, nie widać? - powiedziała ze śmiechem. - A ty? - dodała nagle, spoglądając na niego z zaciekawieniem.

- Ja? - wydukał zdziwiony.

- Tyle razy mnie o to ostatnio pytasz, no i to naprawdę miłe... A ja zrozumiałam, że nigdy nie spytałam o to ciebie - powiedziała Ether zgodnie z prawdą, poprawiając swoją bluzkę. - To jak?

Remus spojrzał w jej brązowe oczy, które tamtego wieczora miały w sobie tylko radość. To od razu przysunęło mu prawidłową odpowiedź do głowy.

- Ja też jestem szczęśliwy - przyznał, a Ether pokiwała głową.

- To dobrze - powiedziała, kładąc swoją dłoń na jego zaledwie na kilka sekund.

- Masz... Ciepłe ręce - wypalił chłopak, zanim w ogóle się nad tym zastanowił, na co Ether uniosła brwi.

- Trochę...? To źle?

- Nie, znaczy...

- Witam, witam!

Remusowi przerwał donośny głos Syriusza, który znikąd wskoczył pomiędzy niego a Ether, niemal miażdżąc udo dziewczyny. Wkurzona Gryfonka przesunęła się, po czym uderzyła Łapę w głowę.

- Powinieneś schudnąć, Black! O mało mi nogi nie zmiażdżyłeś! - wrzasnęła i zaczęła się z nim kłócić.

Choć Remus siedział tuż obok nich, nie przyswoił ani jednego słowa z tego, co wykrzyczeli. Patrzył się jakby tępo na Ether, na czym złapał się po chwili i pokręcił głową. Przeniósł swój wzrok na Jamesa, który najwyraźniej jak zwykle próbował zagadać do Lily, jednak już moment później jego wzrok wrócił do Gryfonki po jego lewej, jakby był w transie. Po raz kolejny otrząsnął się i szepnął sam do siebie:

- Co ty robisz, Lunatyk?

Polowanie na czekoladę • Remus LupinWhere stories live. Discover now