8🍫

14.5K 1.7K 881
                                    

- I jak tam? - zapytała Lily, gdy nieco wkurzona Ether weszła do dormitorium i rzuciła się na swoje łóżko.

- Jak zawsze - mruknęła niezadowolona blondynka. - Oni jak zwykle się gdzieś szlajają, ale robią z tego wielki sekret. Powiedzieli, że idą do kuchni.

Lily zaśmiała się i usiadła na łóżku przyjaciółki, która gapiła się w czerwony baldachim nad sobą tak, jakby mogła w nim zrobić dziury wzrokiem.

- Nie chowaliby się tak, gdyby szli tylko do kuchni - stwierdziła rudowłosa. - I ty im w to uwierzyłaś?

- No właśnie nie! - krzyknęła Ether, gwałtownie podnosząc się do pozycji siedzącej. - Tylko że jak Remus to mówił, to wydawało mi się to wiarygodne... Ugh, nie wierzę, że dałam się tak nabrać - wypowiadając ostatnie słowa, dziewczyna uderzyła się w czoło, czym wytworzyła głośny plask.

- Ty coś masz do Remusa, że tracisz racjonalne myślenie? - dopytywała nadal rozbawiona Lily, dźgając Ether w żebro, na co ona odwdzięczyła się tym samym.

- On jest po prostu przekonujący, okej? - powiedziała blondynka, zakładając ręce. - Zresztą, co ja mówię, przy Syriuszu to każdy brzmi przekonująco...

- A skoro już tak o tym gadamy, to co z tym Stagridgem? - Lily kontynuowała swoje "przesłuchanie", a Ether o mało się nie wzdrygnęła. Przez ostatni tydzień słyszała to nazwisko zdecydowanie za wiele razy.

- No nic, przecież wiesz. Nigdy z nim nawet nie rozmawiałam, Lily - odparła Ether zgodnie z prawdą, kładąc poduszkę na swoje kolana. - W ogóle, on serio się na mnie gapi, czy to Syriusz sobie coś uroił?

Lily również położyła sobie poduszkę na nogi i usadowiła się wygodniej, sygnalizując przyjaciółce, że zapowiadała się dłuższa i głębsza rozmowa.

- Też tak na początku myślałam, ale Stagridge serio patrzy się na ciebie często gęsto. Sama widziałam - przyznała Lily, na co Ether podniosła swoją poduszkę i uderzyła się nią w twarz.

- Jeju, to się robi dziwne - powiedziała stłumionym przez poduszkę głosem, po czym ją odrzuciła. - Jak coś ode mnie chce, to niech ze mną porozmawia, ja chyba nie gryzę, nie?

- Tak? Spójrz na Jamesa. Ja bym się cieszyła, gdyby on się tylko na mnie patrzył - odparła Lily, jednocześnie myśląc o tym, że taki James nigdy nie mógłby istnieć.

Ether przetrawiła jej słowa i uśmiechnęła się szelmowsko, co odziedziczyła prawdopodobnie po swoim starszym bracie, który był w tym mistrzem. Nathan nauczył ją wiele i to, co miała zamiar zaraz powiedzieć, też wyszło z jego "szkoły przetrwania".

- Hm, nazwałaś go po imieniu... A zawsze tylko mówisz ten kretyn Potter... - zauważyła Ether, a Lily bez zawahania uderzyła ją poduszką.

- Spadaj! - krzyknęła wściekła rudowłosa, ku rozbawieniu przyjaciółki.

- Dobra, dobra, ale wracając do sprawy Remusa, to ja będę sprytniejsza. Od dziś zapisuję wszystkie ich podejrzane wyjścia i może coś z tego wyniknie - powiedziała Ether, po czym wyciągnęła z szuflady swojej szafki nocnej mały notes z logo Oxfordu, który dostała od brata. Złapała za dołączony do niego długopis i zaczęła pisać.

- Który dzisiaj mamy? - zapytała, a zanim Lily zdążyła coś powiedzieć, odpowiedziała sobie sama. - A tak, piąty. Piąty września tysiąc dziewięćset siedemdziesiąt pięć, czterech wspaniałych udaje, że wychodzi do kuchni.

Następnego dnia po obiedzie Remus i Ether mieli zamiar iść razem do biblioteki i pouczyć się na poniedziałkowy test powtórkowy z transmutacji. Mimo że minął zaledwie pierwszy tydzień szkoły, McGonagall powiedziała, że "szósta klasa to nie żarty" i postanowiła wszystkim to szybko uświadomić.

Ether i Remus często się ze sobą uczyli, więc nikogo z ich przyjaciół nie dziwił fakt, że znowu mieli to zamiar robić. Dziewczyna uznała też bycie z nim sam na sam za idealną okazję na podpytanie go o wczorajszą eskapadę chłopców, bez dzikich historii Petera, Jamesa i Syriusza. Wiedziała, że musieli wrócić bardzo późno, bo Remus spał aż do obiadu i wyglądał tak, jakby powstał z grobu.

Ten ostatni zdawał się czytać jej w myślach, bo gdy zobaczył, jak chcą razem wyjść z pokoju wspólnego, dosłownie przeskoczył jedną z czerwonych kanap i do nich podbiegł.

- O, idziecie się uczyć! - zawołał, po czym wlepił wymowny wzrok w Remusa. - I to sami.

- Możesz się dołączyć, Syriusz - powiedziała Ether, poprawiając pasek od swojej torby. - Przy okazji zrobisz swój dziewiczy spacer po bibliotece.

- Nie, nie, spasuję. Jak będziecie sami, to łatwiej będzie wam rozmawiać - ostatnie słowa Black wypowiedział ze szczególną perfidnością, jednak Remus starał się udawać, że go nie słyszał.

- Łapa bredzi, chodźmy już - wymamrotał pospiesznie Lupin, na co Ether mu przytaknęła i szybko ruszyła za nim do wyjścia.

Syriusz patrzył tylko, jak portret Grubej Damy się za nimi zamyka i westchnął głęboko, kręcąc głową sam do siebie.

On jej nigdy nie powie.

- Serio chciałaś tu zaciągnąć Syriusza? - zapytał Remus, kiedy razem z Ether usadowili się przy swoim stałym stoliku, stojącym obok okna, pomiędzy rzędami książek o obronie przed czarną magią: ulubionym przedmiocie obojga.

- No co ty - odparła rozbawiona Ether z naprzeciwka, rozkładając swoje rzeczy. - Z nim nie można się uczyć. Do tego trzeba spokoju, a on przecież całe życie skacze jak opętany. W sumie nie powinnam się dziwić, że jest tym pse... Co? - dziewczyna przerwała nagle swoją wypowiedź, bo zauważyła, że Remus przygląda się czemuś za nią i nie jest z tego zadowolony.

- Znowu Stagridge - mruknął Lupin, którego wcześniej nieobchodzący Krukon zaczynał wyjątkowo drażnić. Według Gryfona głupim było to, że tylko gapił się na Ether jak jakiś dziwak i nigdy z nią nie rozmawiał.

Dziewczyna nieznacznie obejrzała się za siebie i jej wzrok spotkał się z tym bruneta po drugiej stronie pomieszczenia - on szybko wtedy udał, że czegoś szukał na regale przed sobą. Ona odwróciła się prędko z powrotem w stronę Remusa, czując się nieco zawstydzona.

- On mnie chyba śledzi... - wyszeptała.

- On ci się w ogóle podoba? - zapytał Remus, choć wydawało mu się, że znał odpowiedź. Choć Ether nie należała do dziewczyn chodzących za Damonem jak cienie, nie ukrywała się z tym, że uznawała go za przystojnego.

- Remus, no. Chyba sam widzisz, że jest najprzystojniejszym chłopakiem na naszym roku, o ile nie w całej szkole - odpowiedziała jeszcze ciszej niż wcześniej, ponownie prędko spogdając za siebie. - Mój brat pewnie nazwałby go lalusiem, ale on naprawdę dobrze wygląda.

Remus jeszcze raz spojrzał za nią i przyglądnął się omawianemu chłopakowi. W duchu stwierdził, że wcale nie było się czym zachwycać, ale nie przyznałby tego na głos - on ze swoimi bliznami na twarzy wcale nie był lepszy, a przynajmniej tak uważał sam Lunatyk.

- Ale no... - kontynuowała Ether po chwili ciszy. - W tym sensie totalnie mi się podoba. Tylko ja go nawet nie znam, więc... Ech, nieważne - stwierdziła, po czym postanowiła przejść do konkretów. - Ważne jest to, gdzie wyście wczoraj w ogóle byli? Jakoś nie dostałam moich orzeszków.

To pytanie sprawiło, że Remus całkowicie zapomniał o Damonie, bo zapaliło mu czerwoną lampkę w głowie. Musiał szybko sprzedać jej jakąś wymówkę, w czym nie był zbyt dobry, bo jak dotąd Ether nigdy tak bardzo nie drążyła tematu nocnych wyjść huncwotów.

- Yy... Wróciliśmy nad ranem i... No... Peter je zjadł do tego czasu. Przyniesiemy ci następnym razem - wydusił wreszcie, posyłając jej uśmiech, by uwiarygodnić swoje odpowiedź. Dziewczyna zmrużyła oczy.

- I całą noc siedzieliście w kuchni?

Remus przełknął ślinę i chciał jak najszybciej zmienić temat. Pierwsze natchnienie dał mu leżący przed nim podręcznik do transmutacji.

- Ym... Tak... A ten... Pamiętasz wyjątki od prawa Gampa? - zapytał znikąd.

Ether tylko przewróciła oczami, ale on odetchnął z ulgą, bo zaraz po tym zaczęła wertować strony swojej książki, gotowa przejść do transmutacji.

Było blisko.

Polowanie na czekoladę • Remus LupinWhere stories live. Discover now