13🍫

13.2K 1.7K 953
                                    

- Ether, mam ochotę cię nosić na rękach! - zawołał James, kiedy on i jego przyjaciele wychodzili z Wielkiej Sali po obiedzie. Chłopak był w euforii od czasu, gdy Ether podstępnie sparowała z nim Lily, która normalnie nigdy by się na to nie zgodziła. Choć Evans chodziła "wściekła", jej przyjaciółka była z siebie dumna.

- Powstrzymaj się, James - powiedziała Ether, nie chcąc znaleźć się w powietrzu na środku korytarza.

- Nawet nie wiesz, jak jestem ci wdzięczny za tę akcję na eliksirach - mówił okularnik, niemal dusząc dziewczynę jedną ręką, którą ją przytulał.

- Polecam się na przyszłość, przyjemność po mojej stronie - odparła Ether, na co James przytulił ją ostatni raz i pobiegł w kierunku Lily, która wyszła przed całą grupą, by go uniknąć.

Ether zwolniła nieco kroku, by iść obok Remusa, jednocześnie kręcąc głową.

- Popatrz, jak go łatwo uszczęśliwić - powiedziała do przyjaciela, wskazując na Jamesa. - Od dziś już nigdy nie pracuję z Lily. Zajmuję cię dożywotnio dla ich dobra, okej? - dodała, obwiązując swoje ręce wokół jednej jego, tak, jakby chciała go zagarnąć na dobre.

- Nie mam nic przeciwko - odparł rozbawiony Remus, jednocześnie trochę zaskoczony jej gestem. - Ty nie masz tendencji do rozwalania wszystkiego... Jak Syriusz na przykład.

- Słyszałem to, Remus! - zawołał Black, znikąd pojawiając się obok nich.

Wtedy Ether uśmiechnęła się triumfalnie i puściła Lunatyka, a następnie skręciła w lewy korytarz, podczas gdy jej przyjaciele mieli zamiar pójść tym prawym.

- Gdzie idziesz? Do pokoju to nie w tę stronę - powiedział Remus, patrząc ze zdumieniem na dziewczynę. Nie sądził, że pomyliła drogę, bo w końcu chodziła nią niemal codziennie od kilku lat, ale kto wie...?

- Umówiłam się z Damonem na błoniach! - odkrzyknęła Ether, która była już od nich daleko, po czym prędko ubrała swój szalik Gryffindoru i wybiegła z zamku.

- Co? - wydusił Syriusz, patrząc na ro wszystko wielkimi oczami. - Nie no, ona już nas na pewno zostawi.

Remus westchnął.

Nie zostawi nas... Chyba...

- Uspokój się, Syr... - zaczął Lunatyk, ale przyajciel nie pozwolił mu dokończyć.

- Idę to załatwić - oznajmił, po czym zaczął iść w stronę wyjścia.

- Co ty masz zamiar zrobić? - zawołał przerażony Remus, łapiąc go za kaptur, by go zatrzymać. Lunatyk znał go na tyle dobrze, że wiedział, że był w stanie zrobić dosłownie wszystko.

- Hej, ja to robię też dla ciebie, nie zatrzymuj mnie! - zawołał Black, na co wyższy chłopak uniósł brwi.

- Dla mnie? Czemu dla mnie?

- A ciebie nie denerwuje ten gostek? Ja nie sądziłem, że ona się w niego tak wkręci czy coś.

Remus przełknął ślinę, zamyślony. Choć duchem w pewnym sensie zgadzał się z przyjacielem, uważał to za złą taktykę. Nie chciał, żeby Ether była przez to nieszczęśliwa, a Syriusz mógł to koncertowo rozwalić i jeszcze pogorszyć sprawę.

- Niech Ether przyjaźni się z kim chce - odpowiedział cicho.

Tymczasem Ether znalazła się już na błoniach. Pomimo że zaczął się już październik, pogoda nadal dopisywała i szalik wystarczał jej, by było jej ciepło. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, gdy zobaczyła idącego w jej stronę Damona i jego przyjaciela.

- Cześć - przywitała się z uśmiechem na twarzy, jednak ten jej nie mógł się równać z tym Damona, który pojawił mu się na twarzy na jej widok.

- Hej, właśnie cię szukałem - powiedział, podchodząc do niej, po czym spojrzał na swojego blondwłosego przyjaciela po lewej. - A, właśnie. Ether, to jest mój najlepszy przyjaciel, Wyatt Dunnet.

- Hej - przywitała się i uścisnęła jego dłoń, którą wyciągnął w jej kierunku.

- Miło cię poznać - odparł Wyatt. - Dziewczyno, ile ja się o tobie nasłucha... - chłopak nie dokończył, bo wyższy od niego sprytnie Damon zakrył mu usta.

- Wyatt czasem majaczy, wybacz mu - powiedział przerażonu brunet, na co Ether się zaśmiała.

- Jasna sprawa.

- To ja was zostawiam - stwierdził Wyatt, nieco się wycofując. - Nie chcę robić za przyzwoitkę - dodał i zaczął odchodzić, otrzymawszy tylko groźne spojrzenie od Damona.

- Jak ci poszły eliksiry? - zapytał, kiedy Wyatt zniknął już im z pola widzenia, a oni zaczęli iść obok siebie w kierunku jeziora.

- Super, dzięki, że pytasz. Świetny z ciebie korepetytor - przyznała Ether, zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Powiedz to mojej siostrze, chyba by ci w to nigdy nie uwierzyła - powiedział rozbawiony chłopak. - Ale... Polecam się też z innych przedmiotów, gdybyś chciała.

- Nie bądź taki do przodu, co? Z zielarstwa jednak wygrywam - powiedziała Ether i nieco niepewnie, nie wiedząc, jakiej reakcji ma się spodziewać, uderzyła go lekko w ramię. Damon był zaskoczony, ale zdecydowanie pozytywnie.

- Och, śmiem się nie zgodzić - odparł jej, oddając jej lekkim dźgnięciem w żebra.

Oboje zaczęli krótką przepychankę, przerywaną śmiechem, aż nagle Damon stanął jak wryty.

- Hej, co się stało? - zapytała Gryfonka, zaskoczona nagłym zatrzymaniem się chłopaka.

- Uznasz mnie za świra, ale... Wydawało mi się, że właśnie zobaczyłem wielkiego psa niedaleko za tobą - odparł Damon, mrużąc swoje niebieskie oczy i patrząc gdzieś za nią.

Ether od razu zajarzyła, co mogło się działo. Przełknęła ślinę i zapytała:

- Czarnego?

Damon spojrzał na nią lekko zaskoczony, lekko roześmiany.

- Tak... Skąd wiedziałaś? Czytasz w myślach?

Ether miała ochotę coś rozwalić na te słowa.

Zabiję cię, Black. Własnymi rękoma.

- A kto wie? - odparła Damonowi, udając całkowicie wyluzowaną.

- Ale może mi się zdawało... - zaczął, aż nagle znowu popatrzył gdzieś za nią. - O kurczę.

Zanim Ether zdążyła się obrócić, by się dokładnie przyjrzeć, pomiędzy nią a Krukona wbiegł owy duży, czarny pies. Blondynka spojrzała na zwierzaka morderczym wzrokiem, bo doskonale wiedziała, że był to Syriusz.

- Kurczę, sądzisz, że ktoś w Hogwarcie ma psa? - zapytał zdziwiony Damon, patrząc wielkimi oczami na skaczącego wokół niego psa.

- Ta... Może... - mruknęła Ether, która normalnie bardzo by się ucieszyła na widok futrzaka, ale wtedy była wściekła.

- Spokojnie mały, spokojnie! - zawołał Damon, próbując uspokoić psa, który nie przestawał skakać. - Wiesz, ja uwielbiam zwierzaki - dodał, kucając, by podrapać go za uszami.

Gdyby tylko wiedział, że właśnie drapie tego kretyna...

- Naprawdę? - powiedziała Ether przesadnie wysokim głosem, gapiąc się na psa tak, jakby chciała go zabić wzrokiem. Najlepsze było to, że Syriusz całkowicie ją ignorował.

- Nie pogłaskasz go? - zapytał Damon, a Ether odchrząknęła nieznacznie.

- Wiesz, Damon, chyba powinniśmy go gdzieś odprowadzić... Merlin wie, skąd on się tu wziął... Wiesz co, ja go zaprowadzę i zaraz do ciebie wrócę.

- Iść z tobą? - zapytał brunet, wyprostowując się, a Ether energicznie pokręciła głową.

- Nie, nie, ja to załatwię sama - odpadła, mówiąc ostatnie słowo bardziej perfidnie niż planowała. - Chodź, piesku - dodała, poganiając Syriusza w stronę zamku.

Zginiesz marnie, Black.

Polowanie na czekoladę • Remus LupinWhere stories live. Discover now