8

573 43 2
                                    

-Hej co ty robisz? – pytam.

                -Wybieram ci ubrania. – mówi luzackim tonem tak jakby grzebanie w mojej szafie było najnormalniejszą czynnością na świecie.

                -Ja nigdzie nie idę. Wyjdź stąd zanim obudzisz moich rodziców.

                -Nie pytałem o twoje zdanie. Jedziesz ze mną i koniec. Inaczej nie będę taki miły. Na imprezie nie ma nikogo ciekawego, więc pomyślałem, że czas aby ktoś pokazał ci ja wygląda prawdziwe życie. – Choć nie zależało mi na tym, abym była przez niego uwielbiana, to przez chwilę na jego widok ucieszyłam się. Jednak te słowa mnie zabolały. Tu nie chodziło o mnie. Znów byłam zastępstwem. – Matko ty serio nigdy nie byłaś na imprezie?

                -Dlaczego tak sądzisz?

                -Wtedy na pewno miałabyś jakieś porządne ubrania.

                -A te niby nie są porządne?

                -Na pewno nie nadają się na imprezę. Szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślałem. Wstąpiłbym do sklepu. Ewentualnie ta może być. – Wyciąga zwykłą czarną sukienkę z ćwiekami przy dekolcie. Pamiętam, że dawniej nosiłam ją na apele i inne uroczystości szkolne, ale teraz urosłam i stała się dla mnie za krótka.

                -Nie wiem, dlaczego tak się fatygujesz i tak nie idę.

                -Masz trzy opcje. Pierwsza budzę twoich rodziców i tłumaczysz się co obcy chłopak robi u ciebie w pokoju w środku noc. Druga biorę cię siłą przy okazji możesz wyślizgnąć mi się z rąk, a to na pewno nie byłoby przyjemne, na dodatek byłabyś w piżamie. Trzecia i chyba najdogodniejsza opcja. Przebierasz się i jedziemy się zabawić. – Wzdycham i bez słowa biorę od niego sukienkę. Już mam wychodzić z pokoju, kiedy znów się odzywa. – Możesz się tu przebierać mi to nie przeszkadza. – Ignoruję jego słowa i pośpiesznie, ale na palcach idę w kierunku łazienki. Mam nadzieje, że nie narobię hałasu i nie obudzi moich rodziców. Kompletnie nie mam pojęcia co bym im powiedziała.

                Z niechęcią zakładam sukienkę. Denerwuję się chyba bardziej niż przed przedstawieniem. Nigdy w życiu nie byłam na imprezie na dodatek w klubie. Zawsze chciałam się na tak owej pojawić, ale sama nie miałam odwagi aby tam iść. Teraz miałam okazję się wkręcić, ale sam fakt z kim tam idę stresuję mnie okropnie. Okazuję się, że sukienka jest jeszcze krótsza niż zapamiętałam. Ledwo przykrywa mi pośladki. Spoglądam w lusterko i stwierdzam, że przydałby mi się lekki makijaż. Wyciągam maskarę i z ulgą stwierdzam, że na szczęście jeszcze nie zaschła. Fryzury nie muszę poprawiać, ponieważ loczki, które zrobiła mi fryzjerka nadal dobrze się trzymają.

                Starając się jak najciszej poruszać przechodzę przez korytarz. Kiedy wchodzę do pokoju wzdrygam się widząc, że Malik rozłożył się na moim łóżku. Dopiero teraz zauważam, że ubrany jest w czarne rurki, biały t-shirt i skórzaną kurtkę. Wygląda jak prawdziwego bad boy, którym zresztą jest. Zdziwiona zauważam, czuję się odrobinę bardziej swobodnie w jego obecności. Powoli przyzwyczajam się do tego jaki jest. Jednak codzienne spotkania zrobiły swoje.

                Chłopaka przez chwilę nie mówi nic. Podciąga się na łokciach i mierzy mnie wzrokiem od góry do dołu. Czuję, że wstrzymuję oddech.

                -Masz szpilki? Jesteś strasznie niska. – mówi z jeszcze większą chrypką niż zazwyczaj. Z szafy wyciągam zwykłe czarne buty na niezbyt wysokim obcasie. – Możemy iść. – mówi krótko, ale już nie patrzy w moim kierunku.

WHO AM I?Where stories live. Discover now