9

606 45 2
                                    

-Zostaw ją dupku! Ona jest moja! – Słyszę niewyraźny głos Zayn’a. Oddycham z ulgą. Wiem, że blondyn najchętniej naskoczyłby na niego, ale widząc jego groźną minę odpuszcza. Po chwili Malik łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę parkietu.

                -Dzięki. – mówię.

                -Nie ma za co, a nie mówiłem, że lubię robić dobre uczynki? – Uśmiecham się do niego, a kącik jego ust idzie ku górze. Patrzymy przez chwilę na siebie zdziwieni. Tak naprawdę nigdy nie uśmiechaliśmy się do siebie z czystej przyjemności. Przeważnie były to kpiarskie wyginanie ust przez Malika. Czar prysł, a my znów usłyszeliśmy zdecydowanie za głośną muzykę. Przeciskamy się przez tłum. Cieszę się, że Zayn trzyma mnie za rękę inaczej na pewno już dawno bym go zgubiła. Kiedy staję i odwraca się w moją stronę nie potrafię ukryć zdziwienia. Przez co znów widzę coś w rodzaju uśmiechu. Wcześniej myślałam, że znów idziemy do baru.

                -Ja nie potrafię tańczyć. – mówię przerażona. Zgodziłam się iść, ale nie wiedziałam, że będę zmuszona robić to czego nienawidzę.

                -Jestem tutaj po to, aby cię nauczyć.

                -Wolałabym nie. – Już chcę wyjść z tłumu, kiedy szarpie mnie za rękę w swoją stronę tak, że wpadam na jego klatkę piersiową. Momentalnie zapominam w jaki sposób się oddycha.

                -To nic strasznego. – mówi, kiedy akurat odsuwam się od jego torsu. Zdążyłam zauważyć, że mięśnie jego brzucha są twarde jak skała. Nie uwierzę, że nie chodzi na siłownię.

                -Po prostu daj mi spokój. – mówię przerażona. Jego ręka nadal ściska moją. Później cały czas patrząc mi w oczy przenosi swoje dłonie na moją talię. Czując jego ciepło wzdrygam się lekko. Później jego ręce wędrują trochę niżej. Dostaję palpitacji serca i chcę się od niego uwolnić, ale jego uścisk się zacieśnia. Zaczyna kołysać moimi biodrami.

                -Przestań być taka sztywna.

                -Przecież mówiłam, że nie potrafię tańczyć.

                -Dasz rade. Chodź. – Na szczęście ściąga swoje ręce z mojej talii, bo przysięgam, że jeszcze trochę, a moja twarz zapłonęłaby. Nie łapie nawet mojej dłoni. Daje mi szansę ochłonąć. Tym razem lądujemy przy barze. Niestety DJ puszcza jeszcze bardziej wściekłą muzykę, przez którą nie słyszę co Malik zamawia.

                Potem moim oczom ukazuję się około dziesięciu kieliszków wódki. Zayn uśmiecha się złośliwie. Już wiem jakie są jego plany, dlatego kręcę przecząco głową. Uśmiecha się jeszcze szerzej, a ja mam wrażenie, że choć bardzo denerwuję mnie ta nutka ironii, to do końca świata mogłabym patrzeć na ten przepiękny uśmiech.

                -Pijemy razem. Kiedyś musi być twój pierwszy raz. Chyba, że wolisz wrócić do lekcji tańca? – Przypominając sobie jego ręce na moim ciele czuję ciepło. Nie chcę nawet myśleć jaka byłaby moja reakcja gdybyśmy znów znaleźli się tak blisko siebie. Łapię pierwszy kieliszek i czekam na chłopaka. Zdradliwie patrzę na przezroczystą ciecz. Potem jednocześnie uchylamy kieliszki. Na początku mam ochotę wszystko wypluć, ale wmawiam sobie, że muszę być silna, nie mogę kolejny raz polec.

                -Widzisz nie jest tak źle. – Pewnie. Myślę, a w głowie słyszę sarkazm w najczystszej postaci.

                Na początku myślałam, że da mi chwilę przerwy, ale on najwyraźniej ma inne plany. Wypijamy jeden kieliszek za drugim. W końcu przyzwyczajam się do tego ohydnego smaku i nie już się nie krzywię. Po czwartym kieliszku zaczynam czuć się inaczej. Muzyka jest trochę cichsza i już nie rani moich uszu. Malik jest jeszcze przystojniejszy, a ja bardziej szczęśliwa. Zaczynam śmiać się bez powodu.

WHO AM I?Where stories live. Discover now