1

2.1K 67 3
                                    

Znów zaczyna się codzienna rutyna, która tak bardzo mnie cieszy. Choć większość nastolatków nienawidzi września z powodu tego, że trzeba wrócić do szkoły ja go kocham. Nie lubię wakacji. Dawniej uwielbiałam to, że mogę bez żadnych ograniczeń wgłębiać się w treści następnych lektur. Teraz już tego nie chcę. Duszę się we własnym domu.

                W czasie roku szkolnego przynajmniej będę mogła znów utrzymywać pozory normalności i przebywać wśród ludzi. Czas będzie leciał szybciej z powodu masy obowiązków.

                Wchodzę do żółtego i obskurnego szkolnego autobusu jak żywcem wziętego z amerykańskiego filmu. W naszej małej miejscowości co prawda jest szkoła, ale jedynie podstawówka i gimnazjum. Dalszą naukę musimy kontynuować w oddalonym o 10 kilometrów mieście. Myślałam, że jeśli pójdę tam moje drogi z „przyjaciółkami” rozejdą się. Wtedy byłabym zmuszona do samotnego radzenia sobie. Niestety okazało się, że idą do tej samej szkoły co ja. Wynikało to pewnie z tego, że nadal będą czerpać ze mnie korzyści. Chciałam zmienić swój wybór, ale żadna inna placówka nie oferowała takich klas, które w pełni by mi odpowiadały. Obiecałam sobie, że jeszcze jakoś przetrwam te trzy lata. Później już nie będzie żadnej innej opcji jak rozstanie się. Nie wierzę, że trafią na te same studia co ja. To byłaby już przesada.

                Z trudnością przedzieram się na sam koniec zapełnionego pojazdu. Pospiesznie wyciągam słuchawki, które znajdują się na dnie mojej torby. Nie chcę słuchać tego jak ludzie opowiadają sobie różne ciekawe historie z wakacji. Nie chcę jeszcze bardziej uświadamiać sobie tego, że nie mam takiego życia jak oni. Wiedzą, że nigdy nie będą samotni, że zawsze znajdzie się ktoś kto przy nich będzie. Ta osoba na pewno wyciągnie ich na imprezę, albo do kina.

                Po chwili uspokajam się. W moich uszach rozbrzmiewa powolna melodia piosenki Stay, którą wykonuję Rihanna. Uwielbiam ten stan, kiedy nic się nie liczy. Jestem przeciętną nastolatką, która ma multum przyjaciół. Liczy się tylko to co teraz słyszę. Powolna melodia wspaniale współgrająca z charakterystycznym głosem wokalistki.

                Dochodzę do wniosku, że mogłabym tak trwać wieczność. Mimo to sielanka się kończy i czas wyjść z autobusu, aby wejść do dusznego i szaroburego pomieszczenia, w którym znajduję się krzycząca młodzież oraz próbujący uciszyć ją nauczyciele.

                Niepewnie wychodzę z pojazdu. Staram się unikać zaciekawionych spojrzeń, które od czasu do czasu są rzucane w moją stronę. Pozostaje mi tylko patrzenie na ziemie. Przez to muszę uważać, aby na kogoś nie wpaść. Na szczęście udaję mi się dojść do szkoły bez szwanku. Do lekcji zostaję niespełna pięć minut, czyli nie będę musiała tego czasu spędzić na ławce udają, że przypominam sobie materiał na dzisiejszą lekcję. Tak naprawdę nie miałabym czego się uczyć. Mam dobrą pamięć i wszystko wiem z lekcji.

                Dochodzę do klasy matematycznej i z ulgą zauważam, że na razie nikogo w niej nie ma. Z lekkim uśmiechem na ustach siadam na swoim miejscu znajdującym się w trzecim rzędzie. Spoglądam przez okno i podziwiam piękną pogodę. Tak naprawdę wolę kiedy pada deszcz i jest po chmurno wiem, że wtedy nikt nie wychodzi z domu, czyli tak bardzo nie wyróżniam się na tle innych. Wiem, że to chore, ale takie są moje prawdziwe odczucia.

                Słyszę trzask otwieranych drzwi i podskakuję nerwowo. Okazuję się, że to Charlotte. Niska dziewczyna najczęściej nosząca spódniczki w kratę. Na jej piegowatym nosie zawsze są okulary. Ludzie dokuczają jej z powodu płomiennorudych włosów. Razem ze swoją przyjaciółką Alexandrą tworzą duet, który jest niepokonany we wszystkich dziedzinach nauki. Nawet mi trudno jest im dorównać.

WHO AM I?Where stories live. Discover now