6. Remus i co miesięczne krzyczenie na ludzi

914 77 33
                                    

Remus z nieznanych sobie przyczyn nie mógł spać przez całą noc, więc uznał że spędzenie tego czasu na czytaniu nie jest głupim pomysłem. Lupin choć nie sprawdzał, która jest godzina wiedział że jest wyjątkowo późno bo huncwoci wrócili z nocnej eskapady i spali jak niemowlęta. Niewiele myśląc chłopak usiadł na parapecie i zaczął czytać.

Lektura tak go pochłonęła że nie zauważył że ktoś mu się przygląda. Syriusz zastanawiając się nad tym dlaczego ktoś poświęca czas na książki postanowił się w końcu ujawnić.

- Wiesz że od czytania po ciemku psuje się wzrok? - Zagadnął szatyna udając że dopiero wstał i rozciągając się ziewał. - Chyba nie chcesz wyglądać jak ten tu. - Wskazał wzrokiem James'a, któremu ślina ciekła z ust, a potem wziął jego okulary i założył je. - Czym jest spowodowana twoja niechęć do mnie. - Udał ton specjalisty.

- Jaka niechęć? Skąd ten irracjonalny pomysł? - Remus oderwał w końcu wzrok od książki.

- O! Jednak mnie słuchasz! - Brunet ucieszył się jak dziecko, które właśnie dostało lizaka.

- A jakbym Cię nie słuchał to nadal byś gadał? - Zapytał ironicznie Lunatyk, a Syriusz zdjął okulary swojego przyjaciela i położył się na brzuchu podpierając głowę rękoma.

- Zastanówmy się... - Znowu udał zamyślonego. - Tak w sumie to tak, raczej bym się nie zamknął - Posłał mu zawadiacki uśmiech, na co Remus też mimowolnie odpowiedział uśmiechem, którego natychmiast się pozbył.

- O co Ci tak właściwie chodzi? - Zapytał agresywnie szatyn nie będący do końca sobą, po pełni. - Nagle zaczynasz ze mną rozmawiać, a jeszcze tydzień temu nie wiedziałeś jak mam na imię!

- Remusie coś się stało? - Zapytał Black podnosząc się do siadu. Wiedział niewiele, ale pewien był jednego zielonooki nie miewał napadów złości w porównaniu do jego rudej przyjaciółki.

- Zapytał bym o to samo. - Odpowiedział ironicznie zamykając książkę. - Człowieku nic o mnie nie wiesz, więc po co Ci to? To kolejny nieśmieszny żart?

- Nie rozumiem. - Rzucił Syriusz unosząc jedną brew.

- Nikt nie rozumie i w tym jest problem. - Lupin wydał z siebie dźwięk, który był czymś pomiędzy parsknięciem, a westchnieniem. - Nie potrzebuje bandy przyjaciół, teraz rozumiesz? - Ton Remus był oskarżycielski i wyjątkowo do niego nie podobny, ale zbukwersowany Black zignorował ten fakt.

- To nie jest tak, że nie chcesz mieć przyjaciół. - Stwierdził, a Lunatyk odwrócił się znów w jego stronę. - Po prostu jesteś aroganckim dupkiem, który odtrąca każdą formę okazania współczucia czy czegokolwiek!

- Dokładnie. - Szatyn uciął rozmowę i położył się w łóżku, zakrywając się po sam czubek nosa.

***

Remus wstając rano od razu spojrzał w stronę śpiącego jeszcze Syriusza i natychmiast poczuł poczucie winy. Zastanawiał się przez chwilę czy warto wracać do ich nocnej kłótni, ale gdy tylko Black zaczął się rozbudzać, Lupin jak tchórz zabrał swoje rzeczy i udał się do łazienki w celu wzięcia prysznica.
Gdy wyszedł z łazienki na widok bruneta zawiązującego właśnie buty, zatrzymał się chcąc coś powiedzieć, ale chwilę później rozmyślił się i zbiegł do pokoju wspólnego, gdzie czekała na Niego Lily.

- Hej, Remusie! - Dziewczyna siedziała na kanapie dokańczając przydługą notatkę na zaklęcia, ale gdy zobaczyła przyjaciela natychmiast przerwała i gestem przywołała go do siebie. - Jesteś strasznie blady, - Zarzuciła mu gdy się do niej posiadł. - Jak się czujesz po TYM?

Remus przez chwilę milczał nie wiedząc do końca co chce przekazać rudowłosej - Lily, mógłbym Ci się zwierzyć? - Zapytał i chociaż znał odpowiedzieć nie lubił obarczać innych swoimi problemami.

- Oczywiście, że tak! - Dziewczyna wręcz krzyknęła. - Ostatnio zauważyłam, że nie mówisz mi o wszystkim. Zaczynałam się o Ciebie bać. - Dodała śmiertelnie poważnym tonem.

- Może opowiem Ci w drodze na eliksiry? - Rzucił spoglądając na wieloletni zegarek, który miał na ręce zauważając, że do lekcji zostało niespełna dwadzieścia minut.

W trakcie lekcji Lunatyk opowiedział przyjaciółce o tym jak źle czuł się po pełni i jak potraktował Syriusza.

- On wcale nie jest taki zły po prostu byłem rozdrażniony... I nie wiem jakoś tak wyszło. - Skończył opuszczając ręce i robiąc minę zbitego psa.

- Dobrze wiesz że sprzeciwiam się wszystkiemu co robią Huncwoci, ale mogę Cię pocieszyć tym że on też nie jest bez winy.

- To znaczy? - Odpowiedział Remus oczekując, że dowie się jakiejś niezwykłej prawdy o Blacku.

- Nie powinien Cię nazywać ''aroganckim dupkiem" bo obydwoje wiemy, że tak nie myśli. - Lily powiedziała coś tak głupiego, że Remus nie był w stanie uwierzyć że to ta sama błyskotliwa i bystra dziewczyna, którą zna.

- Lily, to przecież ja go sprowokowałem! - Odpowiedział głośnym szeptem.

- W takim razie masz dwa rozwiązania, - Gdy chłopak milczał dziewczyna kontynuowała. - Możesz albo jak tchórz udawać że nic się nie stało i go unikać albo wytłumaczyć że miałeś gorszy dzień i nie byłeś do końca świadomy tego co mówisz.

Remus chciał właśnie zmienić zdanie przyjaciółki, ale drzwi lochu, w którym mieli lekcję rozwarły się z hukiem i do pomieszczenia wkroczyła Minerva McGonagall, szybkim, charakterystycznym dla niej krokiem zbliżyła się do Slughorna, podała mu zwitek pergaminu i ulotniła się równie niespodziewanie jak się zjawiła. W klasie pojawił się szmer, natychmiast uciszony przez nauczyciela.

- Spokojnie nie stało się nic poważnego... Panowie Black, Potter i Pettigrew proszę zostańcie w klasie jeszcze przez chwilę po zakończeniu lekcji.

Większość klasy opuściły obawy po usłyszeniu że chodzi o huncwotów, więc powrócili do notowania, choć Remus trochę się zawiódł bo właśnie po tej lekcji chciał porozmawiać z Syriuszem, ale uznał, że chłopak może być przytłoczony rozmową z profesorem i odpuścił.

***

Mały Futerkowy Problem || WolfstarWhere stories live. Discover now