16. Błoto, upadki i kilka wzlotów

586 57 17
                                    

- Nuuudzi mi się - Zaczął James po tym jak skończyli opowiadać barmance historię poszerzenia się ich paczki.

- Zróbmy coooś - Dodał Syriusz podnosząc głowę ze stołu i Remus już wiedział, że to nie skończy się dobrze. - Wiecie, chyba nigdy nie byliśmy w tej starej chacie.

- Jak-kiej starej chacie? - Zadał retoryczne pytanie Lupin próbując ukryć załamujący się głos.

- Tej na skraju Hogsmeade, - Wytłumaczył mu James, ale szatym już go nie słuchał, zaczęło mu brzęczeć w uszach i jakby tego było mało pojawiły się mu się mroczki przed oczami.

- To co idziemy? - Zapytał Peter, a Remus zrobił się blady.

- Hej, coś ci jest? - Spytał Black machając szatynowi ręką przed oczami i całkowicie ignorując Petera, ale Remus mu nie odpowiedział.

- Dobra księżniczki nie wiem o co wam chodzi, ale ja idę do tej budy. - Powiedział w końcu Potter i ruszył w stronę drzwi. - Idziecie? - Odwrócił się do nich kiedy już łapał za klamkę.

Dwaj Huncwoci bez większego zastanowienia ruszyli za nim, ale Lupin nawet nie drgnął. Po chwili otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale chwilę później je zamknął.

- Oj, chodź Lupin! - Odparł James i wrócił do chłopaka ciągnąc go za rękę w stronę wyjścia.

Chłopcy dumnie szli przez Hogsmeade nie zastanawiając się nawet co może kryć się w starym budynku, w którym od dawna słychać wrzaski - w każdym razie "to na pewno nic strasznego".
Tylko Remus szedł zgarbiony i trząsł się z zimna i strachu nie dostrzegając niczego wokół siebie, w tym Syriusza, który co jakiś czas rzucał mu ukradkowe, troskliwe spojrzenia.

- Chcemy tam iść? - Zapytał ponownie Lupin, mając nadzieję, że chłopcy będą chcieli tym razem zawrócić. - Jest zimno, a tam pewnie nic nie ma...

- Chyba zgadzam się z Remusem - Odparł cicho Pettigrew, któremu uśmiech schodził z twarzy z każdym krokiem, który zbliżał ich do chaty.

- Rozumiem was... - Zaczął James.

- Ale u tego pana zawsze jest jakieś "ale". - Dodał Black rzucając przyjacielowi głupkowaty uśmiech.

- Ale obiecuję, że tylko się rozejrzymy i wracamy. - Zakończył okularnik posyłając przyjaciołom łagodne spojrzenie by po chwili pokazać język Syriuszowi.

- Wiecie ja chyba jednak wrócę, innym razem. - Rzucił Lunatyk i zaczął się wycofywać z nadzieją, że przyjaciele pójdą z nim.

- Nie tym razem! - Odkrzyknęli razem Syriusz i James biorąc Lupina pod pachy i ciągnąc go ze sobą zanosząc się śmiechem.

Chłopcy bez większych problemów przeszli przez wioskę, ale w drodze do chaty napotkali mały problem - mianowicie żeby dostać się do "domu" trzeba było zejść po stromym, zarośniętym urwisku, a gdyby tego było mało, kolejnym utrudnieniem było błoto, które ze względu na porę roku było wszędzie.

- Chłopaki ja tam nie zejdę, jeszcze nie zwariowałem. - Stwierdził Remus znajdując argument, który może przemówić do przyjaciół.

- Nie narzekaj, idziemy! - Odparł Syriusz i machnął ręką, a James zaczął spuszczać się po urwisku.

- Jak wy chcecie przejść tutaj nie zauważeni? - Kontynuował chłopak krzyżując ręce na piersi.

- To jest dobre pytanie... - Przyznał mu rację Potter i uniósł jedną rękę w górę pokazując tym swoją aprobatę i nadzwyczajną głupotę bo chwilę później jego druga ręka zsunęła się z klifu* i chłopak stoczył się w dół.

Mały Futerkowy Problem || WolfstarWhere stories live. Discover now