25. Wieża astronomiczna to bardzo przytulne miejsce

420 38 18
                                    

TW: atak paniki 

Co ty sobie myślałeś? Czy co miesiąc zamieniając się w obrzydliwego potwora miałeś nadzieję na znalezienie sobie kolegów? - Takie myśli gościły w głowie Remusa od dawna, ale teraz gdy biegł przez chłodny, zamkowy korytarz wiedząc, że jego najbliżsi przyjaciele widzą go takim jakim był, nie mógł zrobić nic żeby je odpędzić. Więc biegł jak najszybciej potrafił, nie zastanawiając się co zrobi później, po prostu chciał ukryć się przed całym światem z nadzieją, że wkrótce wszyscy o nim zapomną.

Chwilę później usłyszał za sobą głos Syriusza wołającego jego imię, a po chwili dołączyły też pośpieszne kroki, więc bez zastanowienia pobiegł w stronę najbliższych drzwi, które natychmiast zamknął i przez chwilę wsłuchiwał się w ruch na korytarzu. Gdy kroki ucichły Lupin wbiegł po schodach żeby dowiedzieć się, że właśnie dostał się na więżę astronomiczną.

Nie panując już nad sobą opadł pod ścianą i zaczął płakać, po chwili płacz zamienił się w szloch, do którego dołączył obezwładniający ucisk w klatce piersiowej i brak jakiejkolwiek kontroli nad swoim oddechem, a gdy spojrzał na swoje ręce spostrzegł, że niekontrolowanie się trzęsie. 

- Merlinie! Remus co się dzieję? - ze schodów rozległ się głos Syriusza. - Hej, Remi oddychaj.

Black przez chwilę nad nim stał nie wiedząc co powinien zrobić, a następnie przemówił najspokojniejszym głosem na jaki mógł się zdobyć, niestety w obecnej sytuacji niezbyt mu się to udało.

 - Remi - powiedział starając się zwrócić jego uwagę i przysiadł obok chłopaka. - Remi, spokojnie. Jestem tutaj. - Wilkołak miał coraz większe problemy z oddychaniem, a zimny dreszcz przebiegł mu po plecach.

- Remi, spójrz na mnie i weź głęboki wdech. - choć zajęło mu to chwilę Lupin posłuchał polecenia.  

- Super, teraz jeszcze raz. - wyciągnął w jego stronę rękę, którą po chwili cofnął, aż w końcu delikatnie chwycił jego ramię. - Spójrz na gwiazdy. Gwiazdy są fajne.

Lupin zwrócił w jego stronę swoje opuchnięte od płaczu oczy i rzucił mu kpiące spojrzenie. 

- Dobra, zdarzyło mi się dawać lepsze rady. - stwierdził żartobliwie, ale później uświadomił sobie, że po prostu gada głupoty, desperacko próbując pocieszyć przyjaciela. - Zrozumiem jeśli jesteś na mnie zły i nie chcesz mnie już widzieć. - Black powoli wstał i skierował się w stronę schodów.

- O czym ty mówisz? - Remus odezwał się pierwszy raz odkąd się tu znaleźli, a na dźwięk jego głosu Syriusza przeszły dreszcze. - Syriuszu, to wy powinniście mnie nienawidzić! Czy ty naprawdę nie widzisz czym jestem?

- Moim przyjacielem. Najmądrzejszą, najbardziej godną zaufania, najodważniejszą i najwspanialszą osobą jaką znam. - odparł brunet bez większego wahania. - Jesteś zawsze uczciwy, tak strasznie troskliwy i delikatny kiedy robisz swoje głupie miny podczas czytania, poza tym masz do nas tyle cierpliwości, człowieku, jak mógłbym cię nienawidzić? 

W oczach Remusa pojawiły się łzy wzruszenia, które szybko otarł. - Jak możesz tak mówić i patrzeć mi prosto w oczy po tym co zobaczyłeś?

Syriusz znowu obok niego usiadł i przez chwilę zastanawiał się co mu powiedzieć "Rzuć coś romantycznego, gorzej już nie może być" powiedział mały James w jego głowie. - Remi, czy to, że raz w miesiącu ci odwali ma definiować to jaki naprawdę jesteś? Przecież świadomie nie skrzywdziłbyś muchy.

- Jamesa uderzyłbym bez zastanowienia.

- Ja też, ale go nie liczymy. - Black oparł głowę na zimnej, kamiennej ścianie tuż obok Lupina. - James to idiota więc nie można go traktować na poważnie. - powiedział bardziej sam do siebie na wspomnienie słów Pottera o nim i Remusie.

 - Wracamy do pokoju? - zaproponował po spędzeniu kilku minut w komfortowej ciszy.

- Możemy z tym poczekać? - zapytał niepewnie Lupin. - Nie chcę jeszcze rozmawiać z chłopakami.

- Oczywiście, znaczy no jasne, pewnie. - mimo okoliczności Syriusz z trudem opanował szczęście na myśl o tym, że to właśnie jego Remus obdarzył zaufaniem, ale po chwili przez jego głowę przeszła przerażająca myśl. - Mam zostać z tobą, czy wolałbyś-

- Zostań. - Lupin nie pozwolił mu dokończyć i odruchowo złapał jego rękę zatrzymując chłopaka przy sobie i po chwili w ciągu, której kilkanaście scenariuszy przebiegło mu przez myśl położył głowę na jego ramieniu.

- Nie sądziłem, że kiedyś zostanę sprowadzony do roli poduszki. - zażartował Black, ale Lupin już spał, a młody Black dołączył do niego kilkanaście minut później.

***

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego ten rozdział jest tak krótki, a skończenie go zajęło mi jakieś dwa tygodnie (dobra, wiem, że nie, ale i tak się wytłumaczę). Dalej nie jestem pewna, czy chcę go publikować bo wzbudza we mnie dużo niepewności, ale mam nadzieję, że was nie zawiódł.

Mały Futerkowy Problem || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz