2. Szlaban u Slughorna

1.1K 88 52
                                    

Wattpad uznał że to bardzo zabawne jak usunie mi cały rozdział, który nawet fajnie wyszedł więc piszę go jeszcze raz.. -_-

Gdy Remus zjawił się w gabinecie Slughorna natychmiast próbował się wytłumaczyć, ale nauczyciel nawet nie próbował go wysłuchać.

- Panie Lupin - Zaczął Slughorn uciszając go gestem.- Rozumiem pańskie wzburzenie, jednakże dowody przemawiały przeciwko panu. Na słowa nauczyciela Remus niewyobrażalnie się zbulwersował.

- Jakie dowody?! O czym pan w ogóle mówi? - Remus, który z reguły był kulturalny w stosunku do członków kadry nauczycielskiej teraz nie mógł się opanować. - Słowo Snape'a to jedyny dowód, jaki pan ma?

- Szlaban odbędzie pan w lochu z panem Potterem i Blackiem. Proszę o posprzątanie i poukładanie zawartości magazynu. We trójkę powinno wam to zająć... - Tu spojrzał na zegarek. - Jakieś trzy godziny.

***

Lunatyk niewiele myśląc udał się do wskazanej przez profesora klasy. Gdy znalazł się tuż pod drzwiami lochu usłyszał dźwięk walki. Więc nie zastanawiając się wyciągnął z kieszeni różdżkę i wparował do pomieszczenia. Jednak to co tam zastał przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Bo rzeczywiście w klasie odbywała się walka jednak nie między niebezpiecznym wrogiem i dwójką nastolatków, a między owymi nastolatkami.

- Wynoś się stąd rogata bestio! - Krzyknął chłopak o długich włosach.

- Nadzieja! A kysz, zapchlona kanalio! - odkrzyknął okularnik rzucając w przeciwnika krzesłem

Po przeżyciu pierwszego szoku Remus stał jeszcze przez chwilę w drzwiach by później schować różdżkę i udać się do pomieszczenia służącego za magazyn, przysięgając sobie w duchu że nikomu nigdy o tym nie wspomni.

Piętnaście minut później w kantorku zjawili się obydwaj delikwenci. Przez kolejne kilka chwil przyglądali się Remusowi na co ten poirytowany obrócił się w ich stronę.

- Poważnie nie wiecie co macie robić? - zapytał chłopak jakby czytając im w myślach.

- Tak właściwie to... - zaczął James, ale Syriusz brutalnie mu przerwał. - Zamknij się Potter bo nas upokorzysz. Chcieliśmy po prostu połapać się w technice, tego czegoś co robisz.

Lunatykowi wydało się dziwne że Black dopiero teraz uznał że mogą się upokorzyć. Czy oni naprawdę na co dzień okładają się niebezpiecznymi przedmiotami?

- I niby ja miałbym nas upokorzyć? - Powiedział okularnik ostentacyjnie unosząc brew. Chwilę później jednak podał Remusowi rękę już nie zwracając uwagi na przyjaciela. - James Potter, a ta oferma losu to Syriusz Orion Black. - Mówiąc o "ofermie losu" znów spojrzał na swojego długowłosego towarzysza. Który zrobił zbulwersowaną minę by następnie wybuchnąć śmiechem, który według Remus bardzo przypominał szczekanie psa.

- Remus Lupin, jak już o ofermach mówimy, wiecie, że dzielimy dormitorium prawda? - Uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk dłoni. - Często staczacie walki na krzesła czy to pierwszy taki przypadek.

- No tak, Remus! Tak rzadko się pojawiasz, że nie skojarzyłem. - Black próbował uratować wszystko żartem, ale widać było po nim szczere zakłopotoanie. Jednak Remus go nie winił, podświadomie starał się unikać chłopaków, których jednoznacznje kojarzył z kłopotami. Rano wstawał i wychodził dużo wcześniej niż oni, a do pokoju również wracał dopiero w godzinach nocnych ze względu na czas, który spędzał w bibliotece. Fakt, że połowę miesiąca spędzał pod opieką pani Pomfrey w skrzydle szpitalnym również nie sprzyjał integracji. Na pierwszym roku chłopcy starali się z nim dogadać, ale gdy próby spełzły na niczym najzwyczajniej się poddali, tworząc własną, czteroosobową paczkę, tak więc poza lekcjami Gryfonj praktycznie nie mieli ze sobą doczynienia. - Odpowiadając na twoje pytanie - pierwszy. Zazwyczaj używamy tylko ławek i w ostateczności regałów. - Zażartował Black choć Lupin nie był pewien czy to na pewno był żart.

- W każdym razie, pokładam w was nadzieję i myślę że nie rozwalicie całego magazynu.

- Oczywiś... Nadzieja! - wszedł przyjacielowi w słowo Syriusz. - A teraz co mamy robić? - Remus zaśmiał się myśląc że to kolejny żart, ale na widok rozkojarzonych min swoich towarzyszy odpowiedział: - Czy wy w ogóle słuchaliście Slughorna? - Nie pozwolił im dokończyć bo Ci już otwierali usta żeby coś powiedzieć. - Mamy posegregować fiolki, względem zastosowania i odnowić plakietki, którymi są oznaczone.

Chłopcy chwilę po tym zabrali się do roboty i przez prawie kwadrans pracowali w ciszy przerywanej jedynie szczękiem szkła albo cicho wypowiadaną formułą zaklęcia.

Remus, który bądź co bądź mieszkał z nimi w jednym pokoju i zdarzało mu się obserwować ich podczas dnia, w pokoju wspólnym czy na lekcjach był dziwnie zaniepokojony tą ciszą, która w końcu przerwał Black:

- Nuuudzi mi się! I jestem głodny!

- Syri, słońce moje, sensie egzystencji zamknij się! - Odpowiedział ironicznie James.

- Jak chcesz, ty układaj te swoje probówki i kolby miarowe. - Na wspomnienie o kolbach i probówkach obydwaj James i Remus zmieszali się nie wiedząc o co chodzi Syriuszowi. - Ja idę w świat! - W tamtym momencie wyszedł z pomieszczenia i przeskakując nad czymś co kiedyś było ławkami wyszedł z klasy.

Potter i Lupin rzucili sobie przelotne spojrzenia. - On tak na poważnie? - spytał Remus

- Czy ktoś taki może być poważny? - Nie czekając na odpowiedź wybiegł z klasy za Syriuszem krzycząc najgłośniej jak potrafił coś o tym że jak będzie robił taki hałas to dostaną szlaban na Hogsmeade do końca dekady.

Remus po chwili namysłu i z troski o jego nieskalaną reputację wzorowego ucznia, także wybiegł z klasy naprawiając uprzednio ławki jednym Reparo.

***

Mały Futerkowy Problem || WolfstarWhere stories live. Discover now