12. Kto wogóle lubi zmiany?

706 60 17
                                    

W niedzielny poranek mało kto był skłonny opuścić łóżko, a co dopiero udać się do biblioteki. Właśnie dlatego to tutaj Remus umówił się ze swoją przyjaciółką, z którą w końcu postanowił szczerze porozmawiać o tych nagłych zmianach, które musiały zdezorientować ją tak samo jak jego.

Gdy spojrzał na swój podniszczony, złoty zegarek, w którym odbijały się promiene porannego słońca, zaczął się niepokoić bo Lily nigdy nie należała do spóźnialskich. Na szczęście gdy tylko podniósł wzrok drzwi biblioteki się otworzyły, a dziewczyna wkroczyła do pomieszczenia.

- Cześć Remus, już myślałam, że mnie unikasz. - Uścisnęła go wbrew jego woli i uśmiechnęła się serdecznie.

- Jak mogłaś mnie o coś takiego posądzić? - Zapytał oddając uśmiech - W każdym razie chciałem przeprosić za to, że... W sumie nie wiem za co dokładnie... - Odparł drapiąc się po karku i siadając z powrotem na krześle. - Za wszystko co się ostatnio działo.

- Nie przepraszaj mnie głupku! - Rzuciła zanosząc się śmiechem i szturchając go w ramię. - Szczerze mówiąc to nawet cieszę się, że znalazłeś sobie innych znajomych. - Stwierdziła i uśmiechnęła się serdecznie. - Jednak szkoda, że tych osłów. - Odparła poważnie, ale jej wyraz twarzy się nie zmienił.

- Chodzi o to, że to wszystko stało się jakoś szybko.

- I co w tym złego? - Mowiąc to również usiadła i położyła swoją dłoń na tej jego spoczywającej na blacie. - Zmiany są potrzebne nam wszystkim nawet jeśli ty ich nie lubisz i nawet jeśli oznaczają, że masz się przyjaźnić z tymi oszołomami. - Rudowłosa powiedziała to z takim entuzjazmem, że mogła przekonać do słabego uśmiechu nawet Lupina. - Chociaż nie wiem kim trzeba być żeby skłonić do zmian Remusa Johna Lupina. - Skwitowała to jedynie uroczyn śmiechem.

- Ja też nie wiem, chyba wystarczy wykazać się totalnym brakiem rozwagi i trwałym pozbawieniem wszelkich uznawanych przez społeczeństwo norm. - Odpowiedział jej chłopak powracając do swojego poprzedniego tonu.

- A powiedziałeś im o TYM?

- Chyba zwariowałaś. - Na te słowa Lily zachichotała, a Remus wyraźnie zmarkotniał. - To jest właśnie problem, - od dziecka powtarzano mi, żeby się nie przywiązywać, a ja głupi nie posłuchałem chociaż wiem, że będąc tym czym jestem stwarzam zagrożenie dla ciebie, dla siebie i teraz jeszcze dla nich.

Gdy po chwili do Evans dotarł sens tych słów zdjęła rękę z tej jego i uderzyła otwartą dłonią w tył głowy, ale zanim zdążył wydać z siebie jaki kolwiek dźwięk mocno go przytuliła. - Ostatni raz mówię - nie jesteś potworem, następnym razem od razu przejdę do czynów.

***

- Cholera, Reg przestań mnie unikać! - Wrzasnął Syriusz łapiąc mlodszego za pasek od torby.

- Nie unikam ciebie, unikam rozmowy z tobą. - Odparł Regulus, który w końcu się zatrzymał i spojrzał bratu w oczy.

- Normalnie mistrz komedii. - Skwitował starszy krzyżując ręce na piersi.

- Kto to mówi?! To ty uznałeś, że przefarbowanie Severusa to taki świetny pomysł prawda?

- A co to ma do naszej rozmowy? - Uciął Syriusz nie zadowolony ze zmiany tematu ich konwersacji. - Nie powiesz chyba, że widok Śmiecierusa Tłuste Włosy Snape'a w blondzie nie był zabawny.

- Na pewno byłby gdyby potem dało się to jakoś odczarować! - Wrzasnął już mocno zbulwersowany, młodszy Black.

- Dobra, nie po to szukam Cię po całym zamku żebyś mi gadał o Wycie...

Regulus natychmiast mu przerwał. - Wystarczyło zajrzeć do lochów, to w końcu tu mam dormitorium i spędzam większość czasu. Wiesz tak tylko przypominam, że jestem w SLYTHERINIE.

Syriusz przez chwilę milczał jakby układając sobie w głowie co chcę powiedzieć. - Reg, przepraszam wiem, czasami zdarza mi się być dupkiem, - Regulus ostentacyjnie chrząknął, ale mu nie przerwał. - ale jestem twoim starszym bratem i nie chcę Cię stracić, jesteś dla mnie bardzo ważny wiesz? I pewnie wiesz, że nie popieram tego co robią nasi rodzice bo to po prostu jest chore, ale staram się ochronić Cię przed tym bezsensownym czymś. - Swoją wypowiedzieć podsumował głośnym wypuszczeniem powietrza, ale jego brat wyraźnie się uspokoił.

- Wiesz, że mam własny mózg prawda? - Zapytał Regulus, chociaż oszczędził bratu złośliwego tonu. - Ale dziękuję, że byłeś ze mną szczery czy coś. - Uśmiechnął się słabo i udał się w głąb lochów.

***

- Tak sobie myślę i stwierdziłem, że cbyba jestem debilem. - Zaczął Black podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Nie chyba, ale na pewno. - Odparł James wychodząc z łazienki z mokrymi włosami nucąc pod nosem nieznanego pochodzenia melodię.

- Nie umiem normalnie porozmawiać z własnym bratem. - Stwierdził Syriusz puszczając mimo uszu uwagę Pottera. - Co raz więcej nas dzieli, a moi głupi rodzice tylko to utrudniają i wpajają mu te bzdury o czystości krwi. - Warknął po czym wrócił do leżenia i wpatrywania się w sufit.

Zanim Syriusz na dobre się rozkleił do dormitorium weszli Peter i Remus zażarcie o czymś dyskutując, Pettigrew był ucieszony faktem, że ktoś był skłonny poświęcić mu tyle czasu ile poświęca się zazwyczaj Jamesowi i Syriuszowi. Za to długowłosy chłopak natychmiast przybrał swój normalny wyraz twarzy i zawadiacki uśmiech, jednak gdy zobaczył, że to tylko jego przyjaciele uśmiechnął się w normalny sposób - szczerze.

- Chłopaki jak dobrze, że jesteście bo nasza księżniczka przechodziła bardzo głośne załamanie nerwowe.

- O którym z was mówisz, bo czasami ciężko się połapać. - Skomentował Lunatyk, na co blondyn obok i Syriusz, który właśnie wyturlał się z łóżka zareagowali głośnym chichotem.

- Black kanalio! Zamilcz na wieki - Odkrzyknął wojowniczo Potter przez co dostał poduszką w głowę.

*

I tak zaczęła się bitwa, James i Syriusz okładali się przez chwilę do momentu, w którym długowłosy chłopak stwierdził, że przydałoby by im się wsparcie.

- Przepraszam, ale James to pewna wygrana jestem po jego stronie. - Odparł Peter po czym wziął poduszkę od okularnika i rzucił w przeciwnika.

- Peter ty mały zdrajco! - Rzucił żartobliwie Black. - Lupin choć tu! - Zawołał chłopaka, który już naciskał klamkę od drzwi.

- Ja, muszę iść po książkę do biblioteki bo... Yyy... Pani Pince no wiecie... - Remus, który za wszelką cenę chciał uniknąć bitwy jedynie wskazał kciukami w stronę drzwi i podrapał się po karku. Jednak Syriusz był szybszy i przetoczył się przez łóżko Lunatyka by chwilę później zablokować przejście, jednym ruchem ściągnąć go na podłogę i wręczyć broń.

Przez krótką chwilę Remus zastanawiał się czy to za sprawą Lily czy też uroku osobistego Huncwotów zaczął zgadzać się na takie pomysły.

Szatyn ostatni raz pojrzał w szare oczy przyjaciela i powiedziała sobie w duchu.
- Ostatni raz. - A następnie razem z Syriuszem rzucili się na swoich przeciwników nie okazując litości.

***

Ktoś mu powie, że to wcale nie jest ostatni raz jak traci szacunek do społeczeństwa i okłada się z kimś poduszkami w męskim dormitorium?

Ja nie umiem w relacje międzyludzkie, ok?

Mały Futerkowy Problem || WolfstarWhere stories live. Discover now