Rozdział XXVII

2.5K 153 2.5K
                                    

Ten z naprawdę dobrym dniem

FABIENNE

W niedzielny poranek obudziła się bardzo wyspana. Wciąż leżała blisko Toma.

Trzymali się za ręce.

Fabienne zawsze było zimno w dłonie, wiedziała, że chłopakowi też, jednak teraz ich wzajemny dotyk dał im ciepło.

Wpatrywała się w jego śpiącą, przystojną twarz. Nie miała serca go budzić, nie chciała też wstawać, więc leżała i po prostu się na niego patrzyła. We śnie był taki spokojny.

Po jakimś czasie w końcu się przebudził, a dziewczyna obdarzyła go szerokim uśmiechem.

– Dzień dobry. – powiedziała cicho

– Dzień dobry. – odpowiedział

– Jak Ci się spało? – spytała

Tom uniósł w górę ich splecione ręce.

– Wszystko jest lepsze, kiedy jesteś obok. Nawet spanie. – oznajmił, muskając ustami wierzch jej bladej dłoni

Fabienne uśmiechnęła się szczęśliwa i spontanicznie pocałowała go lekko w usta.

– A to za co? – spytał zdziwiony chłopak

Nie odpowiedziała od razu, tylko wolną ręką dotknęła jego twarzy, a potem zmierzwiła rozczochrane przez sen włosy.

– Po prostu... – zaczęła – Takie chwile przypominają mi, jak bardzo Cię kocham. – oznajmiła

Tom nagle położył się na niej i namiętnie pocałował. Zanim jednak ta zdążyła w jakiś sposób zareagować, chłopak oderwał się od jej ust.

– Powinienem Ci o tym częściej przypominać. – rzekł i uśmiechnął się tak pięknie, jak tylko on umiał

– Zdecydowanie tak. – zgodziła się Fabienne, głaszcząc go po twarzy

Ponownie się pocałowali, lecz tę słodką chwilę przerwał sam Tom, wstając z łóżka. Blondynka jeszcze przez moment leżała zaskoczona.

– Długo spaliśmy, nikogo tu nie ma. Jeśli chcesz zjeść śniadanie, lepiej się pośpiesz. – oznajmił brunet

– A było tak miło... – mruknęła dziewczyna, przeciągając się, po czym ziewnęła

Na śniadaniu Tom komponował jej posiłek składający się z pełnowartościowych produktów, ale tym razem się temu nie sprzeciwiała. Z zaciekawieniem słuchała jego uwag o witaminach i cennych dla organizmu składnikach. Mówił, że powinna uzupełniać wapń i białko. Gdy spytano go, dlaczego stał się odpowiedzialny za jej dietę, wzruszając ramionami odpowiedział, że po prostu o nią dba.

Fabienne za to zastanawiała się, kiedy chłopak zdążył przyswoić całą tę wiedzę, jednak nie zawracała sobie tym dłużej głowy.

Tom miał dobry humor, a kiedy Tom miał dobry humor, ona też miała dobry humor.

– O co chodzi? – spytała Jane, kiedy usiadła z nią w dormitorium – Raz wyglądacie, jakbyście mieli się pozabijać, a następnego dnia jesteście nierozłączni.

Fabienne rozłożyła ręce. Wiedziała, jak sytuacja wyglądała, ale nie potrafiła jej wyjaśnić.

– Tak po prostu już jest. – rzuciła luźno

TOM

Po śniadaniu siedział na sofie w Pokoju Wspólnym i czekał na swoją ulubioną osobę. W pewnym momencie podszedł do niego Chat Noir. Kot spojrzał na niego uważnie i zamachnął ogonem. Tom zmrużył oczy. Nienawidził go. Wstrętny pchlarz bezczelnie wskoczył na sofę obok niego i usiadł wyprostowany. Zmierzyli się wzrokiem.

Red Lies  |Tom Riddle|Where stories live. Discover now