Rozdział IX

4.3K 191 1.2K
                                    

Ten, w którym się kłócą

FABIENNE

Wraz z początkiem grudnia, zaczęły się poprzedzające śniadania i kolacje, występy chóru. Fabienne ekscytowała możliwość śpiewania przed widownią.

Zamek powoli zapełniał się świątecznymi ozdobami. Uczniowie dzielili się na dwie grupy, tych, którzy cieszyli się na przerwę, odpoczynek i czas z rodziną oraz tych, którzy stresowali się ocenami i egzaminami, które coraz bardziej się zbliżały.

Nauczyciele poganiali młodych czarodziejów, by nie zwlekali z nauką do ostatniej chwili, sami też zapewne myśląc już o powrocie do domów.

Fabienne z utęsknieniem wyczekiwała ferii. Nie mogła doczekać się świąt. Uwielbiała klimat Bożego Narodzenia i cieszyła się na spotkanie z całą rodziną.

Grudzień oznaczał też zwiększoną ilość prób tańca prefektów naczelnych. Fabienne i Tom opuścili dwie, kiedy ten był chory. Dziewczyna chciała iść sama, ale on jej nie pozwolił. Nie godził się, by ktoś go przez te dwa dni zastępował. Jak twierdził, zastąpienie go jest niemożliwe. Na szczęście, zgodnie z przewidywaniami blondynki, chłopak w poniedziałek był już zdrowy i w pełni sił, więc mogli powrócić do ćwiczeń.

Fabienne często marzła, więc nie rozstawała się z pulowerkiem pod czarną peleryną. Teraz dodatkowo owinęła się szalikiem Slytherinu i opuściła lochy. Wyszła z zamku na dziedziniec, gdzie czekał już na nią Tom.

Było jeszcze widno. Z szarego nieba, przez które przedzierało się słońce, padał gęsty śnieg. Pokrywał już wszystkie tereny wokół zamku. Hogwart w zimie wyglądał pięknie.

Prawie tak pięknie, jak Tom tego dnia.

Nastolatek stał wyprostowany i wpatrywał się w niebo. Białe płatki opadały mu na ciemne włosy i czarną szatę. Jego blada twarz lśniła w słabych promieniach słońca. Chłopak sprawiał wrażenie bardzo zamyślonego.

Fabienne obserwowała go przez chwilę, zanim w końcu ruszyła w jego kierunku. Zamiast iść wcześniej wydeptaną ścieżką, wolała iść na skróty, przedzierając się przez śnieg. Zmoczyła przy tym dół szaty, ale chciała jak najszybciej podejść do Toma. Ten oczywiście kątem oka zauważył jej zbliżającą się sylwetkę. Spojrzał w jej stronę.

Blondynka ustała przed nim z uśmiechem. Zauważyła, że niewielki płatek śniegu osiadł mu na prawej brwi. Miała ochotę go dotknąć, lecz ten rozpłynął się, zanim dziewczyna zdążyła wyciągnąć rękę. Fabienne patrzyła w głębokie, brązowe oczy Toma i na otaczające je gęste, ciemne rzęsy. Zdecydowanie się u niego marnowały. Cóż za niesprawiedliwość, że los obdarował go takimi pięknymi rzęsami, mimo że był chłopcem. To ona, jako dziewczyna powinna posiadać takie wachlarze. Niestety, będąc blondynką musiała pogodzić się z tym, że jest skazana na delikatną i jasną oprawę oczu.

– To co, przejdziemy się? – zapytała wesoło

Tom skinął głową.

Najpierw ruszyli w stronę cieplarni, co rusz mijając wracających stamtąd uczniów.

– Lubisz śnieg? – rzuciła nagle

– Wiesz, że takie pytania mnie irytują. – powiedział, starając się zachować spokój

– Ach, wolałam, kiedy byłeś chory. Co prawda, dalej byłeś marudny, męczący i denerwujący, ale całkiem uroczy i miły. – oznajmiła, wzdychając z tęsknotą za poprzednim weekendem i jego chrypką

Tom spojrzał na nią przelotnie i przycisnął do szyi swój biało-zielony szalik.

– To był tylko epizod. Chwila słabości, która się już nie powtórzy, więc się tak nie przyzwyczajaj. – powiedział poważnie

Red Lies  |Tom Riddle|Where stories live. Discover now