Rozdział VIII

5.6K 232 2.5K
                                    

Ten, w którym Tom wcale nie jest chory

TOM

Drzwi od sali były uchylone, więc chłopak wszedł bez pukania. Dopiero zaczęła się przerwa i w powietrzu wciąż unosił się zapach eliksirów. Brunet zlustrował wzrokiem stanowiska i pozostawione na nich składniki. Mikstura powodująca chaos w głowie.

– Och, Tom! – zawołał Slughorn, wyłaniając się ze składziku

– Dzień dobry, panie profesorze. – przywitał się grzecznie

– Co Cię tu sprowadza? – spytał nauczyciel, machając różdżką

Pozostałości po warzonych wcześniej eliksirach zaczęły unosić się w powietrze i odpowiednio wędrować do składzika lub śmietnika.

– Nie mamy teraz zajęć, prawda?

– Nie, nie mamy. – zgodził się Tom, przyglądając się, jak ten porządkuje salę – Chciałem pana profesora odwiedzić i spytać o zdrowie. – dodał, podchodząc bliżej

Nauczyciel podniósł dwa podręczniki i spojrzał na chłopaka, po czym uśmiechnął się, zaczesując swoje włosy w kolorze słomy.

– To miłe z Twojej strony, Tom. Czuję się już lepiej, dziękuję. – oznajmił, podchodząc do biurka – Zaczął się sezon chorobowy, nic nie poradzisz. – dodał, rozkładając ręce

– Pomyślałem, że przyniosę panu coś na osłodę. – wyznał brunet i wyjął z torby opakowanie kandyzowanych ananasów

Slughorn nachylił się do przodu, a kiedy rozpoznał swój ulubiony smakołyk, jego oczy zaświeciły się z radości. Profesor okrążył mebel i podszedł do swojego ucznia, po czym wziął od niego podarunek.

– To przemiły gest, Tom. Dobry z Ciebie chłopak. – powiedział, poklepując nastolatka po ramieniu i uśmiechając się rozczulony – Wciąż mi nie zdradziłeś skąd wiesz, że tak bardzo je lubię. – dodał, wracając do swojego biurka

– Jak mówiłem, intuicja. – rzekł pewnie młody czarodziej

– Masz dobry zmysł do ludzi. – zauważył profesor, łapczywie otwierając podarek – Częstuj się. – dodał, kładąc słodycze na blacie

Tom jednak dalej stał w miejscu.

– Dziękuję, ale mam ostatnio dość słodyczy... – powiedział dość niechętnie

Slughorn zapomniał o posprzątaniu sali, zamiast tego, rozsiadł się wygodnie na krześle i rozkoszował ananasami.

– A właśnie, profesor Beery wspominał mi, że wybierasz się na bankiet z panną Rowell. – wyznał, przeżuwając smakołyk

Brunet wyprostował się bardziej.

– Zgadza się, panie profesorze. – przyznał

Nauczyciel sięgnął po leżącą niedaleko niego fajkę. Na ustach i podbródku został mu cukier.

– Jeśli mogę być szczery, byłem bardziej niż pewny, że zaprosisz pannę Lockwood. – wyznał nieco zmieszany, obracając przedmiot w rękach

Tom zdziwił się słowami Slughorna, jednak nie dał tego po sobie poznać. Wciąż miał spokojny i opanowany wyraz twarzy.

– Ach tak. – rzucił, splatając dłonie za plecami

– Sądziłem, że to wręcz oczywiste, iż skoro zajmujecie tak poważne stanowisko i jesteście z jednego domu, pójdziecie razem. – przyznał profesor, zapalając fajkę – Jako para prefektów, tworzylibyście piękny duet.

Red Lies  |Tom Riddle|Donde viven las historias. Descúbrelo ahora