Rozdział XXXVI

3.8K 122 4.2K
                                    

Ten z alternatywnym zakończeniem

LIVING AND LOVING

FABIENNE

Jesień niespodziewanie szybko zagościła w Dragon Valley. Liście na drzewach przybrały złote barwy, a wśród traw lśniły kasztany. Fabienne zebrała kilka podczas ostatniego spaceru i włożyła w kieszenie płaszcza.

Zastanawiała się, czy Tom wciąż pamiętał, jak jednym w niego rzuciła.

Dziewczyna nie miała jednak czasu, by zbyt często o nim myśleć, bo pochłonęły ją nowe obowiązki. Została mamą bliźniąt, a to była praca dwadzieścia cztery godziny na dobę. Właściwie, to brakowało jej tej doby.

Tak bardzo była wdzięczna za swoich bliskich, za rodzinę, która jej pomagała. Gdyby ktoś ją spytał, czy jest samotną matką, odpowiedziałaby, że nie. Nie była samotna, bo otaczali ją cudowni ludzie, w każdej chwili gotowi, by nieść jej pomoc. O ile jej tata nie musiał iść rano do pracy, również wstawał w środku nocy do bliźniąt. Przewijał je i uspokajał. Fabienne kilka razy widziała, jak nocą kołysał Toma do snu, opowiadając mu bajki i obiecując, że nauczy go latania na miotle, jak tylko mały podrośnie. Chyba zawsze chciał mieć syna, z którym mógłby grać w quidditcha.

Fabienne wolała porcelanowe lalki, sukienki, kokardki, fortepian i pegazy. Tłuczki i kafel nie były dla niej, dlatego cieszyła się, że jej tata będzie mógł spędzić czas z wnukiem tak, jak nie spędził go z nią. Uspokajała ją też myśl, że Tommy będzie miał jakiś męski wzorzec i porozmawia z dziadkiem o tym, o czym nie będzie chciał rozmawiać z nią.

Vivienne i Harold wydawali się zachwyceni nową rolą. Fabienne dawno nie widziała ich takich szczęśliwych. Jakby posiadanie małych dzieci w domu ich odmłodziło. Nawet kiedy cała trójka nie spała, bo Aurora miała kolkę i płakała, a Tom co godzinę budził się głodny, oni nie tracili optymizmu i pogody ducha.

Harold praktycznie codziennie brał dzieci na ręce i obserwował ich oczy. Niecierpliwie wyczekiwał momentu, w którym przybiorą one inną barwę. Liczył oczywiście, że chociaż jedno z nich odziedziczy jego zieleń.

Fabienne też była szczęśliwa. Niewyspana i zmęczona, ale szczęśliwa. Czasami bezradnie płakała, kiedy na przykład Aurora nie chciała jeść i tylko przez kilka godzin krzyczała. Czuła się wtedy jak najgorsza matka na świecie.

Jednak warto było przejść przez te cięższe momenty, by cieszyć się tymi dobrymi, jak pierwsze uśmiechy, czy próby gaworzenia.

Dzieci rosły tak szybko, już w październiku nie mieściły się w ubranka, które nosiły po porodzie.

Dziewczyna posiadała dwa egzemplarze książki „Pierwszy rok naszego dziecka." W książkach tych zapisywała wszystkie ważne rzeczy na temat maluchów. Pierwsza przespana noc, pierwsza kąpiel, waga, długość, czy kolor włosów. W specjalnie wyznaczonym na to miejscu, obrysowała też ich rączki oraz nóżki, a także wkleiła i podpisała z datami ruchome zdjęcia.

Wiedziała, że w przyszłości będzie to cudowna pamiątka.

~*~

Listopad przyniósł falę wspomnień tak silnych, że przygniatały one Fabienne każdego dnia. Cofała się w czasie, przeżywając tamtą jesień jeszcze raz.

Próby tańca. Jej nieporadne starania i karcące spojrzenia Toma. Pierwsze zbliżenie. Splecione dłonie. Dotyk. Kontakt wzrokowy. Szybsze bicie serca. I ten wir, w który wpadła.

Hogsmeade. Ich pierwszy wspólny spacer do wioski. Poszli wtedy do herbaciarni. Był to przełom w ich relacji. Nad sernikiem z malinami i pomarańczowym napojem, coś się między nimi zaczęło. Wytworzyła się jakaś nić porozumienia. Tom pokazał jej Pokój Życzeń, w którym oboje podzielili się swoimi sekretami.

Red Lies  |Tom Riddle|Where stories live. Discover now