Rozdział XII

6.1K 212 4.2K
                                    

Ten z Bożym Narodzeniem

FABIENNE

W sobotę po śniadaniu uczniowie ruszyli na stację Hogsmeade, skąd o jedenastej wyjechał pociąg. Fabienne siedziała w przedziale ze swoimi trzema przyjaciółkami, z którymi rozmawiała o przyjęciu u profesora Slughorna. Priscilla była w przedziale dla prefektów naczelnych. Sama, bo Tom został w zamku.

Blondynka oparła się ramieniem o okno, podłożyła beret pod głowę i zdrzemnęła się. Naprawdę była niewyspana.

W Londynie pociąg zatrzymał się wieczorem. Na peronie dziewięć i trzy czwarte stały tłumy. Rodziny oczekiwały swoich pociech, za którymi bardzo się stęskniły. Fabienne oczywiście powitali rodzice. Vivienne rzuciła się na córkę i mocno wyściskała. Młoda czarownica poczuła, jak jej płuca są miażdżone. Cierpliwie jednak to wytrzymała. Ona też przecież tęskniła.

Dziewczyna pożegnała się z przyjaciółkami i życzyła ich rodzinom wesołych świąt. Harold zabrał rzeczy córki i całą trójką ruszyli do domu.

Kiedy Fabienne wracała do Hogwartu, uświadamiała sobie, jak bardzo jej go brakowało. Kiedy wracała do domu, doświadczała dokładnie tego samego uczucia. Zawsze cieszyła się na przyjazd do jednego z tych miejsc. W obu zostawiła część swojego serca i duszy.

Dragon Valley było niewielką miejscowością, zamieszkałą prawie w całości przez czarodziejów. Leżała ona na wschód od Londynu, nad Morzem Północnym. Od zachodu otaczały ją pagórki i lasy, które odgradzały mieszkańców od reszty świata.

Fabienne mieszkała w dużej posiadłości, zbudowanej podobno na wzór Queen's House w Greenwich. Z zewnątrz podobieństwo rzeczywiście było ogromne. Willa od pokoleń należała do rodziny ze strony ojca. Obecnie oprócz ich trójki, mieszkał tam również skrzat, który dzielnie dbał o dom i ogród.

Blondynka po podróży była bardzo zmęczona, nawet nie miała siły, by rozpakować się z tych kilku rzeczy, które wzięła ze sobą na ferie. Jej mama zajęła się kotem, a ona umyła się, przekąsiła coś na szybko i położyła się do dużego łóżka.

W jej pokoju od lat dominowały szmaragdowe barwy. Pościel, poduszki, zasłony w oknach, dywan, czy małe ozdoby. Był to pomysł jej ojca. Chciał, żeby po pójściu do szkoły i zamieszkaniu w dormitorium Slytherinu, czuła się jak w domu. Działało to w dwie strony, bo po powrocie do domu, czuła się jak w dormitorium. Tylko tutaj była sama, a meble wykonane były z białego drewna.

Leżała i mimo zmęczenia nie mogła zasnąć. Wpatrywała się w ogień buchający w dużym, eleganckim kominku stojącym naprzeciwko łóżka, pod ścianą.

Było za jasno.

Do pokoju wpadało światło księżyca i gwiazd. Fabienne od tego odwykła. Dormitorium uczniów należących do Slytherinu znajdowało się pod jeziorem, więc siłą rzeczy, tam przez okna nie widzieli nieba, a jedynie wielką kałamarnicę. Po zgaszeniu wszystkich świateł, zapadała grobowa ciemność. Można było się do tego przyzwyczaić, tak samo jak do braku świeżego powietrza. Dlatego teraz Fabienne nie mogła zasnąć.

Dziewczyna wstała z zamiarem zaciągnięcia zasłon. Ustała przed oknem i mimowolnie spojrzała na księżyc. Dawno nie miała okazji, by go obserwować w nocy. Jedynie wieczorami, gdy wracała z kolacji lub spacerowała po zamku.

Usiadła na obłożonym miękką poduszką parapecie i podciągnęła nogi do siebie. Oparła głowę o szybę i wpatrywała się w krajobraz na zewnątrz. Duży ogród, w którym uczyła się latać na miotle, pokryty był teraz grubą warstwą śniegu.

Fabienne uchyliła lekko okno, by napuścić do środka nieco nocnego, chłodnego powietrza. Poczuła gęsią skórkę, ale wzięła głęboki wdech. Różnica temperatur była ogromna. Gdy zawiał wiatr, zapewne od morza, dziewczyna na powrót zamknęła okno i zaciągnęła wszystkie zasłony. W pokoju od razu zrobiło się ciemniej. Blondynka wróciła do łóżka i zatopiła się w miękkiej pościeli.

Red Lies  |Tom Riddle|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz