Rozdział 84

385 14 0
                                    

***

Sehzade Bayazid zniknął z pałacu bez jakichkolwiek wieści, czy osoby, która mogłaby go widzieć. Całe szczęście odnalazł się jednak następnego dnia - w obozie wojennym przebrany jako jeden z przyszłych janczarów. Sułan był bardzo zły i odesłał go z powrotem do stolicy, gdzie został uziemiony przez matkę, a osoby, które mu pomagały - stracone

- Bayazid, zdajesz sobie sprawę jak wszystkich wystraszyłeś?- zapytała Meylisah patrząc na bratanka, który siedział obok niej na otomanie

- Ja tylko chciałem uczestniczyć w wyprawie. To niesprawiedliwe, że Selim może uczestniczyć, a ja nie.- usprawiedliwiał się niezadowolony

- Kiedy byłam jeszcze dzieckiem, mój zmarły ojciec Sułtan Selim podarował konie moim siostrom. Ja nie dostałam. Uważałam to za niesprawiedliwe w stosunku do mnie. Powiedziałam mu to, wiesz co mi odpowiedział?- zapytała. Książę pokręcił przecząco głową.- 'Nie wszystko na tym świecie jest sprawiedliwe, mój aniołku. Jedno dostają to co chcą, a inni nie. Należy być cierpliwym, a zostanie to wynagrodzone'. I miał rację. Gdy skończyłam 9 wiosen, ojciec podarował mi pięknego konia, na którym jeździłam w każdą wolną chwilę.- kontynuowała

- Czyli, muszę poczekać aż ojciec sam wybierze mnie, bym z nim uczestniczył?- zapytał starając się zrozumieć przesłanie

- Dokładnie.- potwierdziła z uśmiechem.- Jeśli będziesz niecierpliwy, sułtan nigdy tego nie dostrzeże i na następną wyprawę ciebie nie wybierze.- powiedziała

***

Meylisah Kayra Sultan siedziała w komnacie Valide Sultan rozmawiając z Hurrem o Bayazidzie

- Jestem pod wrażeniem pani. Zdołałaś dotrzeć do niego samą rozmową.- powiedziała rudowłosa

- Nie należałam do cierpliwych dzieci, które słuchają dorosłych. Wiem, co czuje Bayazid.- odparła.- Jak idzie budowa przytułku?- zapytała zmieniając temat

- Bardzo dobrze. Jutro idę jeszcze na jedną rozmowę.- odpowiedziała

- Skarbiec haremowy przez wyprawę wojenną świeci pustkami. Dziewczęta również będą się domagać zapłaty. Nie potrzebujesz pomocy Hurrem?- zapytała

- Mam wszystko pod kontrolą pani, ale dziękuję za chęci.- odpowiedziała

***

Pod wieczór Meylisah Kayra powróciła do swojego pałacu, gdzie czekały na nią jej dzieci. Wszyscy usiedli do kolacji rozmawiając między sobą

- Są wieści o ojcu?- zapytał Kasim patrząc na swoją macochę

- Napisał mi ostatnio. Jeden z budowniczych buduje most, którym przeprawią się na drugą stronę rzeki.- odpowiedziała karmiąc swojego najmłodszego syna

- A kiedy wróci?- zapytał ponownie

- Pewnie za parę miesięcy, nie pisał nic o powrocie czyli to pewnie trochę potrwa.- odpowiedziała mu. Twarz Kasima spochmurniała, co zauważyła sułtanka.- Dzieci wracajcie do komnat.- poleciła. Dzieci sułtanki posłusznie wstały i skłoniły się odchodząc z opiekunkami. Melek zabrała jeszcze Osmana.- Kasim, co się dzieje?- zapytała ostrożnie

- Chciałbym zacząć szkolić się na beya.- oznajmił, co bardzo zaskoczyło Królową Aniołów

- Skąd taki pomysł?- zapytała 

- Przed wyprawą rozmawiałem z Bali Beyem. Powiedział mi, że on w jego wieku rozpoczął nauki. Nie jestem twoim prawdziwym synem, ani nie mam tytułu księcia. Chcę w przyszłości uczestniczyć w wyprawie wojennej.- wyjaśnił swoją decyzję

- Kasim posłuchaj mnie uważnie. To, że nie urodziłam ciebie, ani nie łączą nas więzy krwi nie oznacza, że nie jesteś moim synem. Niran i Osman to moje dzieci, a twoje przyrodnie rodzeństwo. Reszta moich dzieci to twoje rodzeństwo. Jesteś moją rodziną. Masz to zapamiętać.- powiedziała poważnie

- Dobrze.- powiedział i przytulił mocno matkę, co oddała

- Napiszę o tym do twojego ojca. Jeśli wyrazi zgodę, rozpoczniesz naukę w przypałacowej szkole, gdzie będziesz się uczył pod okiem nauczycieli.- obiecała

- Dziękuję.- powiedziękował zadowolony

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Where stories live. Discover now