Rozdział 10

791 19 0
                                    

< ... >

Minęło parę miesięcy. Sehzade Mehmed rósł z każdym dniem, a dzień zaślubin Hatice był coraz bliżej. Nadszedł w końcu dzień przyjęcia zaręczynowego w pałacu. Na tę okazję przybyła również rodzina paszy. 

Meylisah Kayra Sultan siedziała w komnacie wraz z pozostałymi dziećmi. Pomimo tego, że miała 14 wiosen od paru dni za sobą, musiała wraz z nimi przebywać. Siedziała na jednej z poduch, Mehmed siedział na jej udach, a Mustafa obok nich, Miała na sobie długą białą suknię z jasnoróżowym kaftanem i złotymi wzrokami na długi rękaw. Na szyi gościła kolia z tulipanem, włosy były rozpuszczone, a na głowie delikatna korona. 

- Mustafa, podoba się?- zapytała bratanka

- Tak.- odpowiedział oglądając teatrzyk

Oglądając teatrzyk w pewnym momencie Meylisah zaczęła czuć, że potwornie drapie ją gardło. W komnacie pojawił się dym, a firanka była w płomieniach

- O nie.- szepnęła.- Mustafa! Mehmed!- krzyknęła podnosząc się z poduch i biorąc małego bratanka na ręce, a Mustafę za rękę. Dzieci w komnacie zaczęły panikować i uciekać. Jedno z nich potrąciło Meylisah, tak, że upadła na podłogę mocno wykrzywiając kostkę, która zaczęła ją boleć

- Meylisah, co tobie?- zapytał wystraszony Mustafa

- Nic mi nie jest.- odpowiedziała próbując się uśmiechnąć, jednak ból był zbyt duży. Dym zaczął dusić ją

- Pani.- usłyszała damski głos. Przed nią stała kobieta ubrana w strój służącej.- Pomogę ci.- zaproponowała biorąc na ręce Mehmeda.- Złap się mnie za szyje.- poleciła co sułtanka zrobiła. Mustafa złapał za rękę służącej i całą czwórką wydostali się z ognia. W haremie oczekiwała Ayse Hafsa, która widząc swoją córką, natychmiast ją przechwyciła i trzymając w ramionach płakała dziękując bogu

- Moja malutka córeczka.- płakała całując jej głowę

- Meylisah, nic ci nie jest?- zapytała zapłakana Hatice również tuląc młodszą siostrę

- Noga mnie boli.- odpowiedziała 

W tym momencie do haremu przybył sułtan zaalarmowany pożarem. Widział jak Hurrem i Mahidevran tulą swoich synów, a matka jego siostrę

- Mehmed. Mustafa.- zaczął dotykając główek synów.- Meylisah.- podszedł do siostry, którą mocno przytulił.- Nic ci nie jest?- zapytał zmartwiony

- Noga mnie boli.- odpowiedziała. Sułtan wziął siostrę na ręce. Wtedy rozbrzmiał krzyk Hurrem oskarżającą o ten pożar Mustafę i Mahidevran, jednak krzyk sułtana uspokoił ją.- Mustafa był ze mną. Nic nie zrobił.- broniła go dalej kaszląc i przytulając się do brata

- Weź Mehmeda i wracaj do swojej komnaty.- polecił sułtan trzymając dalej siostrę

- Nie wznieciłem ognia. Byłem przy Meylisah. Broniłem cioci i brata.- powiedział smutno Mustafa

- Broniłeś mój dzielny lwie.- powiedziała Valide Sultan całując go

- Wezwijcie medyczkę do komnaty Meylisah jak najprędzej.- polecił sułtan i ruszył z siostrą w kierunku komnaty. Ułożył ją na łożu, Valide Sultan usiadła po drugiej stronie łoża, a za nią stanęła Hatice

- Mustafa nic nie zrobił.- szepnęła sułtanka

- Wiem.- potwierdził Suleyman całując ją w czoło

- Ktoś tam chyba jeszcze był.- dodała cicho

- Kto?- zapytała Ayse Hafsa

- Nie wiem, ale wchodził ktoś do komnaty przed pożarem.- powiedziała Meylisah

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Where stories live. Discover now