Rozdział 56

475 15 0
                                    

***

Do Błękitnego Pałacu każdego dnia przyjeżdżał Yasef Efendi, który robi wszystko by Kadir Ahmed Bey wyzdrowiał i nie cierpiał. Mężczyzna już drugi tydzień nie wstaje z łóżka z bólu, a Meylisah Kayra Sultan czuwa przy nim i pomaga jak tylko może. Dzieci bardzo często wypytują o matkę i ojca nie wiedząc co się dzieje

- Pani, powinnaś odpocząć.- powiedziała szeptem Sanavber będąc w komnacie wraz z swoją panią, która siedziała przy śpiącym mężu

- Nie. Muszę być z nim. Nie mogę go zostawić.- zaprzeczyła

- Jesteś zmęczona pani. Mało jesz i śpisz. Proszę cię, pani.- prosiła dalej

- To moja ostateczna decyzja. Jeśli to wszystko możesz odejść.- oświadczyła. Sanavber pokłoniła się i wyszła z komnaty zostawiając małżonków samych.- Mój kochany, niech ten koszmar się szybko skończy. Wróć do mnie.- prosiła głaszcząc policzek męża. Po policzku spłynęły pojedyncze łzy

***

Sehzade Iskander siedział w głównej komnacie wraz ze swoim rodzeństwem - Sehzade Mahmud, Nurbahar Sultan i Sehzade Orhan. Od paru dni przelotnie widzieli matkę, a ojca praktycznie wcale. Melek Hatun ciągle im powtarza, że Kadir Ahmed Bey choruje, a sułtanka czuwa przy nim

- Kiedy zobaczymy mamę?- zapytał Orhan odrywając się od zabawy drewnianym konikiem, który wyrzeźbił dla niego jego ojciec

- Niedługo mój książę.- odpowiedziała Melek

- Chcę do taty.- powiedziała cicho Nurbahar

- Moja sułtanko. Twój ojciec choruje. W tej chwili to niemożliwe.- wyjaśniła jej

- Tata nie zdrowieje!- krzyknął zły Iskander patrząc na opiekunkę

- Czemu krzyczysz książę?- zapytał Haci Aga wchodząc do komnaty i kłaniając się nisko

- Chcę zobaczyć mamę i tatę!- krzyknął stanowczo

- Mój książę. Twoja matka czuwa przy twoim chorym ojcu. Medycy robią wszystko by wyzdrowiał. Proszę, nie denerwuj się.- powiedział Haci błagalnym głosem. Drzwi od głównej komnaty zostały otwarte i przeszła przez nie zmęczona Meylisah Kayra Sultan. Cała służba pokłoniła się sułtance

- Co to za krzyki?- zapytała. Dzieci na widok matki podbiegły do niej i mocno przytuliły

- Mama, kiedy zobaczymy tatę?- zapytał Mahmud patrząc wyczekująco na rodzicielkę

- Chodźcie, zobaczycie tatę.- odpowiedziała biorąc na ręce Nurbahar i wszyscy ruszyli do komnaty małżeństwa. Dzieci stanęły przy łóżku ojca, który otworzył oczy i uśmiechnął się słabo

- Tatuś chory?- zapytała Nurbahar

- Tak mój kwiatuszku. Jestem chory.- potwierdził

- Kiedy wyzdrowiejesz?- zapytał Iskander

- Nie wiem synku. Ale słuchajcie się mamy i nie sprawiajcie żeby płakała ani nie smuciła się. Niech uśmiecha się zawsze i pomagajcie jej. Nie zostawiajcie samej, dobrze.- powiedział do nich

- Tak.- zgodziły się dzieci. Kadir pocałował dzieci w czoło

- Niech idą się pobawić.- polecił. Melek i Elif wyszły z dziećmi z komnaty

- Czemu zabrzmiało to jak pożegnanie?- zapytała Meylisah siadając na łóżku obok męża

- Nie wiadomo co będzie jutro.- odpowiedział. Chwycił żonę za dłoń.- Obiecaj mi coś.- powiedział

- Mów.- poleciła

- Znajdziesz szczęście u boku drugiego mężczyzny.- powiedział. Meylisah spojrzała na niego zszokowana

- Nie. Nie zgadzam się.- zaprzeczyła

- Mój aniele, choruje już tyle czasu. Powierzam ci nasze dzieci. Niech dorastają i cieszą się życiem. Niech uśmiechy nie schodzą z ich twarzy, jak i z twojej. Twój uśmiech jest moim lekarstwem. Moją nadzieją. Obiecaj. Obiecaj, że nie będziesz po mnie rozpaczała, tylko kroczyła dalej przed siebie. Będziesz żyła pełnią szczęścia, a ja będę zawsze przy tobie. Choćby nie wiem co.- mówił.- Obiecaj.- powtórzył

- Mhm.- wykrztusiła tylko tyle z siebie płacząc w pierś męża

- Moja dzielna sułtanka. Moja Królowa Aniołów.- szepnął przytulając żonę.- To były szczęśliwe cztery lata moja kochana. Cieszę się, że mogłem zostać twoim mężem.- mówił

- A ja, że mogłam zostać twoją żoną.- odpowiedziała mu całując go

***

Meylisah Kayra Sultan obudziły promienie słońca wpadające do komnaty, w której przebywała. Jej głowa znajdowała się na piersi męża, a ramiona mocno go obejmowały. Jego lewe ramię obejmowało ją w talii, a prawa dłoń trzymała tył głowy sułtanki. Meylisah wyplątała się powoli z objęć męża nie chcąc go zbudzić

- Kadir, wstawaj.- powiedziała do niego. Wtedy dopiero zorientowała się, że jego twarz jest blada, usta sine, a klatka piersiowa się nie unosiła.- Ahmed?- zapytała potrząsając nim. Łzy powoli zaczęły spływać po jej policzkach.- Nie, nie, nie, nie. To nie prawda.- szepnęła.- Ahmed! Obudź się!- krzyknęła zrozpaczona

Do komnaty wpadli Sanavber i Haci Aga słysząc krzyki sułtanki, które roznosiły się po całym korytarzu. Zmarli widząc zapłakaną sułtankę oraz nieżyjącego już Kadira Ahmeda Beya

- Mój Allahu.- szepnęła Sanavber zszokowana tym

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz