Rozdział 44

562 15 0
                                    

***

Hatice Sultan urodziła dwoje zdrowych i pięknych dzieci. Chłopca i dziewczynkę, których sułtan nazwał Huricihan i Osman. Piękne imiona dla pięknych dzieci. Sehzade Iskander patrzył z zainteresowaniem na swoich kuzynów

- Widzisz synku, są malutcy.- powiedziała Meylisah trzymając syna na kolanach.- Niedługo będziesz miał ważną rolę.- dodała

- Jaką rolę?- zapytała Hatice zdziwiona. Królowa Aniołów  uśmiechnęła się delikatnie.- Czyżby...- zaczęła, a zaraz potem uśmiechnęła się.- Gratuluje.- szepnęła

- Ja również. Kiedy się dowiedziałaś pani?- zapytała Gulfem

- Wczoraj wieczorem. Kadir był przeszczęśliwy.- odpowiedziała.- Jak na razie jesteście pierwszymi, które o tym wiedzą poza moim mężem.- dopowiedziała

- Nie mogę się doczekać tego dnia.- stwierdziła Hatice patrząc na swojego syna

***

Następnego dnia wszyscy dowiedzieli się o drugiej ciąży Meylisah Kayra Sultan. Świętowano lokmą i szerbetem, jednak dla sułtanki nie był to radosny dzień. Dowiedziała się, że jej bratowa i bratanek wyjeżdżają do Edirne. Nie potrafiła w to uwierzyć kiedy matka jej powiedziała

W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Meylisah przyjechała do pałacu pożegnać się z Mustafą i Mahidevran. Nie chciała wyjeżdżać, ale wiedziała, że Mahidevran za dużo się w tym pałacu wycierpiała i zasługuje na szczęście

- Jedźcie bezpiecznie. Gdy tylko dziecko się urodzi przyjadę w odwiedziny byście mogli je poznać.- oświadczyła Meylisah

- Ty również pani dbaj o siebie. Kto wie, może tym razem tobie i Kadirowi Beyowi urodzi się dziewczynka.- oznajmiła

- Najważniejsze jednak by było zdrowe i szczęśliwe.- stwierdziła.- Będzie mi ciebie brakować.- szepnęła ze łzami w oczach i przytuliła bratową

- Mnie również.- potwierdziła

- Mustafa.- zwróciła się Meylisah do bratanka, który ucałował jej dłoń i przyłożył do czoła.- Mój wspaniały bratanku. Mój lwie. Opiekuj się matką. Nie pozwól, by więcej łza spłynęła po jej policzku. Słuchaj się jej, a przede wszystkim wspieraj.- poleciła

- Będę robił co w mojej mocy.- oświadczył. Meylisah ucałowała go w czoło

- Pisz do mnie często.- dodała

- Będę.- obiecał. Meylisah patrzyła jak powóz odjeżdża z pałacowego ogrodu. Nie wiedziała kiedy spotkają się następnym razem, ale już tęskniła za nimi

***

Wieczorem Meylisah Kayra Sultan stała przed lustrem czesząc swoje długie włosy. Było już późno, Iskander spał, a lada chwila do pałacu mógł wrócić Kadir Ahmed Bey

- Są jakieś wieści od mojego męża?- zapytała Meylisah

- Prosił by przekazać, że wróci trochę później.- odpowiedziała Sanavber

- Mówił czemu?- zapytała

- Pojechał do pałacu Ibrahima Paszy wraz z Bali Beyem.- odpowiedziała służąca

- Co może być tak pilne, by nie mogło poczekać do rana?- zapytała cicho nie rozumiejąc tego.- Sanavber, możesz wracać do siebie.- oznajmiła

- Dobranoc pani.- pożegnała się ukłonem i wyszła z komnaty. Meylisah położyła się na łożu przykryła szczelnie zasypiając w świetle świec

Późno w nocy poczuła jak ktoś kładzie się obok niej, co ją zbudziło z głębokiego snu

- Kadir?- zapytała cicho

- To ja sułtanko.- potwierdził. Meylisah słysząc głos męża odwróciła się w jego stronę i przytuliła do niego

- Czemu wracasz tak późno?- zapytała

- Wybacz pani, ale była to poważna sprawa i musiałem się nią natychmiast zająć.- odpowiedział jej całując sułtankę w czoło. Ta wtuliła się w niego bardziej i ponownie zasnęła

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Where stories live. Discover now