Rozdział 78

415 13 0
                                    

***

Meylisah Kayra Sultan weszła do głównej komnaty swojego pałacu, gdzie zastała swoją starszą siostrę - Hatice, która po roku nareszcie powróciła do stolicy

- Hatice.- powiedziała radośnie

- Meylisah.- odpowiedziała z uśmiechem. Obie kobiety przytuliły się z utęsknieniem.- Cieszę się móc ciebie ponownie widzieć.- powiedziała

- Ja również. Nie mogłam się doczekać, kiedy ponownie wrócisz.- potwierdziła.- Gdzie dzieci?- zapytała zauważając nieobecność siostrzeńców

- Są z kuzynami w komnacie.- odpowiedziała. Obie kobiety usiadły na otomanie i rozmawiały na różne tematy.- Widziałam twojego syna, piękny chłopiec i niezwykle podobny do ojca.- stwierdziła

- To prawda.- potwierdziła z uśmiechem

- Czemu nie wspomniałaś mi w liście, że Sah Huban zadomowiła się w moim pałacu?- zapytała cicho Hatice. Królowa Aniołów zmarszczyła brwi słysząc to

- Jak to? Nie dostałaś mojego listu?- zapytała zdziwiona

- Jakiego listu?- powtórzyła Hatice nie rozumiejąc

- Sah Huban przeniosła się do twojego pałacu, parę dni po twoim wyjeździe. Myślałam, że to tylko chwilowe, jednak zadomowiła się tam na stałe. Wysłałam list, w którym ci wszystko opisałam.- zaczęła wyjaśniać

- Nie dostałam żadnego listu od ciebie z taką informacją.- oznajmiła starsza siostra.- Sah musiała go przechwycić.- dopowiedziała ciszej

- Co zamierzasz teraz zrobić?- zapytała Meylisah Kayra

- Dałam czas Sah na to, by wyniosła się z mojego pałacu. Kiedy zniknie zamieszkam tam ponownie z moimi dziećmi.- odpowiedziała

- Zostaniesz tutaj czy w seraju? Dzieci bardzo się stęskniły, a nasze dzieci dawno razem nie spędzały czasu. Poza sobą, nie mają tutaj za bardzo z kim się bawić.- zaproponowała

- Nie, pozostanę w seraju. Będę miała oko na Hurrem i jej knowania. Jednak jeśli to nie problem, to chciałabym, by dzieci większość czasu spędzały u ciebie.- odpowiedziała jej z delikatnym uśmiechem

- Nie będzie problemu.- odpowiedziała

***

Następnego dnia, dzieci Meylisah bawiły się w ogrodzie. Królowa Aniołów siedząc pod osłoną na otomanie trzymała swojego pięciomiesięcznego syna, który patrzył na nią swoimi pięknymi oczami

- Osman, mój synku. Gdy dorośniesz podbijesz serca pięknych kobiet, zupełnie jak twoi bracia.- powiedziała całując go w czoło. Mały książę powiedział coś w swoim języku i ścisnął bardziej włosy matki, które trzymał w swojej małej piąstce bawiąc się

- Pani.- rozbrzmiał głos Sanavber, która ukłoniła się nisko

- O co chodzi?- zapytała sułtanka spoglądając na wieloletnią służącą

- Przybył list od Kara Mehmeda Paszy.- oznajmiła. Królowa Aniołów słysząc to oddała syna w ręce Melek i wzięła w dłonie złotą tubę, którą otworzyła, a następnie wyjęła rulon

Moja Meylisah! Moja sułtanko! Moja Królowo Aniołów o anielskim wyglądzie! Moja różo i aniele! Mój wschodzie słońca i przystanio spokoju! Piszę do ciebie, po tak długim czasie nie potrafiąc opisać tego jak się czuję. Każdego dnia tęsknię za twym różanym zapachem perfum, twoim pięknym uśmiechu i oczach, w których mógłbym utonąć. Twoje delikatne i gładkie dłonie, które tak bardzo pragnę wziąć w swoje. Twoje piękne usta i ciało, które chciałbym całować nocami.

Każdego dnia modlę się o szybki powrót do domu. Do mojej sułtanki - która swoją obecnością potrafi łagodzić wszelkie rany. Do Kasima - który zawsze był ciekawy świata. Do Iskandera - którego chęć czerpania wiedzy jest niesamowita. Do Mahmuda - chłopca, który w przyszłości stanie się wspaniałym wojownikiem. Do Nurbahar - sułtanki o twoim figlarnym spojrzeniu. Do Orhana - którego wiedza mimo młodego wieku jest bardzo dostrzegalna. Do Niran - mojego światła i nadziei, naszej córeczki. Oraz do Osmana - naszego wspaniałego syna, który w przyszłości zapewne wiele osiągnie

Moja Meylisah! Moje modlitwy zostały wysłuchane i lada dzień wyruszymy w drogę do stolicy. Zbliża się zima, a żołnierze nie wytrzymają jej. W końcu po tylu miesiącach w końcu będę mógł cię ujrzeć. Wyczekuję naszego ponownego spotkania

Kara Mehmed Pasza

Meylisah Kayra uśmiechnęła się czytając list, który był piękny i jednocześnie przyniósł jej ulgę w sercu. Mehmed Pasza żyje! To jest najważniejsze

- Dzieci!- krzyknęła sułtanka w kierunku radosnych pociech, które zatrzymały się w miejscu spoglądając na rodzicielkę.- Chodźcie szybko!- zawołała

- Co się stało mamo?- zapytał Iskander

- Wasz ojciec wraca do stolicy. Niedługo przybędzie.- oznajmiła radośnie całując każde swoje dziecko w czoło

- Tata wraca?- zapytał dla upewnienia Kasim, który nie krył radości

- Tak.- potwierdziła

***

Nadszedł dzień przybycia Sułtana i innych do stolicy. W komnacie władcy powitała go najbliższa rodzina jak to zawsze się dzieje po powrocie z wojny. Gdy Meylisah wróciła do pałacu, z niecierpliwością oczekiwała powrotu Kara Mehmeda Paszy, który zjawił się dopiero pod wieczór. Dzieci przywitały go uściskami bardzo stęsknione i zadowolone z jego powrotu

- Walczyłeś ze złymi ludźmi?- zapytał podekscytowany Mahmud patrząc na ojczyma

- Owszem, walczyłem.- potwierdził rozbawiony jego entuzjazmem

- Pokonałeś go?- zapytał ponownie

- Tak.- potwierdził ponownie

- Też chcę walczyć! Mamo, mogę następnym razem też pojechać?- zapytał z nadzieją patrząc na rodzicielkę, która trzymała w ramionach Osmana

- Jesteś jeszcze za młody.- odpowiedziała mu

- To niesprawiedliwe.- powiedział obrażony

- Mahmud, nie wyjedziesz na wojnę przede mną i przed Iskanderem. Musisz dorosnąć, by móc pojechać.- powiedział Kasim

- Chcę już być duży!- krzyknął

- Mój synu, pojedziesz na nie jedną wyprawę i odniesiesz nie jedno zwycięstwo. Cierpliwości.- powiedziała mu Meylisah

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Där berättelser lever. Upptäck nu