Rozdział 48

530 13 0
                                    

***

Do Błękitnego Pałacu zawitał Sehzade Mustafa, który dalej był w napiętych stosunkach z ojcem. Nie słuchał się nikogo i był zbyt dumny i uparty by przyznać się do błędu

- Mustafa, witaj.- powitała go Meylisah w głównej sali

- Meylisah.- zaczął całując jej dłoń i przykładając do czoła, a następnie przytulił

- Usiądźmy.- zaproponowała sułtanka i oboje usiedli na otomanie.- Pogodziłeś się z ojcem?- zapytała na wstępie

- Nie chcę o tym rozmawiać.- odpowiedział

- Mustafa.- powiedziała ostrym tonem

- Meylisah. Rozmawiałem o tym z Ibrahimem Paszą.- stwierdził.- Mój ojciec ciągle widzi winę mojej matki, a nie Hurrem. Jest niesprawiedliwy w stosunku do niej.- powiedział

- Nie zapominaj również, że mój brat to nie tylko twój ojciec, ale władca. Jego słowo jest wszystkim. Może przynieść szczęście lub śmierć.- zauważyła.- Słyszałeś opowieści o moim ojcu, a twoim dziadku Sułtanie Selimie.- zaczęła

- Był bardzo silnym sułtanem i równie niebezpiecznym. Zabijał tych, którzy się mu sprzeciwiali stąd też jego przydomek 'Groźny'.- opowiedział

- Mimo, że w mojej obecności był zupełnie innym człowiekiem, dla innych był potworem bez uczuć.- stwierdziła.- Gdy byłam mała, a ciebie na świecie nie było, mój ojciec postanowił wysłać mu truciznę w postaci kaftana. Gdyby nie matka, mojego brata nie byłoby tutaj z nami.- zaczęła opowiadać

- Co chcesz przez to powiedzieć?- zapytał

- Każdy z nas ma cierpliwość. Jeśli jej granica zostaje przekroczona, pojawia się złość, gniew i nienawiść. Człowiek pod wpływem tych cech zaczyna podejmować decyzje, których konsekwencje pojawiają się w niedalekiej przyszłości. Twoja kłótnia z ojcem przekroczyła granice jego cierpliwości.- Mustafa przysłuchiwał się słowom ciotki

- Chcesz powiedzieć, że powinienem być bardziej ostrożny.- zrozumiał w końcu

- Dokładnie.- potwierdziła.- Jedną z konsekwencji twojego zachowania i niestosowanie się do poleceń ojca może skutkować tym, że stracisz szansę na wyjazd do Manisy. Sułtan przydzieli ci oddaloną od stolicy prowincję w zarządzanie.- dopowiedziała.- Kiedy byliśmy młodsi nasze przewinienia przechodziły z łatwością. Dorośli nie brali wszystkiego na poważnie i nie gniewali się. Ale nie jesteśmy już dziećmi Mustafa. Dorosłeś przez te dwanaście lat, tak jak ja. Jeden zły ruch może oznaczać koniec wszystkiego.- mówiła

- Ale ojciec...- chciał coś jeszcze powiedzieć

- Rozumiem, że masz do niego uraz o to jak traktuje Mahidevran, ale pomyśl jak ona się czuje. Boi się o twoje życie, ponieważ decyzje sułtana są niepodważalne. Może pójść do sędziego i poprosić o fatwę dla ciebie. Jesteś jej jedynym dzieckiem, jej oczkiem w głowie. Jej lwem i księciem.- kontynuowała

- Postaram się nie sprawiać problemów.- obiecał całując dłoń ciotki

- Wiesz, że nie musisz tego robić.- stwierdziła Meylisah

- Nie jestem już dzieckiem. Sama to powiedziałaś.- zauważył z uśmiechem

- Mustafa!- krzyknął Iskander podbiegając do kuzyna. Mustafa wziął małego księcia na ręce i mocno przytulił

- Iskander, mój odważny książę.- przywitał się

- Gdzie reszta moich dzieci?- zapytała Meylisah

- Jeszcze śpią pani.- odpowiedziała Elif

- Powalczymy na miecze? Z tatą walczyłem. Z wujkiem Balim walczyłem. Nie walczyłem z tobą i sułtanem.- poprosił

- Oczywiście.- zgodził się Mustafa i razem rozpoczęli zabawę śmiejąc się. Meylisah przed oczami pojawiło się wspomnienie kiedy ona i Mustafa tak biegali i bawili się razem

Królowa Aniołów *Wspaniałe Stulecie* | ZAWIESZONE |Where stories live. Discover now