Część 35

10.3K 329 21
                                    


-Musisz mi to obiecać-powiedział kolejny raz .

-Nic nie muszę, a zwłaszcza jeśli chodziło o to. Nic się nie wydarzy, nie pozwolę na to rozumiesz?-spytałem z największa szczerością na jaką umiałem się zdobyć w tym momencie.

-Alex.. wiem, że sam masz obawy. Proszę.

-Nie.. jeszcze raz nie do chuja nędzy! Nie będę ci nic obiecywać bo ci się kurwa nic nie stanie.

-Wiesz dobrze jaki on jest... jego ludzie wszędzie mnie szukają. I tak ukrywam się już dwa miesiące...

-I będziesz się ukrywał dalej... jeszcze przez jakiś czas.

-Alex.. jadę do siostry za niedługo. Nie chce bym narażał ją na jakieś gówno, a uwierz oni prędzej czy później mnie znajdą.Będzie taki moment gdzie nie będzie ze mna ochrony albo ją ominą, a nikt o tym nawet nie będzie wiedział.

Mówił wszystko do czego ja sam nie umiałem się przyznać. Nie chciałem zbytnio wierzyć słowom które dokuczały mi co noc gdy tylko zamykałem oczy.

-To kurwa moja wina-powiedziałem patrząc się na przyjaciela który bez jakiejkolwiek reakcji przyglądał się widokowi za okna.

-Wiem na co się pisałem. To ja ci zaproponowałem pomoc dlatego jeśli miałbym mieć pretensje do kogoś byłbym to ja sam.

To nieprawda. John znalazł się w tej sytuacji tylko z mojego powodu. Mogłem kogoś innego wysłać tam... ale to mu najbardziej ufałem jeśli chodzi o odzyskanie i przetłumaczenie do rozsądku mojej najdroższej kuzynce. Przez tą całą sytuacje mój przyjaciel znajduje się w dość niemiłej sytuacji ponieważ by wkręcić się na druga stronę trzeba było tam wejść i trochę porozrabiac. Ale gdy co poniektórzy przejrzeli go, nie było innej sytuacji niż wycofanie się. Jedynym szczęściem jest to, że Sophoe jest już w domu cała i zdrowa.

-Proszę cie jedynie o obietnice.

Popatrzyłem się na mężczyznę który stał naprzeciwko mojego biurka i z prośbą w oczach czekał aż zgodzę się na to co mi już kilkakrotnie zaproponował ale ja i tak się ciagle nie zgadzałem.

-Nie jestem..

-Alex błagam, poprostu mi obiecaj, że moja siostrzyczka będzie bezpieczna.

-To ci mogę obiecać.. bezpieczna będzie, ochronie ją.Ale nie obiecam ci tego że twoja siostra wyjdzie za mnie.. -przerwał mi ponownie.

-Alexander to jedyne wyjście gdy mi się coś stanie. Oni prędzej czy później odkryją, że mam siostrę i to ona będzie kolejna .. a gdy zwiążecie się stanie się automatycznie nietykalna..

John dokładnie znał zasady które działały tutaj. Dokładnie tez pojął wiedzę o nietykalności rodziny jak i osób które dopiero co do niej dołączają.Zasada ta była znana od wielu ,wielu lat i chyba najbardziej szanowana, a dotyczyła ona, iż kobieta która wchodziła w rodzinę jednej z pięciu królujących i rządzących rodzin stawała się automatycznie nietykalna.Nikt nie miał prawa jej dotknąć chyba ,że mężczyzna do której należała kobieta zgodził się.Jest to jedna z najbardziej starych dalej uznawanych zasad aż do dziś przez co przez tyle lat prawie żadna kobieta nie ucierpiała. Teraz stojąc przyjaciel prosi mnie o coś czego nie wiem czy będę umiał spełnić. Problem nie jest ożenić się z jakąś kobietą której nie znam ponieważ już gorsze rzeczy przeżywałam ale obawiam się tego jak miało by mi się udać przekonać siostrę johna do tak absurdalnego pomysłu jak wyjście za kogoś z dnia na dzień. Obawiam się że nasza znajomość zacznie się od typowego porwania więc nie wiem czy dziewczyna w ogóle kiedykolwiek mi zaufa.

-Zrobię wszystko by była bezpieczna-odpowiedziałem wreszcie przy tym potwierdzając zadaną mi prośbę.

-Wiem, że nie zawiedziesz.

Artificial love (poprawa książki )Where stories live. Discover now