Część 27

9.5K 316 3
                                    


-Już nie śpisz? -spytał Alex wchodząc do sypialni i patrząc na porozrzucane wszędzie kartki i notatki oraz drugą kawę, która miałam w ręku. Popatrzyłam na zegarek który był na stoliku nocnym i wskazywał 6:54.

-Nie śpię już dobre trzy godziny ... stresuje się-powiedziałam i powróciłam wzrokiem doi notatek. Strasznie się stresuje mimo, że połowa testów już za mną. Został mi jeden ustny i pisemny ale stresuje się niemiłosiernie. Czuje, że czegoś nie umiem i nie zdam.

-Testu? Nie ma czego. Nie jest to takie straszne-powiedział ziewając Alex.

-Nie takie straszne?!-powiedziałam prawie wykrzykując i rzuciłam w niego połową notatek, którą miałam pod ręką-Idź że stąd panie nie takie straszne!-przyjął cios kartek na klatę z uśmiechem.

-Mówię serio, nie nakręcaj się bo wyjdzie gorzej niż myślisz. -zaprzestałam czytania i popatrzyłam się na niego:

-Naprawdę udzielasz znakomitych rad. Myślałeś by na tym zarabiać?-odezwałam się sarkastycznie i wróciłam do czytania, lecz mężczyzna znowu mi przerwał.

-Lepiej chodźmy zjeść śniadanie, a później na spokojnie się przygotujesz, bo chyba nie zamierzasz iść tak -popatrzył się na mnie. Miałam zrobionego niechlujnego koka na głowie, a na sobie flanelowe szorty i bluzkę z victoria secret. Wzięłam najbliższą poduszkę i rzuciłam w niego-Oj spadaj panie prawniku!-jednak miał refleks bo bezproblemu złapał poduszkę i rzucił we mnie przez co dostałam w twarz.

-Alex! Daj mi sie uczyć ... jestem taka zmęczona, te kawy w ogóle nie pomagają!-krzyknęłam.

-Nie ty jedna jesteś zmęczona. Ty chociaż śpisz na łóżku nie to co ja -pokazał ręką kanapę -Moja szyja mi wysiada-a na potwierdzenie swych słów zaczął masować sobie kark.

-I dobrze ci tak, a teraz wynocha!-krzyknęłam by pochwili powrócić do porozrzucanych notatek na łóżku.

Patrzę w lustrze, poprawiając jeszcze raz przylegającą do moich bioder spódnice. Patrząc na pogodę przez okno, nie miałam obaw że może się coś zmienić dlatego postawiłam na biały golf Michela Korsa, który idealnie pasował do beżowej spódnicy. Od wczoraj gdy przylecieliśmy wciąż leje, dlatego wzięłam jeszcze delikatny płaszczyk by zarzucić coś na ubranie.

 Od wczoraj gdy przylecieliśmy wciąż leje, dlatego wzięłam jeszcze delikatny płaszczyk by zarzucić coś na ubranie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Na egzamin miałam się stawić o 9.30 czyli zostało mi jeszcze 50 minut. Idealny czas by dojechać i jeszcze porozmawiać z przyjaciółmi których tak naprawdę nie widziałam od mojego ślubu. Nie mogę się również doczekać by zobaczyć mury uczelni i całego kampusu za którym się naprawdę stęskniłam.  Nie mogę uwierzyć, że opuszczam je na dobre..
Że te wszystkie lata, które spędziłam na nieprzespanych nocach, zarywaniu nocek przez nauke czy szalonych imprez i odjechanych wycieczek z znajomymi się kończy. Życie uczennicy się kończy a zaczyna prawdziwe życie, które od dzieciństwa daje mi w kość. Właśnie otwiera przedemną bramę piekieł jakie jest życie dorosłe. Tak naprawdę dopiero dzisiaj pisząc egzaminy czuje się osobą dorosłą, która wchodzi  w świat na własnych warunkach i odpowiedzialności. A mówiąc sama mam jeszcze na myśli to, że w najważniejszych chwilach mojego życia nie będzie przy mnie taty, któremu zawdzięczam pasje do prawa oraz mojego jedynego braciszka, dzieki któremu nie dałam bym rade dostać się na Harvard i ukończyć go. Jego pomoc i oparcie przez te wszystkie lata byly dla mnie naprawdę ważne i cholernie przykro mi że nie mogę z nim dzielić stresu, smutku i szczęścia jakie teraz odczuwam stojąc przed lustrem i patrząc się, że za pare dni będę stała tutaj w todze z barwami Harvardu.

Artificial love (poprawa książki )Where stories live. Discover now