Część 21

11.1K 349 26
                                    

(Jest to rozdział w którym odbędzie się ślub, więc może być pare zdjęć, mam nadzieje, że wam to nie przeszkadza)

Dzisiejszy dzień był męczący. Gdy tylko przyjechałam z miasta po ostatnich przymiarkach sukni odrazu zostałam zasypana ostatnimi pytaniami dotyczącymi jutrzejszej uroczystości. Musiałam jeszcze pojechać chyba w dwadzieścia miejsc by potwierdzić, że wszystko jest na swoim miejscu. Jedynie na miejsce gdzie ma się odbyć część ceremonialna i wesele nie musiałam jechać, bo tym miał się zająć osobiście Alexander. Nie licząc, że i tak wiele obowiązków które miał dzisiaj zrobić spadły na mnie bo musiał gdzieś nagle jechać i coś załatwić. Nawet nie skonsultował tego wcześniej ze mną, tylko po prostu jak zawsze byłam po fakcie dokonanym...chyba muszę się do tego przyzwyczaić.

Jest 23:26 i wreszcie sama i bez żadnych obowiązków popijam kolejny kieliszek wina by choć trochę odsapnąć po tym całym dniu. Noc wydawała się piękna, wiec postanowiłam,że przejdę się na taras by choć trochę posiedzieć nad rozgwieżdżonym niebem.
Dom wydawał się taki cichy i spokojny, jedynie lampki co poniektóre dawały światło i pokazywało ze ktoś jeszcze żyje w tej wielkiej wilii. Sandy gdy odrazu przyszłyśmy do domu zasnęła po całym dniu towarzyszenia mi. Szczerze nie dziwie się, sama bym to najchętniej zrobiła,lecz za bardzo stresuje się jutrzejszym dniem.Wychodząc na taras, w zarysach światła bijącego z basenu widniała postać mężczyzny.

-Jak widać nie uciekłeś przed ślubem, jak miło-powiedziałam i usiadłam na długiej kanapie tarasowej z butelką wina.
Mężczyzna przelotnie na mnie spojrzał i dalej spoglądał na widok, który codziennie był jeszcze bardziej piękniejszy.
Nie tylko ja trawilam się procentami, Alex również w ręku trzymał alkohol tylko, że Jacka Danielsa.

-Ciężki dzień ?-spytał.
-Ślub jest koszmarem zwłaszcza jeśli jest ono planowane dwa tygodnie wcześniej. Chyba po tym wszystkich jeszcze długo nie będę chciała wychodzić za mąż.-mężczyzna jedynie się uśmiechnął.
-Też tak sądzę, zwłaszcza jeśli chodzi o wybór jedzenia. Przez ten tydzień spróbowałem chyba więcej smaków niż w całym moim życiu-zaśmiałam się, popijając duży łyk z butelki.
-Myśle, że innym będzie się podobać, to co zobaczą i spróbują.. a jak miejsce uroczystości i wesela?
-Mam nadzieje, że ci się spodoba... twoja mama trochę pomogła przy poprawkach-prychnęłam.
-No tak, ona się zna na takich głupich przyjęciach-gdy zaczęła się spotykać z Sebem bardzo często robiła jakieś głupie przyjęcia lub bankiety jakby chciała sobie zadość uczynić pare lat życia, które przepiła.
-Nie masz chyba najlepszego kontaktu z mamą tak samo jak John.
-Mało powiedziane... czekaj a skąd wiesz niby jaki miał kontakt John z naszą matka? -podniosłam brwii a mężczyzna szybko odwrócił wzrok i wziął spory łyk.
-Nieraz coś opowiadał gdy był pijany-po tych słowach nastała długa cisza. Nie dopytywałam więcej, bo i tak nie otrzymałam bym odpowiedzi,postanowiłam milczeć.Cisza której każdy z nas potrzebował na swój sposób. Cisza, dzieki której można było słychać szum fal odbijające się o brzeg,które mogły ukołysać człowieka do snu. Moje odpłynięcie  przerwał głos Alexa:
-Mam dla ciebie niespodziankę-spojrzałam się na niego sennie ale i z zdziwieniem wypisanym na twarzy.
-Ciekawe co.. mam nadzieje, że nie ukrywasz przedemną kolejnej umowy-prychnęłam, bo nie byłam jakoś podekscytowana co to za niespodzianka.
-Ma to coś związek z tym nagłym wyjechaniem dzisiaj, myślałam ze może urządziłeś sobie kawalerskie.
-Bardziej zastanawia mnie to, czemu ty nie zgodziłaś się na paniejskie które chciała zorganizować dla ciebie Sophie-Dzieczywna cały tydzień próbowała mnie namówić byśmy urządzili imprezkę zakończając moje samotne życie, ale nie chciałam by to wielkie kłamstwo jeszcze bardziej przybierało prawdzie.
-Nie chciałam kolejnego zbędnego kłamstwa, i tak jest ich wiele-nie odpowiedział już nic. Wypił jeszcze jeden łyk i wstał wyciągając rękę do mnie.
-Pójdziesz?
-Czy to ma związek z tym co robiłeś wcześniej?-na moje pytanie przeszły go ciarki. Nie wiem co robił wcześniej, ale nie było chyba to za miłe. Bez zbędnych już kłótni wstałam i ruszyłam za nim do środka. Dalej trzymając jego rękę kierował mnie długim i szerokim korytarzem do jakiegoś pokoju, którego nie kojarzę. Przed wejściem przystanoł i się do mnie zwrócił;
-Zamknij oczy.
-żartujesz sobie?
-Nic nie chce ci zrobić, choć raz mi zaufaj-ten dzień był naprawdę ciężki i nie chciałam kolejnej kłótni dlatego niezbyt chętna zamknęłam oczy.
Po sekundzie usłyszałam otwierające się drzwi i dłoń na moich plecach która delikatnie popychała mnie do środka. Po paru krokach stanęliśmy a Alex poprosił bym otworzyła oczy.
Znajdowałam się w pokoju całym oszklonym z pięknym widokiem rozciągającym się z okien. Na środku stały duże białe kanapy z stolikami na których stały w wazonie jedne z moich ulubionych kwiatów czyli białe lilje. Z boku było wielkie biurko z laptopem i innymi przedmiotami. Pokój był duży i naprawdę ładnie urządzony ale to co najbardziej zaskoczyło mnie to to co stało na drugim końcu pokoju. Stał tam piękny i lśniący fortepian. Momentalnie łzy stanęły mi w oczach a oddech się zatrzymał. Powoli szlam w kierunku instrumentu jakby miało to za chwile zniknąć . Delikatnie wyciągnęłam ręce by dotknąć klawiszy, których już tak dawno nie miałam okazji dotykać. Fortepian był moim ulubionym instrumentem muzycznym zwłaszcza gdy razem z Johnym graliśmy,a ja jeszcze śpiewałam. Samotna i zimna łza spadła na białe jak kości klawisze. Jedna rzecz a takie emocje we mnie rozbudziły, spojrzałam się na mężczyznę który od dłuższej chwili się mi przyglądał. Niby taki zły potwór ale chociaż to mógł mi dać. Długo nie myśląc szybko podeszłam do niego i mocno go przytuliłam, pozwoliłam też by łzy spływały na jego koszule. Mężczyzna na samym początku był zdziwimy moją reakcją, ale szybko objął mnie również mocno.
-Dziękuje-szepnęłam. Miłe uczucie rozchodziło się po moim całym ciele. Tak bardzo tęskniłam za czyimś męskimi ramionami, które zastąpiły by mi brata chociaż na chwile . Po długich minutach odsunęliśmy się od siebie, i spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie wiem na co można zrzucić nasze głupie posunięcie, może na alkohol albo tęsknotę ale po sekundach nasze wargi nagle złączyły się w wspólnym tańcu. Szybko objęłam go za szyje,a on przyciągnął bliżej moją talie by móc pogłębić pocałunek . Nasz pocałunek nie był powolny tylko impusylwny i zaborczy jakby miał on zaraz się skończyć. Walka o dominację była zaciekła, jego usta były teraz na mojej szczęce a później na szyi przez co jęknęłam. Alex się uśmiechnął i wrócił do moich ust. Popchnął on mnie delikatnie na ścianę, a ja obwiązałam moje nogi wokół jego tali. Zaczęłam powoli rozpinać jego koszule, dalej całując go namiętnie. Mężczyzna również zajął się odnalezieniem suwaka mojej sukienki.
W sekundę wszystko zmieniło bieg wydarzeń.... jakby wszystko do mnie dotarło co robię głupiego.
-Przestań, Alex.-mężczyzna odrazu na te słowa otrzeźwiał, patrząc się z bólem w moje oczy. Nie wiem co myślał, nie wiem co o tym zajściu sądził.
Przełknęłam głośno ślinę i powoli zsunęłam się poprawiając prawie już rozpiętą sukienkę. Mężczyzna odszedł pare kroków by zrobić mi miejsce, jedno spojrzenie wystarczyło by zobaczyć jego dużą erekcje w spodniach. Było mi głupio po tym co właśnie zrobiliśmy.
-Przepraszam, Daniel-powiedział, ale ja nie byłam zła na niego, tylko na siebie. To moja wina.
-To moja wina, lepiej już pójdę. Dobranoc-nie popatrzyłam się na niego tylko odrazu pokierowałam się do drzwi.

Artificial love (poprawa książki )Où les histoires vivent. Découvrez maintenant