Część 24

10.2K 306 16
                                    


-Daniel przypominam ci, że jest gorąco-powtórzył to po raz kolejny Alexander patrząc, że mam na sobie koronkowe ponczo, które założyłam na strój kąpielowy. Nie chodzi o to że wstydzę się pokazać swoje ciało w stroju kąpielowym, ale bardziej tego jaki mam ślad na brzuchu i na plecach. Rany które mi zadał były przyjaciel Alexa dalej mocno są widoczne przez co zbytnio wstydzę się pokazywać ciało.

-Nie nie za bardzo.-powiedziałam ubierając okulary przeciwsłoneczne na nos.

-Jeśli dla ciebie 38 stopni to mało to się nie odzywam, ale już drugi dzień z rzędu ubierasz to coś -wskazał na kimono koronkowe -na strój, wstydzisz się mnie czy co?-zaśmiał się.

-Dla twojej wiedzy codziennie prawie opalałam się w twojej rezydencji gdy byłeś w pracy.

-No właśnie... gdy byłem w pracy. Wiec jeszcze ani razu nie widziałam cie w stroju, może się mnie wstydzisz ?

-Oj zamknij się do cholery, Gabe już mnie milion razy mnie widział -uniósł brwii do góry.

-Co zazdrosny?-spytałam się szczerze uśmiechając.

-Nie, skądże.. rób co chcesz-zdjął okulary, zamknął oczy i powrócił do opalania się na jednym z leżaków.

Jestem pod wrażeniem. Obstawiałam, że nie da mi szybko spokoju, jeśli chodzi o tą szmatkę co mam na sobie. A on po prostu powrócił do opalania, podobnie jak wczoraj. Dzisiaj mija trzeci dzień odkąd
jesteśmy na Malediwach. Od przyjazdu ani razu się nie kłóciliśmy nie licząc jakiś małych sprzeczek. W dodatku jest mi naprawdę dobrze tutaj... wyspa jest przepiękna, woda cieplutka i taka niebieska przez co ciagle się chce w niej kapać. Gdyby tego było mało tylu przystojnych facetów krąży tu tylko w samych szortach do kąpieli, a jeden jeszcze codziennie wyleguje się koło mnie.

-Będziesz tak stała i się patrzyła, czy może zdejmiesz to coś i się poopalasz?-jego głos mnie przestraszył, aż podskoczyłam. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam na leżaku koło niego, dalej nie zdejmując poncza.
-Jesteś naprawdę uparta Daniel...

-Potraktuje to jako komplement-odezwałam się, ale szybko poszłam do leżała znajdującego się w cieniu, bo nie chciałbym mieć na skórze odbitych koronek gdybym dłużej posiedziała na tym słońcu.

-Woda jest super. Idziesz ? -krzyknął Alexander z dołu gdzie kapał się w cudownie turkusowej wodzie.

-Podziękuje -opowiedziałam i wróciłam do leżakowania w miejsce gdzie był cień.

Po paru minutach poczułam chłodne ramiona, które dotknęły mnie pod nogami i uniosły wysoko, przez co szybko musiałam złapać się jego szyi :

-Co ty do cholery robisz!?-krzyknęłam.

-Próbuje cie namówić na kąpiel, nie widać?

-Tylko spróbujesz...-mimo kopania w klatkę piersiową on nie przestawał iść. Jedynym plusem w tej sytuacji było to, że zszedł troszeke po schodkach gdy wrzucił mnie do oceanu.

Gdy tylko byłam już w wodzie wkurzona wypłynęłam na powierzchnie wspinając się odrazu drabinką na górę by wygarnąć temu idiotowi który się ciagle śmiał.

-Takie to śmieszne ?!

-Bardzo..

-A jakbym nie umiała pływać ?

-Oj proszę cie , ile razy Anna mówiła mi ze pływałaś w basenie, a po drugie nawet jeśli nie umiałabyś to w tym miejscu gdzie cię wrzuciłem jest płytko. Jak coś to bym wskoczył i cię uratował

-Goń się !-popchnęłam go przez co stracił równowagę i wpadł w podobne miejsce gdzie ja kilka minut temu.-Wiesz co Alex, miałeś racje to naprawdę śmieszne -pomachałam mu i poszłam do łazienki by wsiąść kąpiel i ubrać się na wieczór.

Artificial love (poprawa książki )Where stories live. Discover now