Po wszystkich gratulacjach, rozmowach oraz uśmiechaniu się do wszystkich wymknęłam się by jeszcze przed wszystkimi przygotowaniami do balu wypić minimum jedną butelkę wina. Głowa dalej mi przypominała o wczorajszej imprezie ale już nie tak bardzo jak wcześniej przez co bez przeszkód brałam kolejny duży łyk czerwonego wina. Cały dzień naprawdę nie należał do łatwych, bo w głowie cały czas przewijały mi się sceny z tego nagrania oraz John siedzący na widowni. Muszę jakoś zapomnieć, a co jest lepsze niż alkohol?Tak bardzo chciałbym komuś powiedzieć, podzielić się... ale nie chce psuć tego jak ważnego dnia mojej przyjaciółce, która ma szerszy uśmiech niż jakakolwiek znana mi osoba.
-No nic jedynie ty mi zostałaś -powiedziałam patrząc się na czarną butelkę rocznik 1990.
-Ale ty wiesz, że jest dopiero po 15 prawda? -powiedział ten irytujący głos.
-A ty wiesz, że się puka prawda? -spytałam sarkastycznie nawet nie patrząc w jego stronę. Wiem, że nie lubi gdy nie traktuje go z należytym szacunkiem dlatego postawiłam się trochę zabawić.
-Sarkastyczność to chyba twoja druga natura-powiedział.
-Bingo, Sherlocku-kolejny duży łyk, który został przerwany przez odebranie mi butelki-Ejjj!!!-krzyknęłam na mężczyznę, który poszedł z butelką do łazienki i wylał całą zawartość do zlewu.
-Wiesz ile musiałam się uśmiechać do kelnera by dał mi całą butelkę!?-powiedziałam naprawdę wkurzona, bo jak pamietam kelner Luis to naprawdę gadatliwy gościu. -W dodatku to rocznik 1990, jeden z lepszych -założyłam ręce na piesi pokazując całkowite oburzenie spowodowane jego czynem.
-Daniel naprawdę ładne przemówienie -powiedział gdy pustą butelkę postawił koło zlewu. Nic nie odpowiadając wróciłam do sypialni rzucając się na duże łóżko.
Po chwili w drzwiach znów zjawił się mężczyzna ale bez koszulki.. czy on musi mieć tak cudowne ciało!?
-Może byś ubrał coś na siebie? -spytałam odwracając wzrok.
-A co nie podoba ci się to co widzisz?-spytał roześmiany, na co ja tylko fuknęłam.
-Oj Alex i tak oboje wiemy, że ty prędzej nie wytrzymałbyś i byś mnie przeleciał-powiedziałam nieco odważnie przez te wino. Nieco zszokowany moim słowami popatrzył się na mnie :
-Aż taka jesteś pewna? -spytał nalewając sobie burbonu do kieliszka które stało z boku.
-Aż nadto, mój drogi -odezwałam się podchodząc do niego i zabierając mu szklankę z trunkiem zanim zdążył ja wypić. Wypiłam całą zawartość na raz, lekko się krzywiąc.
-Oh Daniel, niewinna i słodka Daniel -podszedł bliżej -Widzę, że jesteś odważniejsza po alkoholu, ale wiem lepiej skarbie kto pierwszy uległ by pokusie-zlustrował moje ciało, przez co stało się w pokoju jakoś zbytnio gorącą-widząc moja reakcje, uśmiechnął się zabierając mi z dłoni pustą szklankę.
I właśnie przyszedł mi do głowy najgłupszy pomysł świata jaki może przyjść nieco stawionej już lasce:
-A założymy się ?-mężczyzna przerwał lanie trunku i z uśmiechem w oczach popatrzył się na mnie.
-Słucham?
-Załóżmy się o to kto pierwszy ulegnie.
-Mówisz poważnie?-zapytał z uśmiechem na ustach.
-Tak. Przegrana osoba będzie musiała zrobić wszytko co jej każe osoba wygrana. To co idziesz na to czy tchórzysz panie wielkie ego?-spytałam wyciągając rękę.
YOU ARE READING
Artificial love (poprawa książki )
Teen FictionZAKOŃCZONE CZĘŚĆ 1 Alexander Davis a dokładniej Alexander Ernesto Mercado Davis to hiszpański dziedzic fortuny. Prawnik i właściciel wielu korporacji. Danielle Hudson to studentka ostatniego roku prawa na Harvard University. Dwoje ludzi z innego ś...