Część 25

10.9K 303 5
                                    

-Kolacja odbędzie się według planów-powiedział nagle właściciel.

-Kolacja? -zapytałem trochę zdziwiony.

-Kolacja o której wspominała pani Mercado-czyżby babcia wpadała na  co raz to głupsze pomysły?!
Gdyby było mi mało problemów, to jeszcze jakieś kolacje mi do tego potrzebne.

-Ach no tak... kolacja. Pamietam-udałem głupiego przed właścicielem.

-Czyli wszystko będzie przygotowane o...?

-o 20.

-Świetnie, dziekuje panu. Żona na pewno będzie zadowolona-powiedziałem nakładając jeszcze kawałek arbuza na talerz.

-Mam taką nadzieje, nie łatwo było tutaj znaleźć ulubione kwiaty pana małżonki.. a mówiąc o niej gdzie podziewa się pańska piękność ? -zapytał rozglądając się.

-Wczoraj trochę za bardzo poszalała z słońcem, leży nieco spalona w domku.

-Ohhh, no tak spalenie na Malediwach to codzienność. Poproszę Isme by przyniosła panu  krem,który powinien szybko jej pomóc. Jest robiony z naturalnych składników wyspy, przez co jest tak skuteczny.

-Dziękuję bardzo, jeszcze raz. A teraz pozwolisz, że wrócę zobaczyć co u niej.

-Jasne, pozdrów ją odemnie. -uśmiechnąłem się i ruszyłem do naszego domku. Jeśli chodzi o Daniel to nie kłamałem, wczoraj nieco się spaliła przez co miała bezsenną noc i dopiero kilka godzin temu udało się jej zasnąć dlatego nie chciałem jej budzić by poszła ze mną na śniadanie. Sam postanowiłem, że tam pójdę i przy okazji przyniosę dla niej trochę owoców i jakieś musli by zjadła gdy się obudzi. Ja sam nieczułem się najlepiej, przez te spanie na kanapie moja szyja już protestowała.. było to naprawdę nie wygodne i nie wiem kiedy ostatni raz spałem  w łóżku... chyba jak pojechaliśmy z Gabem do Londynu. Chciałem być miły dla Daniel, przez co oddałem jej moje łóżku w moim własnym domu, w dodatku tutaj na wakacjach podobnie... ale nie wpływało to dobrze na moje zdrowie... do tego ta cała kolacja. Po co to wymyślili!?

Akurat gdy doszłam do domku, spotkałem jedynie Abdullaha, który jak codzień skinoł mi głową. Po cichu weszłem  do środka by nie obudzić Daniel, jeśli jeszcze spała. Zaniosłem posiłek do kuchni by przełożyć  na tackę oraz nalać wody i świeżego soku pomarańczowego do wysokiej szklanki.
Gdy skończyłem zaniosłem Daniel posiłek do łóżka, gdzie spostrzegłem, że już musiała się obudzić. Patrzyła się na widok,dalej owinięta cienką kołdrą.

-I jak się czujesz?-spytałem.

-Lepiej.. chociaż zasnęłam. Czyż to śniadanie? Jestem potwornie głodna.

-Tak,proszę.-podałem jej tackę pełna jedzenia.Na co oczy dziewczyny się rozszerzyły.

-Ooo... czekaj czy ty mi właśnie przyniosłeś śniadanie do łóżka?-dziewczyna wstała i zaczęła się rozglądać.

-Czemu się rozglądasz?-spytałem nie rozumiejąc dziewczyny.

-Patrzę czy nie ma jakiś ukrytch kamer... albo coś mi dosypałeś-uniosłem  zszokowany brwi niedowierzając o co mnie może oskarżać.

-Naprawdę myślisz, że jestem zdolny by ci czegoś dosypać?-spytałem szczerze.

-Hmm... a jesteś? -zaśmiałem się ale przerwało mi ciche pukanie do drzwi. Poszedłem spodziewając się Ismy i tak jak obstawiałem stała tam z pudełeczkiem.

-Dzień dobry panie Mercado, to
Dla pana-wręczyła mi grantowe pudełeczko

-Dziekuje bardzo-uśmiechnąłem się i zacząłem kierować się spowrotem do Daniel przy okazji otwierając pudełeczko gdzie znajdował się ładnie pachnący krem.

Artificial love (poprawa książki )Where stories live. Discover now