Część 19

11.5K 348 20
                                    

-Puszczaj mnie, to boli!-krzyknęła czarnowłosa próbując mi wyrwać rękę z uścisku.

-To ja zdecyduje kiedy cię puszczę!-odepchnąłem dziewczynę, gdy znajdowaliśmy się już sami w jednym z pomieszczeń budynku.

-A teraz mów.. po cholerę wygadujesz takie plotki o Daniel?-jej mina szybko się zmieniła gdy pojęła o co mi chodziło. Na jej twarzy wykwitł uśmiech.

-Czyli o to ci chodzi... o plotki Daniel-zaśmiała się, ale mnie to w ogóle nie bawiło. Tak samo, że przez to musiałem zorganizować tą kolacje.

-Po prostu mów Carolyn.. nie mam ochoty na zabawę-powiedziałem trochę spokojniej niż wcześniej.


-Ja akurat przeciwnie..-podeszła do mnie bliżej jakby to, że zaciągnąłem ją tu siłą w ogóle się nie zdarzyło.

 
-Chętnie bym się z tobą zabawiła, nie bój się zdążymy jeden numerek-dotknęła mojej klatki piersiowej i uśmiechnęła się zalotnie bardziej wypychając biust... może kiedyś by mnie to ruszyło, ale teraz nie jestem taki głupi.


-Nie bądź żałosna Carolyn-odepchnąłem ją lekko od siebie-Mam narzeczoną-prychnęła.


-No tak narzeczona! Ha ... pojechałeś do tej zasranej Ameryki i wracasz z jakąś lafiryndą z Harvardu!! Zachciało ci się pieprzyć z studentką jakąś!? Serio !? -gdy tylko usłyszałem słowa jakim określiła Daniel po chwili byłem przy niej by powiedzieć coś za co może kiedyś będę miał poczucie winy ale na pewno nie prędko:


-Nie waż się jej tak nazywać.. jedyną lafiryndą to jesteś ty Carolyn... myślałaś że nie wiem, że pod moją nieobecność pieprzysz się z Rolandem?-zaśmiałem się jej w twarz gdy zobaczyłem jej szerokie oczy. Wiedziałem o niej i o Rolandzie, udawałem przez długo czas głupiego by trzymać tą informacje na moment w którym mi się przyda... może nie planowałem użyć tych słów dzisiaj No ale ...


-Skąd wiesz?!-powiedziała dalej przejęta.


-Carolyn... myślisz że jestem głupi?-znów się zaśmiałem.


-Ale wiesz, że on nic dla mnie nie znaczy-podeszła by złapać mnie za rękę ale szybko ją wyrwałem z jej uścisku.

 
-Proszę cię dziewczyno, przejrzyj na oczy. To był tylko romans, fajna zabawa. Sama chyba nie myślisz, że by się kiedyś mogło nam udać?-Carolyn to kompletne przeciwieństwo jakiej kobiety szukam. Jest tylko głupią bogaczką swoich rodziców. Dziewczyna nigdy nawet nie przepracowała ani jednego dnia, nic nie wie o życiu.


-Może gdyby nie ta blondyna, udałoby się nam-powiedziała dalej przekonana swoimi słowami, na co ja uśmiechnąłem się :


-A po ślubie przy byle jakiej okazji zdradzałabyś mnie na prawo i lewo-powiedziałem nie przejęty. Znałem Carolyn i wiedziałem co robiła gdy wyjeżdżałem.

 
-Nie prawda!-powiedziała wzburzona wytrzeszczając oczy ze złości.


-Nie udawaj ... po prostu daj spokój mi i Daniel. Masz odwołać plotki jakie o niej rozpowiadasz każdemu.


-Ona uderzyła mnie na własnej imprezie Alex! Nie rozumiesz tego ? Wiesz co to za wstyd!?


-Może nie musiała by tego robić gdybyś jej nie zaczęła obrażać ?-spytałem sarkastycznie.-Ale interesuje mnie inna kwestia........ co wiesz o Johnie?-założyłem ręce na piersi.


-Czyli o to chodzi? -uśmiechnęła się wyzywająco. -O Johnego?

 
-Mów, a nie się głupio uśmiechasz.

Artificial love (poprawa książki )Where stories live. Discover now