Rozdział 10

14K 375 7
                                    


,,Człowiek walczy, by przetrwać, a nie po to, by się poddać"

Paulo Coelho,Weronika postanawia umrzeć


Danielle

Obudziły mnie wczesne promyki słońca zakradające się przez wielkie okna do pokoju. Usiadłam na wielkim łóżku i odsunęłam kołdrę by rozprostować nogi i spojrzałam na piękną pogodę za oknem i wtedy przypomniałam sobie, że zasnęłam w kompletnie innym miejscu, a teraz leżałam w łóżku. Wszystko co wczoraj porozrzucałam wróciło na swoje miejsce przez co naokoło widnaił porządek. Spojrzałam na zegar który wskazywał 8:34 po czym wstałam, rozciągnęłam się i skierowałam się do łazienki do wielkiego lustra gdzie zobaczyłam, że moje włosy stoją na każdą stronę, a po makijażu nie ma śladu. Mogę przysiąść ze wczoraj jak wróciłam nawet nie byłam w łazience by go zmyć,w takim razie zapewne Anna go zmyła jak i sprzątnęła w pokoju. Ale czy mi coś dosypali czy ja mam naprawdę aż tak mocny sen, bym tego nie słyszała? Tak samo to że byłam dalej w samej bieliźnie, która dopiero co spostrzegłem też trochę uległa wczoraj wypadkowi, bo ma bordowe kropki na biuście. Ktoś musiał mnie przenieść wczoraj do łóżka i to na pewno nie była Anna. W jednej sekundzie znowu się wkurzyłam bo to oznaczało, że ten psychopata jeszcze mnie miał mnie czelność dotykać!?

Weszłam znowu do pokoju i rozejrzałam się że ktoś tu musiał wszystko posprzątać jak ja spałam, bo nawet sukienki ani butów nigdzie nie ma. No nic, postanowiłam że pójdę wziąść porządny prysznic, bo dalej kleił mi się dekolt od tego przeklętego wina wylanego przez nawidzona byłą dziewczynę Alexandra. Zamknęłam drzwi by nikt mi nie przeszkodził w chwilowym odpoczynku jak to zrobili wczoraj. Po chwili się rozebrałam i zdjęłam całą biżuterie którą jeszcze miałam na sobie po wczorajszym wieczorze.Odkładałam ją na szafeczkę, dłużej przyglądając się pierścionkowi na moim palcu. Był piękny, ale dla mnie nic nie znaczący. Był tylko kłamstwem i teatrzykiem jakie przystało mi odgrywać. Szybko go zdjęłam i podeszłam do wielkiej kabiny prysznicowej.

Po kilku minutach już byłam cała umyta razem z włosami na które nałożyłam chyba z trzy różne odżywki, bo nie mogłam się zdecydować jakiej użyć. W samym ręczniku podeszłam do zaparowanego lustra i rozczesałam włosy, a później je wysuszyłam by następnie zrobić delikatny makijaż kosmetykami które były w wielkim koszyku obok umywalki. Nie miałam się w co ubrać dla tego chciałam iść czegoś poszukać w sypialni, a jak nie to musiałabym znaleźć Anne lecz nie miałam kiedy bo jak wyszłam gotowe ubrania leżały na ładnie już pościelonym łóżku. Podeszłam i trochę się zaśmiałam:

-Czyli co teraz przyszły mężuś będzie mi narzucał co będę ubierała? -podniosłam czarne kozaki za kolano patrząc na rozmiar.

- No tak , czego mogłam się innego spodziewać,zna mój nawet rozmiar buta. -westchnęłam po czym zaczęłam się ubierać w to co mi przygotowano.

Podeszłam do lustra by ocenić jak wyglądam i się uśmiechnęłam, bo podobałam się sobie po kilku małych zmianach. Nie ubrałam bluzki tylko na czarny koronkowy stanik ubrałam marynarkę i nałożyłam pasek Gucci, przez co ładnie podkreśliłam talie i biust. Może jestem wbrew woli tu, ale to nie oznacza że nie mogę trochę powkurzać go, dobrze wiem co działa na facetów, a widziałam jak wczoraj na mnie patrzył w tej sukience. W dodatku będę miała z tego mały ubaw, co może po jakimś czasie wkurwi się bardziej i szybciej mnie wyrzuci. Potem ubrałam jedyne co mi zostało po tym jak mnie porwali złoty łańcuszek od taty. Sięgnęłam jeszcze po zegarek, który tez leżał na łóżku i popatrzyłam się na pierścionek który leżał obok umywalki na szafce- Nie Daniel, to kłamstwo.

Artificial love (poprawa książki )Where stories live. Discover now