Rozdział 31

913 94 22
                                    

- Gdzie jest moje dziecko? - załkałaś, zwracając się do pielęgniarki, która krzątała się przy łóżku.

- Oh, [Imię] - chan, w końcu się obudziłaś - powiedziała z miłym uśmiechem.

- Diano, proszę... Powiedz, gdzie... - wyszeptałaś, nie mogąc dłużej znieść niepewności.

Nagle drzwi do sali otworzyły się, a w nich stanął Kakashi z małym zawiniątkiem w różowym kocyku na rękach. Obok stała Tsunade.

- Wygląda jak mały ja - powiedział mężczyzna. - Tylko w damskiej wersji - dodał, nie mogąc oderwać wzroku od małej istoty.

- Czy to naprawdę... - zaczęłaś, czując łzy na policzkach. - Nasza... - powiedziałaś próbując się podnieść, jednak gdy tylko to uczyniłaś poczułaś ogromny ból, przez co się skrzywiłaś.

- [Imię], nie powinnaś się teraz przemęczać, musisz odpoczywać. To była bardzo ciężka operacja, przez kilka dni będziesz obolała - oznajmiła Tsunade.

- Proszę, daj mi ją - wyszeptałaś do Kakashi'ego, który podszedł do Ciebie, przekazując Ci waszą córkę. Uśmiechnął się i pocałował Cię w policzek. - To... Nasza córeczka - powiedziałaś ledwo słyszalnie, kiedy poczułaś jej delikatne ciałko na swoich dłoniach. Uśmiechnęłaś się patrząc na Kakashi'ego. - Dziękuję, Tsunade - sama, gdyby nie pani... - zwróciłaś się do kobiety.

- Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś wam się stało i to w dodatku pod moją opieką. Macie śliczną córkę, pewnie wyrośnie na wspaniałą kunoichi - przerwała Ci, używając tonu głosu zupełnie innego niż zwykle. Czy to naprawdę była ta sama Tsunade?

- Proszę nas wpuścić, jesteśmy pełnoprawnymi wujami dla tego dziecka - usłyszeliście nagle krzyki, które należały do nikogo innego, jak do skrzekliwego blondyna. - Panienko, proszę się przesunąć, albo będę zmuszony zrobić to siłą - zabrzmiało, przez co cała wasza trójka popatrzyła po sobie znacząco. Nim jednak którekolwiek zdążyło zareagować, w drzwiach stanęli pozostali członkowie dawnej drużyny. - Wiedziałem, że mój urok ją przekona - powiedział blondyn, dumnie unosząc brodę.

- Ta, to na pewno to - mruknął jak zwykle optymistycznie nastawiony do życia Sasuke.

- Co tu robicie? To jeszcze nie pora na odwiedziny - powiedziała w końcu Tsunade, krzyżując ręce na pokaźnych piersiach i przywdziewając swoją groźną minę, na widok której zawsze miałaś nogi jak z waty.

- Babuniu, jesteśmy prawie jak rodzina, musieliśmy tu przyjść, żeby zobaczyć... - zaczął Naruto, w ogóle nie przejmując się słowami kobiety. Przerwał jednak, kiedy spojrzał na małe zawiniątko na twoich rękach. - Wiedziałem, że to będzie dziewczynka. Wiedziałem - zmienił temat, ignorując blondynkę. Podszedł w waszą stronę, wyciągając coś zza pleców. - Jest taka maleńka. Na pewno będzie jej pasować! - wydarł się nagle, pokazując wam miniaturową kopię swojego pomarańczowego dresu.

- Idiota - mruknął Sasuke, również podchodząc bliżej. Wy za to nie mogliście wydusić z siebie ani jednego słowa. Owszem, kiedyś Naruto pokazywał ci to "cudo" według niego, jednak myślałaś, że tylko sobie żartował. Z drugiej jednak strony znałaś go tyle lat, że chyba jednak nie mógł żartować.

- Eee... - zaczęłaś, niezbyt wiedząc, co takiego mogłabyś powiedzieć.

- Dzięki Naruto - powiedział Kakashi. - To naprawdę miły gest z twojej strony - dodał, na co przytaknęłaś. - Swoją drogą... Mógłbyś znaleźć strój ANBU w takim rozmiarze? - zwrócił się do niego, tym razem już szeptem i na stronie, co jednak doskonale słyszałaś.

- Z kim ja żyję - mruknęłaś do siebie, patrząc w pustkę i zastanawiając się nad sensem swoich słów.

- Przestań, [Imię] - chan! Te stroje są unikatowe! Żadne inne dziecko w Wiosce nie będzie takich miało. Myślę, że gdy dorośnie, sama będzie chciała takie nosić - stwierdził. - Prawda, Sasuke?

- Mam nadzieję, że wraz z tym strojem nie przejdzie na nią twoja głupota - mruknął Sasuke.

- Chociaż jeden... - westchnęłaś cicho, jednak nim zdążyłaś się obejrzeć, Sasuke również wyciągnął coś zza pleców.

- Ja zrobiłem dla niej małe kunaie i shurikeny, mam nadzieję, że wkrótce nauczy się je trzymać - powiedział, a wraz z tymi słowami twoja wiara w ludzi umarła.

- Małe... - pisnęłaś. - ... Kunaie...

- Naruto, Sasuke, myślę, że na dziś wystarczy odwiedzin. Będziecie mieli jeszcze sporo okazji, żeby wręczać jej prezenty. No już, uciekajcie - sytuację starała się uratować Tsunade, która widząc to chyba również nie mogła uwierzyć własnym oczom.

- Cóż, chociaż wiemy, że będziemy mieć opiekunki, gdy zajdzie taka potrzeba - podsumował Kakashi, gdy kobiecie udało się z nimi uporać.

- Małe kunaie... - mówiłaś do siebie czując, że te prezenty wywołały u ciebie stan krytyczny. Owszem, fakt, że przynieśli prezenty był bardzo miły. Gorzej z tym, jakie one były...

- [Imię] myślę, że powinnaś teraz odpocząć - stwierdziła Tsunade, po porozumieniu wzrokowym ze srebrnowłosym.

- Też tak myślę - powiedział, biorąc od ciebie waszą córkę i całując cię w czoło. - Przyjdziemy jak się wyśpisz - dodał. - Kocham cię - rzucił jeszcze, idąc w stronę drzwi.

To był dobry pomysł. Z jednej strony chciałaś trzymać swoje dziecko jak najdłużej, z drugiej jednak byłaś wykończona i sen był dla ciebie zbawieniem. W końcu były to pewnie twoje ostatnie chwile spokoju przed nieprzespanymi nocami, które miały nadejść już wkrótce.

🍂🍂🍂

Ciekawe, jakie imię dostanie 🤷🏻‍♀️

A tak przy okazji... Jesteście tu jeszcze? 😅

Zapraszam również do mojej najnowszej książki o Kakashim pt. "Obca" :D

Mój Sensei // Kakashi x Reader PL //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz