Rozdział 24

2.4K 201 118
                                    

— Aha i jeszcze zapomniałem ci powiedzieć... — wtem jak grom z jasnego nieba uderzył w was ponowny widok twojego taty w drzwiach, tyle że tym razem nie pozwolił wam zachować pozorów. — Że wyjeżdżamy z mamą na małe wakacje... — dokończył nieprzytomnym głosem, patrząc na was z wyrazem twarzy, który bardzo cię przeraził.

Tak oto znaleźliście się w bardzo niefortunnej sytuacji, z której chyba nawet Kakashi i jego bardzo błyskotliwy umysł nie potrafił znaleźć żadnej formy ucieczki.

— Kakashi przyszedł powiedzieć mi tylko o ważnej misji, na którą mamy pójść razem z drużyną siódmą. — wydukałaś najszybciej jak się dało, a z jeszcze większą prędkością odsuwając się od mężczyzny. Przełknęłaś nerwowo ślinę, patrząc na tatę ogromnymi oczami.

— A jak tu wszedł? — spytał twój tata, dziwnie marszcząc czoło.

— Przez okno. — odparłaś z nerwownym śmiechem. — Przecież wiesz, że zawsze tak robi. — dodałaś.

— Zamknięte okno? — zauważył mężczyzna, zaś ty poczułaś ciarki przechodzące po plecach.

— Przecież dzisiaj mamy wietrzny dzień, to przez przeciąg. — odezwał się w końcu Kakashi, jak gdyby nigdy nic. — [Imię twojego taty] - san, znamy się nie od dziś, dobrze pan wie, że to najszybszy sposób przy pilnej sprawie. — dodał, zaś ty zauważyłaś znaczną poprawę stanu osłupienia twego ojca.

— Oczywiście, masz rację. Nie wiem, czemu tak mnie to zdziwiło. — powiedział starszy mężczyzna, uśmiechając się i mogłabyś przysiądz, że zauważyłaś u niego również małe odetchnięcie. — Więc może jak już tu jesteś, dasz namówić się na filiżankę herbaty i pyszne śniadanko? — spytał, a ty słysząc to omal się nie przewróciłaś.

— Nie! — zerwaliście się w tym samym czasie, po chwili spoglądając na siebie w osłupieniu.

— Nie ma już herbaty, wczoraj zaparzyłam ostatnią saszetkę. — wydukałaś, spalając buraka, gdy już to do ciebie dotarło.

— [Imię], co ty wygadujesz. Mamy jej całe zapasy.

— Bardzo chętnie, jednak naprawdę nie mam czasu i bardzo się spieszę. Może innym razem. — wtrącił Kakashi, podchodząc do okna. — Naprawdę będę już leciał, miło się gawędziło, ale Hokage - sama nie może czekać na mnie wieki. — dodał, wskakując na parapet. — [Imię], pamiętaj tylko, że dziś zbiórka na moście, tam gdzie zawsze. — zwrócił się jeszcze do ciebie. — To na razie. — zaraz po tych słowach zniknął, zostawiając cię w bardzo dziwnym nastroju.

— Dobry z niego chłopak. — westchnął twój tata, podczas gdy ty nadal stałaś jak słup soli patrząc w miejsce, gdzie jeszcze przed momentem siedział chłopak. — A ty na co czekasz, [Imię]? Śniadanie na stole, czekamy. — dodał, po chwili wychodząc z pokoju.

Potrząsnęłaś głową, jakby to co się zdarzyło przed chwilą było tylko snem, który lada moment miał ulotnić się z twojej pamięci.

***

Kilka dni później rodzice znów urządzili ci przesłuchanie, podczas którego chcieli wypytać cię o kawalera, u którego rzekomo spędzałaś wieczory. Po tej jakże niekomfortowej rozmowie, postanowiłaś jak najszybciej wyjść z domu. Gdy tylko ci się udało, na swojej drodze spotkałaś nikogo innego jak niebieskookiego blondyna, którego wyraz twarz wskazywał na to, że koniecznie musiał ci coś zakomunikować.

— [Imię] - chan, nie uwierzysz w to, co zaraz ci powiem! — wykrzyczał, nim jeszcze zdążył do ciebie podejść

— Zapewne. — mruknęłaś tylko do siebie, czekając na jego wywód.

Mój Sensei // Kakashi x Reader PL //Where stories live. Discover now