Rozdział 19

2.8K 250 76
                                    

Dla wszystkich, którzy czekali i tu dotarli ❤

— To jest wasza misja. Postarajcie się i nie zawiedźcie mnie. Los świata ninja jest w waszych rękach. — powiedziała Tsunade ze śmiertelną powagą w głosie. — Gdy tylko wam się uda ich namierzyć, natychmiast wysyłamy oddziały, które was wspomogą. — dodała, przez co z przerażeniem przełknęłaś ślinę. Nie chciałaś głośno sprzeciwiać się Hokage, ale w głębi duszy wcale nie chciałaś iść na tak poważną misję. — Przygotujcie się. Wyruszacie jutro o świcie. — dodała, czym kategorycznie zakończyła rozmowę. — [Imię], a ty zostań jeszcze na chwilkę, proszę. — zwróciła się do ciebie, gdy cała wasza czwórka już zebrała się do wyjścia. — Nie ukrywam, że najbardziej liczę na ciebie. Mam nadzieję, że nie pozwolisz, aby twojej drużynie stała się krzywda. — powiedziała, gdy Kakashi, Naruto i Sasuke już wyszli.

— Oczywiście. Nie zawiodę pani. — odparłaś, na co kobieta przytaknęła stanowczo. Mimo, że nie chciałaś tego pokazać, to tak naprawdę w środku bardzo się bałaś i miałaś złe przeczucia.

Kilka dni wcześniej do Wioski dotarła informacja o grupie, która rzekomo chciała obalić wszystkie większe nacje. Jej członkami byli ninja, których spotkaliście podczas wyprawy po ziołową roślinę. Dostaliście informacje, że ich stowarzyszenie znajduje się w kryjówce w Kraju Ognia, której odnalezienie było waszą misją. Była to chyba najpoważniejsza misja, z jaką kiedykolwiek miałaś do czynienia. Nic więc dziwnego, że odczuwałaś strach.

***

Kolejnego dnia wstałaś wraz ze wschodem słońca. Zgarnęłaś spakowany dzień wcześniej plecak i ruszyłaś spotkać się ze swoimi kompanami z drużyny. Gdy dotarłaś na miejsce, okazało się, że są tam już wszyscy z wyjątkiem Kakashi'ego, jednak to zdarzało się tak często, że z biegiem czasu uznawaliście to za normalność. Kiedy w końcu się zjawił, po krótkim omówieniu trasy ruszyliście w drogę.

— Ja im dam zniszczyć Wioskę! Niech no ja ich tylko dorwę! — wrzeszczał Naruto, próbując dać wszystkim do zrozumienia, że jest bardzo nastawiony na walkę i pragnie wszystkim zaprezentować technikę, którą ćwiczył przez ostatnich kilka tygodni.

— Myślę, że oni potrafiliby cię zmiażdżyć jednym palcem, młotku (oczywiście Usuratonkachi xD) — odparł Sasuke, przewracając oczami.

— Coś powiedział, ty czerwonooka pokrako?! — wrzasnął blondyn, szykując się do ataku na Uchihę.

— Cisza. — zarządził nagle Kakashi, stając w miejscu i uważnie nasłuchując teren. — Słyszycie?

— Ale co? — spytałaś niecierpliwie, gdyż tak naprawdę niczego nie słyszałaś.

— No właśnie? Ja nic nie słyszę. — wtrącił Naruto, przerywając atak na Sasuke w połowie drogi.

— Chyba coś ci się przesłyszało. — podsumował ciemnowłosy.

— Nie sądzę. Jestem pewny, że... — zaczął mężczyzna, jednak nim zdążył dokończyć, tuż obok jego twarzy przeleciały trzy kunaie, które minęły go dosłownie o milimetry.

— Co je... — pisnęłaś, jednak tobie również przerwały nadchodzące z różnych stron shurikeny, przed którymi musiałaś uskoczyć.

Nie musieliście jednak długo czekać na ujawnienie ukrytych rywali. Chwilę później spomiędzy drzew wyskoczyła grupka ninja, którzy najprawdopodobniej byli tymi, których szukaliście. Nie mając ani chwili do stracenia postanowiliście podjąć samodzielną walkę.

W pewnym momencie wszyscy się rozproszyli, ty również chciałaś szybko odskoczyć, jednak nim zdążyłaś to zrobić, ze wszystkich stron otoczyli cię uzbrojeni wrogowie. Przez moment przez głowę przeszła ci myśl, że być może są to już twoje ostatnie chwile na tym świecie i już wkrótce będziesz musiała przejść na ten drugi. Mimo wszystko nie chciałaś poddać się tak łatwo. Postanowiłaś podjąć się walki za wszelką cenę. W myślach przypomniałaś sobie wszystkie rodzaje broni, jakie jeszcze posiadałaś i starałaś się ułożyć szybki plan. Koniec końców doszłaś do wniosku, że masz tylko cztery kunaie i pięć shurikenów, a także jedną kulkę dymną. Poczekałaś na odpowiedni moment, a następnie postanowiłaś użyć kulki, aby się zakamuflować. Gdy tylko ninja stracili poczucie orientacji, zaskoczyłaś ich swoją pozostałą bronią, trafiając w kilkoro wprost w ich punkty witalne, czym pozbawiłaś ich szans na jakikolwiek ruch. Kiedy już miałaś cieszyć się ze swojego sukcesu i biec w stronę chłopaków, aby jakoś im pomóc, tuż przed tobą wyłonił się zamaskowany ninja z ogromną kataną, którą celował wprost na ciebie. Gdy chciałaś się ruszyć poczułaś się tak, jakby twoje stopy były przyklejone do ziemi najtrwalszym klejem. Nie byłaś do końca pewna, czy to strach cię tak sparaliżował, czy też wróg użył na tobie jakiejś techniki wzrokowej.Tym razem już na pewno wiedziałaś, że to twoje ostatnie sekundy na ziemi.

— Uważaj! — tuż przed ciosem, na który chyba byłaś już przygotowana usłyszałaś głos, którego właściciel stanął tuż przed tobą, przyjmując cios na siebie i tym samym traktując tamtego swoim Chidori.

— Ka-Kakashi. — wydukałaś, nie mogąc uwierzyć, że udało Ci się przeżyć dzięki mężczyźnie. — Co ty...

— Nic ci nie jest? — spytał nieco słabym głosem, odwracając głowę w twoją stronę, podczas gdy ninja, który cię zaatakował leżał już martwy na ziemi, zaś jego ostrze również poplamione było krwią.

— Nie, ale ty... — pisnęłaś, zdając sobie sprawę, że wcale nie udało mu się uniknąć ciosu , który miał być dla ciebie. — To... To klon cienia, tak? Przecież Kakashi zawsze podkłada klony cienia tam, gdzie nie może sam być. — powiedziałaś panicznie, nie mogąc unormować przyspieszonego oddechu.

— Niestety nie. Nie mogłem go tu wysłać. — powiedział niemal na ostatnim dechu. Jego kolana ugięły się, zaś on sam upadłby jak kłoda, gdybyś go nie przytrzymała.

— Spokojnie, wszystko będzie dobrze. — odparłaś nieco pewniej, otrząsnąwszy się z pierwszego szoku i gdy wrócił ci już zdrowy rozsądek. — Zaraz cię wyleczę, wszystko będzie w porządku. — powiedziałaś piskliwie, nadal trochę panikunąc. Rozejrzałaś się aby sprawdzić, czy nie zagraża wam żaden ninja jednak z ulgą stwierdziłaś, że Naruto i Sasuke skutecznie starają się trzymać ich od was z daleka. Niestety rana mężczyzny okazała się być bardzo głęboka i rozległa. — Po co to robiłeś, co? Dlaczego tu przylazłeś. — jęknęłaś czując narastającą panikę, gdy przekonałaś się o powadze rany i o tym, że mężczyzna stracił przytomność i ledwo oddycha. Nie mając ani chwili do stracenia położyłaś mężczyznę na ziemi i zaczęłaś wszelkie próby uratowania go. — Kakashi, nie teraz! — pisnęłaś, cały czas obserwując nerwowo teren dookoła was, aby upewnić się, że nic nie przerwie twoich medycznych technik. — Raz się już wylizałeś, uda ci się! — jęknęłaś rozpaczliwie, koncentrując ze wszystkich sił czakrę w swoich dłoniach. — Proszę. — choć udało ci się zatrzymać krwawienie to jednak nie miałaś pewności, czy katana nie uszkodziła poważnie jakiegoś narządu, który mógłby zalać krwią pozostałe. Modliłaś się, aby tak nie było. Przecież nawet nie zdążyłaś mu podziękować za uratowanie życia.

Po pewnym czasie usłyszałaś krzyki Naruto, więc nie przestając leczyć Kakashi'ego odwróciłaś się w kierunku blondyna, aby ocenić sytuację. Kiedy ponownie przeniosłaś wzrok na mężczyznę, omal nie dostałaś palpitacji serca kiedy okazało się, że srebrnowłosy siedział o własnych siłach, chyba nie do końca ogarniając sytuację.

— Udało się! — pisnęłaś tak szczęśliwa i wzruszona, że nagłym zrywem rzuciłaś się na zdezorientowanego mężczyznę, całując go w usta. — Chodźmy, nie mamy czasu. Musimy im pomóc. — dodałaś, nie bardzo zdając sobie sprawę z tego, co właśnie uczyniłaś. Kakashi chyba też nie był do końca świadomy, gdyż poszedł za tobą, kiedy pociągnęłaś go za rękę nic nie mówiąc.

Uświadomiłaś sobie co się stało sekundę przed tym, jak podjęłaś się kolejnej walki. Jednak nie mogłaś przeżywać tego zbyt długo, gdyż musiałaś skupić się na pojedynku. Później będziesz żałować i się tłumaczyć.

🍂🍂🍂🍂🍂

Pamiętaj o ⭐, jeśli rozdział się spodobał :D

Mój Sensei // Kakashi x Reader PL //Where stories live. Discover now